Co ja tu wyprawiam?

Obserwuję, notuję, komentuję. Potrafię ostro przyłożyć, ale nie robię tego notorycznie. Pistacjowy blog jest moją osobistą odtrutką na polityczno-obyczajowe niestrawności. Piszę głównie dla siebie, ale Wasze wizyty cieszą mnie niezwykle. Wpadajcie o każdej porze, pogadamy :))

czwartek, 24 marca 2011

Mam własne zdanie i już

Tak sobie przeglądam analizę polityczną polskich internautów i widzę jedną powtarzającą się tendencję: zwolennicy jakiejkolwiek partii opozycyjnej starają się obrzydzić czytelnikom partię rządzącą na wszystkie możliwe sposoby i vice versa. Na mnie takie pyskówy nie działają, a najwyżej mogą sprowokować efekt odwrotny. Tak już mam: im gorsze recenzje powypisują tzw. zawodowi krytycy sztuki, tym bardziej taka zjechana impreza mnie interesuje. Od małego gnoja podstawiałem głowę w obronie słabszych lub niesprawiedliwie osądzanych. Nie znaczy to jednak, że automatycznie każdego kogo uważam za ofiarę, popieram lub lansuję na lidera tylko dlatego, że krzywda mu się dzieje.

Przeciwnicy Donalda Tuska usiłują mnie czyli czytelnika zaszantażować, że niby medialna nagonka na Jarosława Kaczyńskiego i jego partię jest bezlitosnym i niesprawiedliwym waleniem w bęben i dlatego jeśli pragnę dobra Polski, to powinienem głosować na obrzydliwie zniekształcony medialnie obraz,  jakże uczciwego w rzeczywistości patrioty, Jarosława Kaczyńskiego. 

Otóż mnie pan Jarosław Kaczyński & otaczająca świta zdołali siebie obrzydzić SAMI. Obserwowałem ich poczynania gdy doszli do władzy, oglądałem regularnie wystąpienia sejmowe i partyjne zjazdy oraz konferencje prasowe. Wyrobiłem sobie własne zdanie i mogę powiedzieć tak: nie znam pana Prezesa na tyle, aby mieć jakąkolwiek pewność, ale odnoszę wrażenie, że nie jest zainteresowany władzą dla korzyści materialnych. Jest (według mnie) chorobliwie zakompleksiony, dlatego "korona na głowie i tyłek na tronie" przy nieustających oklaskach otoczenia są mu potrzebne jak powietrze i woda. Oceniam go jako niezrównoważonego psychicznie człowieka, otaczającego się nieudolnymi miernotami, od których wymaga właściwie tylko jednego: zaślepionej lojalności i uwielbienia. Nie chcę, aby tego typu człowiek rządził mną i moim krajem.

Dlatego w najbliższych wyborach NIE zagłosuję na PiS bo, mi się PO nie podoba.
W najgorszym wypadku  nie zagłosuję na nikogo.

4 komentarze:

  1. niestety, kosmito, obawiam się, że jesteś w mniejszości...

    OdpowiedzUsuń
  2. a nie, bo ja jak zawsze na komuchów:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdarza się, że mniejszość ma większy wpływ na przebieg historii niż całe masy ;)

    Na komuchów, powiadasz? Przypuszczam, że istnieją w każdej partii. To taki typ: wtedy gardłowali na cześć socjalizmu, dzisiaj są niezwykle katoliccy i nawet nos wycierają dla dobra Polski. Będą oklaskiwać to, co dla nich korzystne w danym momencie. Śmiać mi się chce, gdy dziś, ponieważ to dobrze brzmi słyszę zacietrzewione głosy "śmierć komuchom". Wtedy jakoś ich mniej było słychać, he he. A wracając już konkretnie do Twego komentarza, to rozumiem, że będziesz głosować na SLD? Jest tam z pewnością kilka kompetentnych osób, ale zbyt mało, aby obsadzić rząd. Gdyby powstała u nas młoda, współczesna partia lewicowa, to co innego. Ja cenię najbardziej komusze kompetencje Włodzimierza Cimoszewicza,ale on się zdystansował politycznie, co chyba paradoksalnie świadczy o nim całkiem dobrze. Głosuj, Bea, głosuj, dziś trzeba dużo cywilnej odwagi, aby otwarcie zadeklarować swoje niepopularne przekonania, bo niby masz prawo, ale w głębi duszy jesteś "be".

    OdpowiedzUsuń
  4. Pistacjowy, będe głosowac:) a lewica, masz rację, potrzebuje tak jeszcze 4 lata zeby powstac na nogi, Cimoszewicz ok, ale był moment, że niby chciał a jednak nie...teraz jednak jest wierny i ogłosił juz że będzie kandydował na senatora, ale jako niezalezny przecież:)

    OdpowiedzUsuń