Co ja tu wyprawiam?

Obserwuję, notuję, komentuję. Potrafię ostro przyłożyć, ale nie robię tego notorycznie. Pistacjowy blog jest moją osobistą odtrutką na polityczno-obyczajowe niestrawności. Piszę głównie dla siebie, ale Wasze wizyty cieszą mnie niezwykle. Wpadajcie o każdej porze, pogadamy :))

środa, 21 grudnia 2011

System wartości prawicy

W Afganistanie znowu zginęli polscy żołnierze. Pisowcy i inne odpady jakoś nie pyskują, nie krytykują, nie potępiają nic i nikogo. Gratuluję konsekwencji, bo jako zwolennicy Powstania Warszawskiego, a ostatnio nawet przywrócenia kary śmierci w Polsce, poparcie dla przelewu krwi mają ...we krwi.

Obrońcy życia?

Krzyżyk na drogę.

piątek, 16 grudnia 2011

Olać ten sejm

Jeszcze niedawno Błaszczaki, Hoffmany, Brudzińskie, Kamińskie wszelkiej maści awanturowały się w znienawidzonych przez siebie stacjach telewizyjnych, że polski minister spraw zagranicznych jest narodowym zdrajcą, bo uprawia politykę w Berlinie zamiast w Warszawie. Dwa dni temu Jarosław Kaczyński w otoczeniu jedynych prawdziwych patriotów uprawiał z lubością wiecową propagandę antyrządową, rozkoszując się okrzykami emerytowanych weteranów : " Jarosłaaawpolskęzbaaaaw". Bo niby Tusk sprzedaje polską suwerenność UE, nie dyskutując uprzednio z opozycją. Wczoraj była/nie była debata na Wiejskiej. Opozycja prawicowa siedziała tłumnie jedynie w czasie wystąpień swoich żałosnych członków. Potem bardzo szybko sobie poszli obrażeni i sala sejmowa do samego końca ziała pustkami. I po cholerę były te wcześniejsze wrzaski?
Podzielam uczucia Janusza Palikota i też wolę mieć za ziomali Francuzów lub Niemców niż Polaków w wersji pisowskiej.
Na prawicy nie ma opozycji, jest tylko banda sfrustrowanych kiboli politycznych. Prymitywne dno.

Info Polityka >>>

wtorek, 13 grudnia 2011

Marsze i wiece

Nieszczęsny Jarosław Kaczyński naprawdę uwierzył w siebie, jako zbawcę narodu. Nie wydaje mi się jednak, żebyśmy sobie tego wszyscy jakoś specjalnie życzyli. Tego zbawiania.

30 lat temu ludzie ginęli naprawdę. Dzisiejsza  maskarada w wykonaniu PiSu zakrawa na megalomańską kpinę. Czy o taką demokrację wtedy walczono?

Piosenka T. Tymańskiego (kliknij)

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Żądne "suwerennej" Polski są dziś umysły zniewolone

Mali, bezmyślni, niesamodzielni, wystraszeni, nieobyci, zakompleksieni. Trzymają się kurczowo wszystkiego w czym się wychowali, gotowi zarąbać każdego, kto ich zawstydzi wyższym wzrostem lub szerokością horyzontów. Recytują nieustannie ten sam pacierz, sensu którego nigdy nie pojęli. Żądają agresywnie prawa do wolności i suwerenności, podporządkowując się bezwiednie własnej głupocie.
Zniewolone są umysły jedynych - prawdziwych - polskich patriotów.

środa, 23 listopada 2011

Panowie posłowie, a wy?

Cięcia i oszczędności są dziś konieczne, co do tego nie ma wątpliwości. Wypadałoby jednak zacząć od siebie, panowie posłowie. Nie wszyscy z was mogą zrezygnować z poselskiej pensji jak Janusz Palikot, choć znalazłoby się pewnie jeszcze kilku, którym by taki gest finansowo nie zaszkodził. Nie rozumiem jednak kompletnie dlaczego jesteście zwolnieni z płacenia podatków. Zarabiacie 10'000.-PLN podstawowej pensji, posiadacie liczne apanaże, rozrabiacie sobie bezkarnie, bo chroni was immunitet. Na sali sejmowej wasza frekwencja jest nagminnie godna pożałowania, podczas gdy zwykli obywatele harują jak dzikie woły po 10-12 godzin dziennie, żeby ze swojej wymordowanej daniny utrzymywać gospodarkę całego kraju, was i wasze ekstrawagancje.
Dlaczego panowie europosłowie Ziobro, Kurski i Cymański, płaceni trzykrotnie więcej od krajowych posłów za pracę w Brukseli, stają się niezwykle aktywni jedynie w warszawskich studiach telewizyjnych? Podobno wkrótce wybierają się na tournee po Polsce, aby tworzyć struktury swojej nowej partii. Niby jakim prawem? W ramach urlopu?? To może zrezygnujcie formalnie ze swoich stanowisk i udostępnijcie miejsca młodym, kompetentnym ludziom ze znajomością języków, którzy nie będą się przynajmniej mylili (na naszą niekorzyść!) podczas europarlamentarnych głosowań.
Czy doprawdy nikt w Sejmie, ani w rządzie nie ma uprawnień, aby te harce ukrócić?

sobota, 19 listopada 2011

Film o Chodorkowskim

Jeszcze tylko przez parę godzin można obejrzeć internetową premierę dokumentalnego filmu o Chodorkowskim
http://wyborcza.pl/1,75248,10672223,Tylko_u_nas__Internetowa_premiera_filmu_o_Chodorkowskim.html

piątek, 18 listopada 2011

Stara opozycja obumarła, mamy narodziny nowej

Cztery lata temu Donald Tusk wygłosił trzygodzinne expose i opozycja darła pyski, że "za długie". W tym roku premier przemawiał godzinę i powstał lament, że nie powiedział o wszystkim. Nie dogodzisz.
Słuchałem uważnie i jako obywatel uważam, że dzisiejsze expose było przyzwoite i wystarczająco konkretne http://www.tvn24.pl/0,1724766,0,1,premier-rozpoczal-wyglaszac-expose,wiadomosc.html

Wystąpienie prezesa Kaczyńskiego uświadomiło mi, że ten inteligentny kiedyś człowiek stracił rozsądek oraz umiejętność słuchania ze zrozumieniem. Jarosław Kaczyński, ogłuszony bólem po utracie brata bliźniaka i  kolejną porażką wyborczą, odszedł gdzieś bardzo daleko i walczy z demonami własnej przeszłości.
Scena polityczna, a w szczególności sala sejmowa, nie nadają się do tego.

Prawo i Sprawiedliwość okrojone ze swoich najmocniejszych graczy rozpada się coraz bardziej, a Sojusz Lewicy Demokratycznej stracił gros wiernych kibiców i Leszek Miller nie wskrzesi jej za pomocą  koszarowych dowcipów. Cała nadzieja w Ruchu Janusza Palikota, którego dzisiejsze wystąpienie sejmowe przypomniało mi czym powinna być konstruktywna i inteligentna opozycja.
Cieszę się, że słusznie zaryzykowałem w ostatnich  wyborach.
P.S.
Właśnie żołądkuje się pani Beata Kempa, puszysta diwa pisowskiego kabaretu. Oj, będzie się działo. Pisowcy zaczynają kolejną rozróbę i pewnie znów się uśmiejemy.

Edit 19.11.2011 godzina 9:00

Ciekawy wywiad z Najsztubem (kliknij)

Wszystkiemu zawsze winien Tusk i Platforma

Przed wyborami były pogróżki i zapowiedzi PiS u o "murowanej wygranej". Jedyną ewentualną przeszkodą miały być   "fałsze i przekręty" ze strony partii rządzącej. Wysłano więc zaufanych obserwatorów do pilnowania, a w trakcie kampanii wyborczej wychodzono z siebie na wszelkie sposoby.

Patriotyczny i legendarny bramkarz Tomaszewski dwoił się i troił przed kamerami telewizyjnymi starając się obronić największego gola w całej karierze, a pani socjolog, profesor Jadwiga Staniszkis popierała Jarosława Kaczyńskiego praktycznie oświadczając mu się publicznie. I co? I dupa z króla. Wyborcy olali patriotyczne wizje "prawdziwych Polaków" i wybrali ponownie "bardzo złe rządy nieprofesjonalnych politykierów".

Opozycyjne szczęki poopadały podwójnie, bo na dodatek antyklerykalny "Ruch Palikota" wyskoczył na scenę jak diabeł z pudełka i wylądował w parlamencie przy 10 procentowym poparciu, jako trzecia siła polityczna. Polały się bluzgi i złośliwości, próbowano zdegradować i zniszczyć nową panią Marszałek Sejmu (była Minister Zdrowia, Ewa Kopacz), chciano pozbawić "diabelski" klub Palikota praw do swojego wicemarszałka. Niestety, nic z tego.

Na dodatek trzech pisowskich europarlamentarzystów skrytykowało publicznie politykę partyjną, za co oburzona świta namówiła prezesa do wyrzucenia synów marnotrawnych na brukselski bruk. PiS się rozdrobnił na dwa kluby sejmowe i dzisiaj mija ostateczny termin do okazania skruchy i możliwości powrotu z podwiniętym(i) ogonem/ogonami. Jeśli jednak łobuzy nie wrócą i nie daj Boże założą nową partię (profesor Staniszkis stanowczo odradza) to kto poniesie za wszystko winę? No, chyba nie ja?

piątek, 4 listopada 2011

Ksiądz Adam Boniecki przeszkadza

Ksiądz Adam Boniecki jest jednym z nielicznych przedstawicieli polskiego kościoła katolickiego, który obecnie przyciąga swoją wiedzą, kulturą i mądrością. Reakcja przełożonych na jego ostatnie wypowiedzi publiczne udowodniła po raz kolejny, że Kościół jest jedynie kolejną partią polityczną opartą na zamordyzmie (kliknij).

Stałem się antyklerykałem dzięki buractwu i tępej głupocie napotkanych księży i sióstr.

Słuchając księdza Bonieckiego wątpiłem we własne zwątpienie.
Czy aby posłuchać mądrych ludzi trzeba będzie zejść do podziemia?

wtorek, 25 października 2011

Platformo, i co teraz?

Wybory wygrane, obiecane spotkanie z nieszczęsnym panem Czesławem olane, Schetyna sprowadzony do parteru. I co dalej? Ja rozumiem, że ochroniwszy własne tyłki na następne cztery lata macie ochotę na relaks i rozrywkę, ale czas leci nieubłaganie. Naród dał wam kolejny kredyt zaufania "pomimo" i wypadałoby może zapomnieć o sondażach choć teraz. Proponuję zdymisjonować żenująco kosztownych ministrów takich jak np. pani Pitera i pani Radziszewska, wypełnić koalicyjne zobowiązania wymieniając niechcianą przez wyborców panią Fedak z ministerstwa pracy na niezwykle kompetentnego pana Piechocińskiego w roli ministra infrastruktury i jeśli dla pana premiera piłka nożna stanowi niezmiennie esencję życia, to przypominam, że Euro 2012 już tuż tuż. Boiska i stadiony to nie wszystko. Potrzebne są jeszcze masowo czyste sracze oraz kompetentna obsługa - wszędzie. Kto będzie gości przyjmował, jak młodzież wyfrunie w świat za chlebem? Pan Sławomir Nowak? Pan, panie premierze?

A tak między nami, czas chyba pomyśleć o tych wszystkich, którzy mają klasyczne paprykarskie pytanie, jak żyć panie premierze? - i zagonić swoją manieryczną świtę do roboty.
Reformy się same nie zrobią.

piątek, 7 października 2011

Tusk czy Palikot, oto mój dylemat

Głosując na Ruch Palikota dokładam szczyptę dynamitu pod betonowy mur obecnej sceny politycznej.
Głosując na Platformę Obywatelską osłabiam szanse PiSu o jedno ziarnko piasku.

Hmmmm...

środa, 5 października 2011

Wyborczy głos na wagę złota

Nie rozumiem inteligentnych i poniekąd myślących ludzi, którzy obrażeni na naszą klasę polityczną nie idą do wyborów pod pretekstem, że "nie mają na kogo zagłosować." Gdyby zastanowili się głębiej zrozumieliby, że swoją biernością mocno wpływają na wyniki wyborów, ale niekoniecznie zgodnie ze swoim własnym interesem.

Szkoda.

Już widać, że w tych wyborach będzie miał znaczenie każdy pojedynczy głos. Dlatego, jeśli wynik ich jednak rozczaruje, pretensję będą mogli mieć tylko do siebie, panie i panowie abstynenci.

Osobiście zamierzam się obrazić zaraz po wyborach.

P.S.

Napisałem kiedyś, że w najgorszym wypadku nie zagłosuję na nikogo (tutaj).

Jednak coraz bardziej realistyczna i makabryczna wizja nowego rządu z panią Anną Fotygą, Beatą Kempą, Beatą Szydło, panem Macierewiczem, Kamińskim, Piechą, Ziobrą, Brudzińskim, a może nawet i z Jacusiem Kurskim i gwiazdą Czarneckim sprawiła, że kategorycznie zmieniam zdanie. Do kolejnej katastrofy swoim zmarnowanym głosem się nie dołożę.

środa, 31 sierpnia 2011

Zwyczajny pech

Chciałem tylko zwrócić nieaktualne już od 16 sierpnia bilety na komunikację miejską...

Wybrałem się metrem na Senatorską. Ledwo usiadłem, usłyszałem głos przez megafon, że jedziemy tylko jeden przystanek, bo z przyczyn technicznych itd. Pomyślałem, że fajnie się zaczyna, ale nic to, jestem przecież doświadczonym Polakiem.

Wysiadłem skoro kazali i poszedłem do tramwaju. Musiałem oczywiście skasować kolejny bilet.

Przed biurem na Senatorskiej powitało mnie zawiadomienie, że jednostka już nieczynna i trzeba się udać do...Najbliższa placówka w przejściu podziemnym przy stacji metra "Ratusz".

Upał akurat z nieba walił i duchota panowała upiorna.

Idę. Znajduję. Dwie kolejki rodem z PRL. Czujnie spytałem, która nadaje się dla mnie. Ta do kasy. Stoję. Mija 15 minut. Mija pół godziny. W tym czasie zostały załatwione 2 osoby, a przede mną czeka jeszcze około 20 osób. Wszyscy zlani potem, wachlują się czym popadnie, bo to pawilon w podziemiu, a klimatyzacja wysiadła.  Z obliczeń mi wyszło, że sobie postoję... Dyskusja wywiązała się w kolejce niezwykle ciekawa, ale po przeczytaniu ogłoszenia, że mam 6 miesięcy czasu na zwrot swoich biletów, dałem diabłu po pysku i wróciłem do domu.

Byłem zmordowany i wściekły.  Wydałem 7,80 PLN na idiotyczną wycieczkę po brudnym mieście.
Co z tego mam?
Materiał na ten wpis.

P.S.
Dowiedziałem się właśnie, że dzisiaj mamy Blog Day 2011.
No i proszę, jak miło.

czwartek, 25 sierpnia 2011

The Spitfire Grill

http://www.youtube.com/watch?v=sTCtlnZ4R9M

Dziś wieczór o 20:00 na Zone Europa.

Mądry, znakomicie zagrany film. Zdarza się tak tylko raz na jakiś czas...a potem długo nic.

czwartek, 18 sierpnia 2011

Jesień tuż tuż

Okres wakacyjny trwa, a zieleń mamy piękną tego roku.

Zaczepiam rude wiewiórki kusząc je laskowymi orzechami i czułość mnie ogarnia i radość przy muśnięciu ich maleńkich pazurków. Dzięki ci Stasiu, Królu, za warszawskie Łazienki.

Czytam wspomnienia Zygmunta Niewidowskiego o Magdalenie Samozwaniec: (...) Myślimy tylko o zarobkach i...  chorobach. Zabiliśmy w sobie dziecięcą pustotę, która tak życie ułatwia. W swej smętnej powadze, która objawia si w naszej literaturze najnowszej, i w polskich filmach, jesteśmy chyba wśród narodów wszystkich kontynentów na pierwszym miejscu.(...) "30 lat życia z Madzią", str.194.

No, cóż.
Jesień tuż tuż >>>>>

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Powstanie Warszawskie - 67 rocznica

Powstanie warszawskie jest, według mnie, naszą narodową porażką.

Popieram http://www.powstanie.pl/

poniedziałek, 25 lipca 2011

Nasza wspólna porażka

Człowiek, który zbyt długo czuje się ofiarą, często sam staje się katem.

Aby zracjonalizować i uwiarygodnić swoje działanie wobec innych, stwarza sobie kombinezon ochronny w postaci jakiejś ideologii. I prawie zawsze znajdzie swoich zwolenników lub obrońców. To się zdarza zarówna wśród polityków, wodzów, okrutnych kaprali na szkoleniach wojskowych, nauczycieli, dozorców więziennych, jak i wśród religijnych przywódców (sekty) czy partyjnych guru. Takimi są również pozornie przykładowi ojcowie i mężowie, dręczący swoich najbliższych w zaciszu prywatnych domostw.

Czujność obowiązuje nas wszystkich od samego początku, bo już małe dzieci stają się katami i terroryzują słabszych od siebie. Nasza obojętność i brak reakcji stwarzają atmosferę przyzwolenia dla szerzącej się przemocy i agresji.

W Norwegii ciągle nieznana jest definitywna liczba ofiar piątkowej egzekucji.

W Stanach Zjednoczonych, uczestnik przyjęcia urodzinowego strzela i zabija kilka osób, po czym sam popełnia samobójstwo.

A u nas?

W Krakowie młody człowiek podłożył ostatnio kilka bomb w prywatnych rezydencjach, bo "czuł się skrzywdzony."

Analizowanie ideologii jest, moim zdaniem, sprawą drugorzędną. Jedynie szczegółowa analiza osobistej historii ofiary-kata może wyjaśnić jego postępowanie. Taka wiedza pomaga opracować programy zapobiegawcze.

Prewencja jest procesem powolnym, ale skutecznym. Szkoda, że powszechnie bagatelizowanym.

Kolejna tragedia. Kolejny szum medialny. Do następnego.

wtorek, 19 lipca 2011

Podsumowanie żenujących wydarzeń 2010

Dla poprawy nastroju (tym co tego potrzebują) proponuję podsumowanie prasowe za rok 2010:

http://basiablog.net/218,baska-blog-odcinek-061-zenua-roku/

analiza wydarzeń: pani Barbara Kwarc.

niedziela, 10 lipca 2011

Ja po (Jacku) Kurskim płakał nie będę

Widzę, że się spodobało Jacusiowi za granicą. Dobrze.
Świetnie to sobie wyreżyserował, te płacze żony i inne pierdółki. Jak nie wiadomo o co chodzi, to znaczy że...to wina Platformy Obywatelskiej, he he.

Cwany ten Jacuś, łoj cwany: http://m.wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,106024,9921286,Rodzina_Kurskiego_emigruje___Mobbing_Platformy_.html

Szerokiej drogi. Może by tak pan Jacuś Z. Ziobrę przy okazji namówił, co?
Bez szans, ale pomarzyć zawsze można, bo to żona świeżo poślubiona + dziecko w drodze = teren przygotowany na objęcie władzy w Polsce (jeśli O.Tadeusz pobłogosławi).
No dobra.
Kto następny?

środa, 29 czerwca 2011

Rydzyk ma łeb

Ojciec Tadeusz Rydzyk pojechał do Brukseli, żeby się poskarżyć, przed znienawidzoną przez siebie UE, na Polskę. Polska jest obecnie, według ojca Rydzyka, państwem totalitarnym i on się uważa za dyskryminowanego. Wraz z całym kościołem się uważa za dyskryminowanego. PiS w milczeniu przyklaskuje i Tadeusza Rydzyka dyplomatycznie wspiera, a przy okazji znowu wraca do teorii spiskowej dotyczącej katastrofy smoleńskiej. Walka o władzę i tłuste koryto trwa. A propos "tłuste", to już dawno nie widziałem szczupłego klechy... ale to z pewnością przypadek.

O Rydzyku znowu wszyscy mówią: ja, premier, media. Ma facet łeb pośrodku.

niedziela, 12 czerwca 2011

Dla jakiej tam Polski!

Nawet wśród prawdziwych społeczników znajdą się tacy, którzy potwierdzą, że robią "coś tam, coś tam", bo siedząc w domu dostaliby fioła. A co dopiero politycy? Na palcach u jednej ręki policzyć można tych, którzy utraciwszy "polityczną" pensją wypłacaną przez NAS WSZYSTKICH, byliby w stanie zarobić gdziekolwiek tyle samo: Janusz Palikot, Andrzej Olechowski, Roman Giertych już to udowodnili z nadwyżką. Jeszcze kilku by się może znalazło, ale reszta? Rzygać się chce, kiedy co drugi nieudacznik uważający się za polityka, wdzięczy się przy każdej okazji do kamer i przewracając bogobojnie gałami, przekonuje sam siebie, że on(a) to wszystko robi tylko dla Polski.

A ja się pytam grzecznie: co takiego konkretnie robisz i dla kogo? Pytanie jest dość istotne, gdyż każdy euro+poseł + senator bierze pensję do której również ja się dokładam, ale kuriozalnie, żaden z nich się ze mną nie liczy.

Nic na to poradzić nie mogę jako jednostka, ale proszę o jedno: przestańcie mi wszyscy wciskać notorycznie te kity o interesie Polski, bo walczycie jedynie o własny byt. I to za (również) moje pieniądze.

niedziela, 29 maja 2011

sobota, 21 maja 2011

Jak nie worek kości to żywa słonina

Cokolwiek by to było jest warte akurat tyle, ile ktoś zechce zań zapłacić.

Subiektywizm w odbiorze wrażeń estetycznych zamyka drzwi do sensownej polemiki.

Pojęcia piękna i brzydoty są względne do znudzenia.

Poprawność polityczna jest potrzebna, aby móc ją świadomie przekroczyć.

PRZEKRACZAM:
I co to niby ma być? Udawanie, że można żreć bez ograniczeń i bez konsekwencji???... (kliknij)

piątek, 20 maja 2011

Niezastąpiona Manuela

" Dzisiaj jest w Polsce regularny psychiatryk. W jednej izolatce, oddziale izolującym od realnego świata, wielbiciele telenowel jadą na swojej codziennej dawce uspokajających bzdetów. Inne skrzydło zajmują nabuzowani widzowie kanałów informacyjnych. Sentymentaliści albo frustraci. Ale najczęstszy przypadek polski to kompletna mitomania. Spójrz na Smoleńsk. Te wszystkie teorie spiskowe, zamachy. Cały świat wie, że namiętność polityczna doprowadziła do śmierci blisko stu osób, a u nas szaleje mitomania. Przed chwilą w Radiu Maryja słyszałam o książce, w której ktoś udowadnia, że pasażerowie prezydenckiego lotu przeżyli. Kraj łgarzy i łazarzy. (...)
Manuela Gretkowska, Viva, 12 maj 2011.

środa, 18 maja 2011

Biblioteka Narodowa w oparach śmieciowiska

Biblioteka Narodowa w Alejach Niepodległości 213 w Warszawie zniknie niedługo pod stosem publicznego śmieciowiska z którym sąsiaduje. Tych, którzy nie znają tego miejsca informuję, że przed wejściem do gmachu biblioteki znajduje się ładny park. Spacerując alejką czujemy dzisiaj zapach kwitnących kasztanów wymieszany z ohydnym smrodem rozkładających się odpadów. A to dopiero początek wiosny! Możecie sobie wyobrazić co się zaczyna dziać wraz ze wzrostem temperatury...

W bibliotece znajduje się restauracja, w parku jest również kilka małych knajpek. Już samo połączenie: biblioteka, park, restauracja i śmieciowisko nie wymaga dodatkowego komentarza.

Zamierzam odwiedzić kilka urzędów w tej sprawie, a kiedy mnie odpalantują odmownie, napiszę do tvn24.

Już nic nie rozumiem: przyzwoity kiosk z prasą warszawskim władzom przeszkadza, a publiczne zsypisko śmieci pomiędzy parkiem i Biblioteką Narodową jest OK? Tylko tak dalej.

poniedziałek, 9 maja 2011

Gilotyna talentów

Na castingi "mających i talent i x-faktor i tylko muzykę" zgłaszają się często bardzo zdolni, bezpretensjonalni ludzie, których słucha się i ogląda z przyjemnością. I wystarczy, że banda "profesjonalnych" speców od show-biznesu dorwie ich w swoje toporne łapska, żeby wszystko co było dobre szlag trafił.

Aroganckie i nadęte towarzystwo niespełnionych artystycznie szmirusów: życzę wam bezrobocia.

sobota, 7 maja 2011

Kto mieczem wojuje...

Obejrzałem i wysłuchałem w stacji CNN kilka debato-opinii medialnie znanych postaci na temat akcji likwidacji Osamy bin Ladena i oczywiście polemika dotyczyła słowa SUKCES. Zdaniem poprawnych politycznie oratorów, główna gwiazda świata terrorystów powinna mieć uczciwy proces, a następnie wyrok skazujący. To co się stało jest zniżeniem się Stanów Zjednoczonych do metod tych właśnie terrorystów i niektórzy mądrale twierdzą, że to skandal i wstyd.

Osobiście tych opinii nie podzielam, choć o sukcesie bym zbyt głośno nie miauczał, bo na to jest o kilka lat za późno. Siła terroryzmu pochodząca ze świata religii muzułmańskich wobec świata religii chrześcijańskiej polega między innymi na wierze i przekonaniu dotyczących wartości życia pojedynczego człowieka i jego śmierci. Wobec filozofii przywódców Al Kaidy, stosowanie zasad religii chrześcijańskiej w powiązaniu z konstytucyjną praworządnością, nie daje nam żadnych szans na przetrwanie.
A tak?
Zastanówmy się tylko, przecież Osama bin Laden znajduje się obecnie w krainie wiecznej szczęśliwości, jeśli wierzyć jego przekonaniom...

Nie walę nikogo po pysku z własnej inicjatywy, ale też nie podsuwam go nikomu do ponownego ciosu. I jeśli ceną za ocalenie oka czy zębów będzie oddanie rzęsistej piąchy, to nie zawaham się ani chwili. Sorry.

piątek, 6 maja 2011

A gdyby śmierć nie była karą?

Gdybym miał umierać, to szybko i z zaskoczenia. Jeszcze może nie dzisiaj, ale skoro ma być z zaskoczenia, to i tak nie mam nic do gadania :)))

Jesteśmy przyzwyczajeni obawiać się śmierci jako czegoś najgorszego, co może nas spotkać. Najsroższym wymiarem kary bywa przecież kara śmierci i oczekiwanie na nią musi być straszne.

Śmiem twierdzić, że szybka, "bezbolesna" śmierć jest szansą i wybawieniem. I jeśli nie jest karą, to może jest właśnie nagrodą? Boimy się jej, bo stanowi dla nas wielką niewiadomą, ale może boimy się zupełnie niepotrzebnie? Może karą jest nasze życie na Ziemi, a na śmierć trzeba sobie odpowiednio zasłużyć?

W świetle takiego rozumowania, wiele spraw wygląda inaczej...

poniedziałek, 2 maja 2011

Dobrze wiecie

Cały świat oglądał ślub pary książęcej, a potem beatyfikację Karola Wojtyły, a mnie to kompletnie nie interesuje.
Nudny jestem, wiem.
Zachwyca mnie zieleń i puste Łazienki. Zmarzłem, przyznaję, ale było przepięknie. A wiewiórki, to całkiem osobny temat. Że co? Że się nie wysiliłem? A o czym mam pisać? O wiośnie? Przecież sami wiecie, jak jest.

niedziela, 24 kwietnia 2011

I Bóg stworzył jajko

Moja irytacja wzrasta. Wielkanoc w Polsce. Msze, procesje, święcenia kiełbas. Groby Jezusa Chrystusa. Jeden ohydniejszy od drugiego, a w tym roku oczywiście z motywem katastrofy smoleńskiej w tle. Horror.

Nie jestem ateistą. Wierzę, że istnieje w tym wszechświecie inteligencja nieporównywalnie wyższa od naszej, która stworzyła system życia na Ziemi i elementy świata nas otaczającego.
I niepotrzebni mi są żadni pośrednicy, aby uwierzyć, bo dowody znajduję wszędzie, od perfekcyjnej konstrukcji kryształu, płatka śniegu, poprzez piękno kwiatów do fascynującej tajemnicy ludzkiego mózgu, z którego ciągle jeszcze nie potrafimy w pełni korzystać. Cuda są wokół nas.

Bo weźmy dla przykładu takie jajko. Czyż nie graniczy z cudem?
I ciągle nie wiemy, co było pierwsze...

Smacznego.

piątek, 15 kwietnia 2011

Opętani patrioci

Oglądając wczorajszy występ posłanki Beaty Kempy w "Kropce nad i" zastanawiałem się, jakby wyglądały najbliższe wybory parlamentarne, gdyby od dzisiaj zniknęła całkowicie telewizja i internet. Jakby wyglądała kampania wyborcza?  Dla kogo byłoby to katastrofą, a dla kogo wielką szansą? To się już stało i masowe środki przekazu stanowią najsilniejsze narzędzie propagandowe, ale czy każda propaganda jest toksyczna z założenia? Śmiem twierdzić, że tak długo jak zadajemy sobie trud indywidualnego myślenia, to niekoniecznie.


Kiedy Adolf Hitler wraz ze swoim ugrupowaniem dochodzili do władzy, sytuacja ekonomiczna Niemiec była kiepska, a naród głodny i niezadowolony.  Istniało wtedy radio, prasa i kino. Wyznaczono szablon prawdziwego Niemca o aryjskich rysach. Lojalność i posłuszeństwo stanowiły podstawę. Robiono wszystko dla dobra ojczyzny i budowania jej potęgi.

Czy historia nas czegoś nauczyła? Ostatnie sondaże wskazują, że nie.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

No i jak?

Nie wiem, bo mnie nigdzie nie było. Pomyślałem jedynie, że żal mi absolutnie wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób cierpią i poszedłem na krótki spacer w kompletnie opustoszałe zakątki miasta. Wiatr wiał silnie, a ja go nie lubię. O tym co się działo w Warszawie dowiedziałem się urywkowo z telewizji. Wysłuchałem agitacyjnego przemówienia prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Skojarzenia nasuwały się same i nie były pochlebne, niestety.

http://wyborcza.pl/1,75968,9411834,Kaczynski_przyprawia_mnie_o_ciarki.html

sobota, 9 kwietnia 2011

Jak umierać, to tylko spektakularnie

Oglądając film dokumentalny Ewy Ewart  poświęcony rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej uświadomiłem sobie, że oto niekwestionowana tragedia z 10 kwietnia 2010 ma swoje specjalne prawa i konsekwencje bardzo różne od wszystkich innych śmiertelnych wypadków. Samoloty sobie spadają, autokary  roztrzaskują na drogach, zawalają się kopalnie lub hale ( w Katowicach zginęło w 2006 roku 65 osób), ludzie toną lub giną w wypadkach samochodowych. Mówi się o tym czas jakiś i potem życie toczy się dalej.

Czy tragedie takich rodzin i przyjaciół są mniejsze lub mniej ważne? Śmiem twierdzić, że nie, a jednak nie są oni zazwyczaj otaczani tak powszechną troską i uwagą. Najwyraźniej podziały istnieją nawet w obliczu śmierci i żałoby.

Uważam więc, że jeśli już ginąć w naszej ojczyźnie, to koniecznie w samolocie prezydenckim, bo wtedy przynajmniej pogrzeb jest przyzwoity, rodzina otrzymuje pokaźne wsparcie finansowe, media robią z człowieka bohatera wszech czasów, a znana pani redaktor kręci film dokumentalny, który jest drobiazgowo analizowany w godzinach najwyższej oglądalności.

Jak umierać, to tylko tak.

poniedziałek, 28 marca 2011

Redaktor "Playboya" i trzej muzykanci

Mieli dać popalić premierowi i pokazać jaki zeń głupek, ale wyszło odwrotnie. Robiło wrażenie, że redaktor Meller zaprosił do rozmowy trzech kompanów od zadymionych wieczorów, żeby mu pomogli wymóc na Tusku legalizację marihuany. Rozpacz! Bo to my już ważniejszych kłopotów nie mamy, prawda? Pan premier ganiający na tych swoich zakrzywionych nóżkach do grona moich sympatii nie należy, ale żeby reprezentację polskich artystów wybierać takie egzemplarze jak Hołdys, Kukiz i Lipiński, to trzeba być idiotą, albo w totalnej desperacji.

Argumentów na zaszachowanie premiera nie brakuje, ale okazuje się, że nie wystarczy być mocnym w pysku wśród nawalonych kumpli, żeby inteligentnie i celnie skrytykować rząd na oczach milionów obywateli.

Premier najwidoczniej zlekceważył to spotkanie i przyszedł kompletnie nieprzygotowany, za co stawiam mu pałę na szynach. Pan redaktor z "Playboya" udowodnił po raz kolejny, że niewiele potrafi, a trzej muzykanci zaprezentowali świetnie pewien margines społeczny, niezwykle oddalony od kultury i sztuki.

piątek, 25 marca 2011

Ostatni krzyk mody

Pojawiły się nowe trendy. Jeśli chcesz być elitarnie "na czasie", to deklaruj przewrotnie swoje poparcie w wyborach na PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Taka postawa da ci pozory samodzielnego myślenia, bez toksycznych wpływów uzależnionych od władzy mediów. Z błyskiem w oku zacytuj telewizję "Trwam" i wystaw z torebki lub teczki "Gazetę Polską". Im większy z ciebie wykształciuch, tym skuteczniej podziała na otoczenie. Przyklej sobie na twarz dobrotliwy uśmiech i wyrażaj zadowolenie z własnego życia. Zacznij się uczyć czegoś kompletnie niepotrzebnego i podkreślaj ogrom przyjemności jaką ci to daje na co dzień.

Powodzenia.

czwartek, 24 marca 2011

Mam własne zdanie i już

Tak sobie przeglądam analizę polityczną polskich internautów i widzę jedną powtarzającą się tendencję: zwolennicy jakiejkolwiek partii opozycyjnej starają się obrzydzić czytelnikom partię rządzącą na wszystkie możliwe sposoby i vice versa. Na mnie takie pyskówy nie działają, a najwyżej mogą sprowokować efekt odwrotny. Tak już mam: im gorsze recenzje powypisują tzw. zawodowi krytycy sztuki, tym bardziej taka zjechana impreza mnie interesuje. Od małego gnoja podstawiałem głowę w obronie słabszych lub niesprawiedliwie osądzanych. Nie znaczy to jednak, że automatycznie każdego kogo uważam za ofiarę, popieram lub lansuję na lidera tylko dlatego, że krzywda mu się dzieje.

Przeciwnicy Donalda Tuska usiłują mnie czyli czytelnika zaszantażować, że niby medialna nagonka na Jarosława Kaczyńskiego i jego partię jest bezlitosnym i niesprawiedliwym waleniem w bęben i dlatego jeśli pragnę dobra Polski, to powinienem głosować na obrzydliwie zniekształcony medialnie obraz,  jakże uczciwego w rzeczywistości patrioty, Jarosława Kaczyńskiego. 

Otóż mnie pan Jarosław Kaczyński & otaczająca świta zdołali siebie obrzydzić SAMI. Obserwowałem ich poczynania gdy doszli do władzy, oglądałem regularnie wystąpienia sejmowe i partyjne zjazdy oraz konferencje prasowe. Wyrobiłem sobie własne zdanie i mogę powiedzieć tak: nie znam pana Prezesa na tyle, aby mieć jakąkolwiek pewność, ale odnoszę wrażenie, że nie jest zainteresowany władzą dla korzyści materialnych. Jest (według mnie) chorobliwie zakompleksiony, dlatego "korona na głowie i tyłek na tronie" przy nieustających oklaskach otoczenia są mu potrzebne jak powietrze i woda. Oceniam go jako niezrównoważonego psychicznie człowieka, otaczającego się nieudolnymi miernotami, od których wymaga właściwie tylko jednego: zaślepionej lojalności i uwielbienia. Nie chcę, aby tego typu człowiek rządził mną i moim krajem.

Dlatego w najbliższych wyborach NIE zagłosuję na PiS bo, mi się PO nie podoba.
W najgorszym wypadku  nie zagłosuję na nikogo.

niedziela, 20 marca 2011

Sobotnie wieczory

Kosmita spędza przed telewizorem. Lubi obserwować zachowania ludzi przed kamerami. Polityków, dziennikarzy, przechodniów, a ostatnio jurorów. Talenty muzyczne również takie, które szukają inspiracji u innych artystów. Plagiaty ? Cienka sprawa...

http://www.youtube.com/watch?v=QojFysbjYAE&feature=related


 http://www.youtube.com/watch?v=18Ihck2WFdI&feature=related

uuuups! Polsat zablokował dostęp, to zapukamy do konkurencji, bo chłopina tam fajnie zaśpiewał:


http://www.youtube.com/watch?v=GJYo2iHhUnU


Ale to już było:  http://www.youtube.com/watch?v=7qHlBhbhHQc&NR=1 

Ciekawe, co się będzie działo dziś wieczorem...bo dla mnie najlepiej śpiewała ONA (kliknij)

Edit: godzina 23:07.

No i dobrze. Maja Sablewska jest naprawdę ładna, a oba jurorskie chłopaki, jurorskie, że ha. Tyle, że mnie najbardziej ubawił Andrzej Poniedzielski jako gość w "Spadkobiercach" (kliknij).

wtorek, 15 marca 2011

Akcja likwidacji zniczy

Akcja likwidacji zniczy z przed Pałacu Prezydenckiego zorganizowana przez warszawskie służby porządkowe (kliknij) była kolejnym błędem obecnych władz. Taka prymitywna riposta zniża się dokładnie do poziomu rozhisteryzowanych pół-mózgowców, które te znicze z uporem maniaka zapalają. Mamy podobno wolny kraj i jeśli ktoś ma ochotę zapalić świeczkę w imię czyjejś pamięci, to jaka z tego może wynikać szkodliwość dla nas wszystkich? Jak się nie podoba ten cyrk, to najzwyczajniej go zignorować. Wszelkie (niezręczne) próby powstrzymania takich manifestacji dodają im jedynie nowego bodźca. Obojętność jest najskuteczniejszym lekarstwem, ale do was, to jak grochem o ścianę (kliknij).

niedziela, 13 marca 2011

JAPONIA

Podziwiam godność i dyscyplinę Japończyków wobec straszliwego kataklizmu. Niewyobrażalne.



http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/japonia;prosi;rosjan;o;pomoc;o;gaz;i;wegiel,92,0,792924.html

Daje ostro do myślenia.

czwartek, 10 marca 2011

Dajmy każdemu po kawałku i będzie spokój

Proponuję, żeby po najbliższych wyborach, wszystkie partie, które się zakwalifikują do Parlamentu, otrzymały procentowy udział w rządzie. Będą wtedy płynęli WSZYSCY na tej samej tratwie i może to ich w końcu zmusi do wiosłowania w jednym kierunku. Ministerstwa obejmą najbardziej wykwalifikowani (?) bez względu na przynależność partyjną, a program ma być wspólny: dbałość o rozwój państwa i dobro podatnika. Za każde uchybienie osoby odpowiedzialne ponoszą konsekwencje finansowe lub zostają skazane na roboty społeczne. ŻADNYCH odpraw, ani ciepłych etatów na pocieszenie. Zasady jak w normalnej instytucji. Wtedy by się pewnie okazało, że kandydatów na listach wyborczych brak, he he...

 Dajmy każdemu po kawałku, to się zatkają i może będzie spokój.

niedziela, 27 lutego 2011

Rząd do dymisji

Tego już za wiele. Wysyłać specjalne samoloty do Libii, żeby ratować zwykłych obywateli? Do czego to podobne? Byłemu śp. Prezydentowi odmawiano samolotu za każdym razem i musiał się dosłownie dopominać i wręcz narzucać (czego bardzo nie lubił robić), żeby Kancelaria Premiera udostępniła mu chociaż kawałek prawego skrzydła, a tu taki gest wobec zwykłego Kowalskiego? Skandal. Ten rząd się musi opamiętać i zająć dochodzeniem przyczyn katastrofy smoleńskiej oraz pokazywaniem Rosji, że my nie jesteśmy byle co. Nami się nie pomiata, bo sami robimy to doskonale. Tak!!! Panowie z Platformy Obywatelskiej, koniec zabawy. A ten wasz niby szef, pan Donald Tusk, niech wraca na plac boju, bo go coś nie widać ostatnio i to jest niepokojące. Jeśli autentycznie pracuje nad rozwiązaniem bieżących spraw kraju, to się przeliczył. Jego miejsce jest w mediach, wtedy można się pośmiać i wylać pomyje. Premier Tusk jest po to, aby być workiem treningowym nieszczęśliwego i sfrustrowanego wodza PiSu, bo to jest dla naszego Jarusio-sława jedyna skuteczna terapia. Dlatego obecny rząd wraz z nieobecnym Premierem mają robić co do nich należy, albo odejść. Przypominam: sprawy gospodarcze, finansowe, międzynarodowe i te inne banialuki są bez znaczenia, bo obywatele są najmniej istotni i stanowią jedynie pretekst do walki politycznej o władzę. Zrozumiano??? Drugi raz powtarzać nie będę.

sobota, 26 lutego 2011

Istnieje tylko PJN

Nie warto zawracać sobie głowy jakimiś PiS, PO, SLD czy PSL. Bez znaczenia są programy, projekty, ustawy. Istnieją jedynie drużyny świeckie i religijne, które śmiało można nazwać sekto-partiami działającymi pod jednym wspólnym hasłem PJN czyli Partia Jest Najważniejsza. Wystarczy to sobie jasno uświadomić i natychmiast mamy spokój, bo wszystko staje się okrągłe i proste jak piłka: przed nami toczy się zażarta walka o wygrany mecz, o złoty puchar dla drużyny i o indywidualną nagrodę za kolejny, celny gol do bramki przeciwnika. A kto to wszystko finansuje? No kto? My, kibice. Na jesieni czekają nas mistrzostwa Polski. Chętnie bym sobie pokibicował, tylko nie mam komu.

wtorek, 22 lutego 2011

Miodzik nie tekst

http://www.kontrowersje.net/tresc/najlepszy_bloger

Czytając ten tekst czułem, jak ulatnia się ze mnie poranna dawka codziennej frustracji. Są w naszym kraju utalentowani i zdrowo myślący ludzie, tylko niekoniecznie w bogatych i popularnych mediach. Chwała im za to.

czwartek, 10 lutego 2011

Kępa bez pausy



 W programie "Kropka nad i" (kliknij) zakasowała redaktor Monikę Olejnik. Posłanka Beata Kępa potrafi sparaliżować swoim słowotokiem każdego i to bez użycia rzeczowych argumentów. Notorycznie nie odpowiada na pytania, ale wykorzystuje każdy moment medialny dla propagandy pro pisowskiej. Szkoła posła Jacka Kurskiego (kliknij) i jak to często bywa - uczennica przerosła mistrza. Mogę sobie tylko wyobrazić starcie obojga w jakiejś debacie politycznej radiowo-telewizyjnej. Słupki oglądalności doprowadziłyby do sieciowej eksplozji. Przy takiej jakości naszych parlamentarzystów możemy być spokojni, że chleba wkrótce w Polsce zabraknie, ale igrzysk - przenigdy.

sobota, 22 stycznia 2011

Znowu zginęli żołnierze

Zginęli dwaj polscy żołnierze w Afganistanie. Mignęło coś szybko na żółtym pasku w samym dole ekranu. Rozumiem, że rozwodzić się nad tym żadna partia polityczna, ani żadna stacja telewizyjna nie będzie.

Czy ich życie miało mniejszą wartość od życia Lecha Kaczyńskiego i pozostałych ofiar katastrofy smoleńskiej? Nie zadawaj idiotycznych pytań, Kosmito. Na śmierci młodych żołnierzy nie zbije się kapitału politycznego. A media? To żaden news.

środa, 19 stycznia 2011

Obyśmy się nie przeliczyli

Opozycja skrajnie prawicowa zachowuje się u nas tak, że gdyby potraktować na serio ich wywody i nieustanne zrzędzenie, cały naród wraz z ekipą rządzącą na czele powinien odsunąć wszystko na bok i zajmować się 24 godziny na dobę analizą katastrofy smoleńskiej. Gospodarka, dyplomacja, ustawy - wszystko won! Zbierzmy media ( a szczególnie te najbardziej znienawidzone) w wielkiej sali, nie jedzmy, nie pijmy ( o wyjeździe na urlop wstyd nawet wspomnieć) i ciągnijmy w nieskończoność to w czym opozycja jest najmocniejsza czyli polityczną pyskówę. Wybory parlamentarne za rok, trzeba zadbać o stołki. Wiadomo, że cichy, rzetelnie pracujący poseł nie ma szans wobec awanturujących się przed kamerami obłudnych cwaniaków.

Nigdy nie darzyłem sympatią tzw. polityków, ale miałem nadzieję, że znajdzie się pomiędzy nimi jakaś mała grupka próbująca rzeczywiście zrobić coś dla dobra ogółu. Bez prywaty, bez kombinowania, najzwyczajniej w świecie, bezinteresownie. Jeśli istnieją tacy, to tkwią po uszy w anonimowości i nigdy się o ich pracy nie dowiemy. Media lansują ciągle tych samych awanturników, którzy napuszczeni na siebie jak rozwścieczone koguty, dają nieustanny spektakl zapewniając komu trzeba cenne słupki oglądalności.

Obawiam się, że jeśli banda nieobliczalnych kiboli politycznych nie opamięta się i nie zajmie czymś konstruktywnym, to nasze obecne problemy okażą się niczym wobec wojny i nowej okupacji rosyjskiej.
I jeśli ktoś ma nadzieję na ewntualne wsparcie naszych obecnych sojuszników, to prawdopodobnie wierzy również w prezenty od św. Mikołaja.

Obyśmy się tylko nie przeliczyli.

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Kolejna perełka Doroli

Dorola popełniła kolejny (kliknij) świetny tekst, że zacytuję maleńki fragment:

" (...) Oto jest katastrofa lotnicza, katastrofa spektakularna, absolutnie wyjątkowa i – trzeba jej to przyznać- obarczona takim ładunkiem symboliki, jak wypadek izraelskiego autokaru pod Oświęcimiem. Jednym słowem- absolutny samograj na długie lata, pożywka dla polityków i komentatorów, chleb powszedni, z masłem i szynką, dodałabym, dla telewizyjnych stacji, parlamentarzystów, a i masy ekspertów wszelkiej maści.
Mamy taką oto katastrofę i naprawdę możemy być z niej dumni, nie pamiętam, żeby gdziekolwiek indziej dupło coś z równym hukiem.
Najgorsze- czy też może najśmieszniejsze jest to, że mamy tę katastrofę na własne, osobiste, wymęczone życzenie.
Polska, jako państwo i jej obywatele nieustająco bowiem żyje w systemie pt. jakoś to będzie, za pomocą drutu, butaprenu i sznurka da się załatać wszystko, nie takie rzeczy po pijaku ze szwagrem (...)"


Dorola ujęła moje własne niesforne myśli w konkretne słowa ze swoistym talentem, za co składam ukłony i gratulacje. 


A bok kwiaciarni proponuję dewocje i monopolowy, za jednym zamachem będzie trzy w jednym.

czwartek, 13 stycznia 2011

Krwawa Maryjo, Królowo Polski...

Na polskich tzw. drogach ginie każdego dnia imponująca liczba ludzi z powodu nieprzestrzegania przepisów. Jednym z nich jest jazda z alkoholowym cocktailem we krwi czyli nieustanna gra w ruletkę "Bloody Mary".

Tak długo jak będziemy uważać się za sprytnych olewając przepisy i procedury, tak długo będziemy się pogrążać coraz bardziej w masie czarnych tragedii, katastrof i strat.

Mniej bezmyślnych modłów, a więcej zdrowego rozsądku i dyscypliny, to będzie jakaś szansa na zmniejszenie ilości śmiertelnych wypadków na drogach, w powietrzu, przy pracy.

... miej nas w swojej opiece.

niedziela, 9 stycznia 2011

Nowa polska tradycja

Z licznych dysput eksperckich wynika, że środki finansowe z OFE pączkowały czyli przynosiły zyski, bo były "odkładane" na późniejsze emerytury i jednocześnie w "coś tam, coś tam" inwestowane. Rozumiem, że system OFE jest we współczesnym świecie jak emerytalna kura znosząca złote jajka. Polska ma rosnącą nieustannie dziurę budżetową, a ZUS czyli środki rentowo-emerytalne tzw. podstawowe nie są w stanie zapewnić bieżących potrzeb. Wobec tego nasz rząd postanowił przenieść część środków z OFE (odłożonych "na jutro") do kasy bieżącej ZUS, aby zapewnić podstawowe wypłaty "na dziś". I niby logicznie, bo skoro mamy awarię, to w naturalny sposób sięgamy po środki przeznaczone na "później". Tyle, że o ile pieniądze zabrane Jasiowi ze skarbonki na reperacje cieknącego dachu powinno się a) oddać Jasiowi w możliwie krótkim czasie, b) Jasio sobie popłacze i na tym koniec, to w naszym przypadku wszystko wygląda o wiele gorzej. Rząd Jasiowi nie zwróci zabranych oszczędności, bo nie ma z czego, a kiedy Jasio się zestarzeje, to nie z braku roweru będzie płakał, ale z braku środków do życia, na które skrupulatnie odkładał...

Ja nie wiem jak trzeba zarządzać Polską, aby było dobrze i dlatego wcale się do tego nie pcham. Natomiast ten kto się pcha ( a takich mamy na pęczki) powinien to wiedzieć. Robi wrażenie, że jeśli ktoś coś rzeczywiście umie i wie to nigdy nie trafia do rządu. Ciekawe zjawisko. Czy będzie stanowić naszą narodową tradycję?