Co ja tu wyprawiam?

Obserwuję, notuję, komentuję. Potrafię ostro przyłożyć, ale nie robię tego notorycznie. Pistacjowy blog jest moją osobistą odtrutką na polityczno-obyczajowe niestrawności. Piszę głównie dla siebie, ale Wasze wizyty cieszą mnie niezwykle. Wpadajcie o każdej porze, pogadamy :))

sobota, 22 stycznia 2011

Znowu zginęli żołnierze

Zginęli dwaj polscy żołnierze w Afganistanie. Mignęło coś szybko na żółtym pasku w samym dole ekranu. Rozumiem, że rozwodzić się nad tym żadna partia polityczna, ani żadna stacja telewizyjna nie będzie.

Czy ich życie miało mniejszą wartość od życia Lecha Kaczyńskiego i pozostałych ofiar katastrofy smoleńskiej? Nie zadawaj idiotycznych pytań, Kosmito. Na śmierci młodych żołnierzy nie zbije się kapitału politycznego. A media? To żaden news.

środa, 19 stycznia 2011

Obyśmy się nie przeliczyli

Opozycja skrajnie prawicowa zachowuje się u nas tak, że gdyby potraktować na serio ich wywody i nieustanne zrzędzenie, cały naród wraz z ekipą rządzącą na czele powinien odsunąć wszystko na bok i zajmować się 24 godziny na dobę analizą katastrofy smoleńskiej. Gospodarka, dyplomacja, ustawy - wszystko won! Zbierzmy media ( a szczególnie te najbardziej znienawidzone) w wielkiej sali, nie jedzmy, nie pijmy ( o wyjeździe na urlop wstyd nawet wspomnieć) i ciągnijmy w nieskończoność to w czym opozycja jest najmocniejsza czyli polityczną pyskówę. Wybory parlamentarne za rok, trzeba zadbać o stołki. Wiadomo, że cichy, rzetelnie pracujący poseł nie ma szans wobec awanturujących się przed kamerami obłudnych cwaniaków.

Nigdy nie darzyłem sympatią tzw. polityków, ale miałem nadzieję, że znajdzie się pomiędzy nimi jakaś mała grupka próbująca rzeczywiście zrobić coś dla dobra ogółu. Bez prywaty, bez kombinowania, najzwyczajniej w świecie, bezinteresownie. Jeśli istnieją tacy, to tkwią po uszy w anonimowości i nigdy się o ich pracy nie dowiemy. Media lansują ciągle tych samych awanturników, którzy napuszczeni na siebie jak rozwścieczone koguty, dają nieustanny spektakl zapewniając komu trzeba cenne słupki oglądalności.

Obawiam się, że jeśli banda nieobliczalnych kiboli politycznych nie opamięta się i nie zajmie czymś konstruktywnym, to nasze obecne problemy okażą się niczym wobec wojny i nowej okupacji rosyjskiej.
I jeśli ktoś ma nadzieję na ewntualne wsparcie naszych obecnych sojuszników, to prawdopodobnie wierzy również w prezenty od św. Mikołaja.

Obyśmy się tylko nie przeliczyli.

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Kolejna perełka Doroli

Dorola popełniła kolejny (kliknij) świetny tekst, że zacytuję maleńki fragment:

" (...) Oto jest katastrofa lotnicza, katastrofa spektakularna, absolutnie wyjątkowa i – trzeba jej to przyznać- obarczona takim ładunkiem symboliki, jak wypadek izraelskiego autokaru pod Oświęcimiem. Jednym słowem- absolutny samograj na długie lata, pożywka dla polityków i komentatorów, chleb powszedni, z masłem i szynką, dodałabym, dla telewizyjnych stacji, parlamentarzystów, a i masy ekspertów wszelkiej maści.
Mamy taką oto katastrofę i naprawdę możemy być z niej dumni, nie pamiętam, żeby gdziekolwiek indziej dupło coś z równym hukiem.
Najgorsze- czy też może najśmieszniejsze jest to, że mamy tę katastrofę na własne, osobiste, wymęczone życzenie.
Polska, jako państwo i jej obywatele nieustająco bowiem żyje w systemie pt. jakoś to będzie, za pomocą drutu, butaprenu i sznurka da się załatać wszystko, nie takie rzeczy po pijaku ze szwagrem (...)"


Dorola ujęła moje własne niesforne myśli w konkretne słowa ze swoistym talentem, za co składam ukłony i gratulacje. 


A bok kwiaciarni proponuję dewocje i monopolowy, za jednym zamachem będzie trzy w jednym.

czwartek, 13 stycznia 2011

Krwawa Maryjo, Królowo Polski...

Na polskich tzw. drogach ginie każdego dnia imponująca liczba ludzi z powodu nieprzestrzegania przepisów. Jednym z nich jest jazda z alkoholowym cocktailem we krwi czyli nieustanna gra w ruletkę "Bloody Mary".

Tak długo jak będziemy uważać się za sprytnych olewając przepisy i procedury, tak długo będziemy się pogrążać coraz bardziej w masie czarnych tragedii, katastrof i strat.

Mniej bezmyślnych modłów, a więcej zdrowego rozsądku i dyscypliny, to będzie jakaś szansa na zmniejszenie ilości śmiertelnych wypadków na drogach, w powietrzu, przy pracy.

... miej nas w swojej opiece.

niedziela, 9 stycznia 2011

Nowa polska tradycja

Z licznych dysput eksperckich wynika, że środki finansowe z OFE pączkowały czyli przynosiły zyski, bo były "odkładane" na późniejsze emerytury i jednocześnie w "coś tam, coś tam" inwestowane. Rozumiem, że system OFE jest we współczesnym świecie jak emerytalna kura znosząca złote jajka. Polska ma rosnącą nieustannie dziurę budżetową, a ZUS czyli środki rentowo-emerytalne tzw. podstawowe nie są w stanie zapewnić bieżących potrzeb. Wobec tego nasz rząd postanowił przenieść część środków z OFE (odłożonych "na jutro") do kasy bieżącej ZUS, aby zapewnić podstawowe wypłaty "na dziś". I niby logicznie, bo skoro mamy awarię, to w naturalny sposób sięgamy po środki przeznaczone na "później". Tyle, że o ile pieniądze zabrane Jasiowi ze skarbonki na reperacje cieknącego dachu powinno się a) oddać Jasiowi w możliwie krótkim czasie, b) Jasio sobie popłacze i na tym koniec, to w naszym przypadku wszystko wygląda o wiele gorzej. Rząd Jasiowi nie zwróci zabranych oszczędności, bo nie ma z czego, a kiedy Jasio się zestarzeje, to nie z braku roweru będzie płakał, ale z braku środków do życia, na które skrupulatnie odkładał...

Ja nie wiem jak trzeba zarządzać Polską, aby było dobrze i dlatego wcale się do tego nie pcham. Natomiast ten kto się pcha ( a takich mamy na pęczki) powinien to wiedzieć. Robi wrażenie, że jeśli ktoś coś rzeczywiście umie i wie to nigdy nie trafia do rządu. Ciekawe zjawisko. Czy będzie stanowić naszą narodową tradycję?