Co ja tu wyprawiam?

Obserwuję, notuję, komentuję. Potrafię ostro przyłożyć, ale nie robię tego notorycznie. Pistacjowy blog jest moją osobistą odtrutką na polityczno-obyczajowe niestrawności. Piszę głównie dla siebie, ale Wasze wizyty cieszą mnie niezwykle. Wpadajcie o każdej porze, pogadamy :))

poniedziałek, 28 marca 2011

Redaktor "Playboya" i trzej muzykanci

Mieli dać popalić premierowi i pokazać jaki zeń głupek, ale wyszło odwrotnie. Robiło wrażenie, że redaktor Meller zaprosił do rozmowy trzech kompanów od zadymionych wieczorów, żeby mu pomogli wymóc na Tusku legalizację marihuany. Rozpacz! Bo to my już ważniejszych kłopotów nie mamy, prawda? Pan premier ganiający na tych swoich zakrzywionych nóżkach do grona moich sympatii nie należy, ale żeby reprezentację polskich artystów wybierać takie egzemplarze jak Hołdys, Kukiz i Lipiński, to trzeba być idiotą, albo w totalnej desperacji.

Argumentów na zaszachowanie premiera nie brakuje, ale okazuje się, że nie wystarczy być mocnym w pysku wśród nawalonych kumpli, żeby inteligentnie i celnie skrytykować rząd na oczach milionów obywateli.

Premier najwidoczniej zlekceważył to spotkanie i przyszedł kompletnie nieprzygotowany, za co stawiam mu pałę na szynach. Pan redaktor z "Playboya" udowodnił po raz kolejny, że niewiele potrafi, a trzej muzykanci zaprezentowali świetnie pewien margines społeczny, niezwykle oddalony od kultury i sztuki.

4 komentarze:

  1. A ja stawiam Tuskowi mocna czworke!:)
    Panow celebrytow odsylam natomiast do oslej lawki.

    AA

    OdpowiedzUsuń
  2. też mam wrażenie, że premier wypadł na ich tle bardzo dobrze. a po artystach spodziewałam się bardziej merytorycznej, a mniej emocjonalnej dyskusji i nieco lepszego przygotowania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo jesteście dlań łaskawi i łaskawe :)))))

    OdpowiedzUsuń