Robiąc porządki wiosenne usłyszałam w radio, że podobno jedna z europarlamentarzystek z kraju, którego nazwy niestety nie uchwyciłam przez nieuwagę, powiedziała w wywiadzie prasowym, że kilka lat temu zwróciła się do grupki polskich europarlamentarzystów pracujących w zespole dotyczącym rolnictwa, żeby się spotkać i wspólnie podyskutować, wymienić poglądy i doświadczenia. Polscy przedstawiciele śmiali się tylko, dając do zrozumienia, że nie znają języka angielskiego. I tak od czterech lat, ci sami ludzie "pracują" podobno w europarlamencie, nie komunikując się z nikim naokoło.
Jeżeli to jest prawda, to apeluję jako obywatel do rządu polskiego, żeby przeprowadził dokładną inspekcję i narzucił wyostrzone warunki przy najbliższych wyborach do EP. Nie chodzi mi już w tej chwili o te zawrotne pensje najwyraźniej niezupełnie zasłużone. Chodzi o nasze WSPÓLNE interesy, o pozycję i przyszłość Polski. Do jasnej cholery, przestańcie to bagatelizować! Czy rząd zna rzeczywiste kompetencje każdego urzędnika słono opłacanego z budżetu ciężko zapracowanych obywateli? Pan premier pewnie niewiele o tym wie, bo nie jest w stanie zajmować się każdym klockiem z osobna. Ktoś jednak powinien to wiedzieć i jakoś kontrolować. Czy znowu media będą musiały zająć się tą sprawą i skompromitować nas ostatecznie wszem i wobec, żeby KTOŚ łaskawie ruszył tyłkiem i zweryfikował tych cholernych europosłów? Pan Prezydent odznacza w pałacu pana Kurtykę i inne gwiazdy IPN u, a jego braciszek bezkarnie wsadza na listy wyborcze nowych nieokiełzanych kmiotków co to tylko po polsku, ale też nie całkiem poprawnie. A my mamy cicho siedzieć i przy okazji udawać, że nic wielkiego się nie stało.
Otóż stało się! Słyszycie?????
Dymek: Smartfony poszły w ruch
-
Gdyby „Wiadomości” z 17 grudnia były samodzielnym dziełem kinowym, to wielu
filmowych postmodernistów mogłoby już zawiesić buty na kołku.
7 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz