Proponuję, żeby po najbliższych wyborach, wszystkie partie, które się zakwalifikują do Parlamentu, otrzymały procentowy udział w rządzie. Będą wtedy płynęli WSZYSCY na tej samej tratwie i może to ich w końcu zmusi do wiosłowania w jednym kierunku. Ministerstwa obejmą najbardziej wykwalifikowani (?) bez względu na przynależność partyjną, a program ma być wspólny: dbałość o rozwój państwa i dobro podatnika. Za każde uchybienie osoby odpowiedzialne ponoszą konsekwencje finansowe lub zostają skazane na roboty społeczne. ŻADNYCH odpraw, ani ciepłych etatów na pocieszenie. Zasady jak w normalnej instytucji. Wtedy by się pewnie okazało, że kandydatów na listach wyborczych brak, he he...
Dajmy każdemu po kawałku, to się zatkają i może będzie spokój.
Dymek: Smartfony poszły w ruch
-
Gdyby „Wiadomości” z 17 grudnia były samodzielnym dziełem kinowym, to wielu
filmowych postmodernistów mogłoby już zawiesić buty na kołku.
8 lat temu
Nie zatkają się. Będzie wtedy walka o "ważniejsze" ministerstwa, departamenty, funkcje, stanowiska....Pozagryzają się jak wściekłe psy.
OdpowiedzUsuńZatem walka wściekłych psów trwa
OdpowiedzUsuń