Co ja tu wyprawiam?

Obserwuję, notuję, komentuję. Potrafię ostro przyłożyć, ale nie robię tego notorycznie. Pistacjowy blog jest moją osobistą odtrutką na polityczno-obyczajowe niestrawności. Piszę głównie dla siebie, ale Wasze wizyty cieszą mnie niezwykle. Wpadajcie o każdej porze, pogadamy :))

piątek, 3 kwietnia 2009

426 obecnych na sali sejmowej

Wczorajsze głosowanie dotyczyło finansowania vs zlikwidowania tegoż dla partii politycznych. Mobilizacja na Wiejskiej była optymalna. Nikt się nie pochorował, nikomu nie zachorowała mamusia, ani teściowa. Posłowie walczyli o swoje. Po pierwszym głosowaniu radość na sali była bardziej niż widoczna, bo propozycja rządu zlikwidowania finansowania partii z budżetu państwa została odrzucona. Dzisiaj posłów na sali już leciuteńko ubyło, ale ciągle frekwencja była imponująco wysoka. Po wczorajszej porażce rządu, chwilowa 'koalicja' PO + PSL + SLD przeforsowała w trybie expresowym ustawę o OGRANICZENIU dofinansowania. Zgodnie z ustawą (zaproponowaną przez lewicowców): SLD & co., obcięto 11%, PSL 7%, PiS 44% (ałć!) i PO blisko 50%. Jarosław Kaczyński szaleje, bo do tego wszystkiego zabroniono "na co dzień" wydawać pieniądze na billboardy i spoty telewizyjne (dozwolone jedynie w okresie kampanii wyborczej). Podobno (tak pokrzykiwała opozycja) premier Tusk wraz se swoim rządem pokazał swą (kolejną?) prawdziwą twarz, tym razem - twarz obłudy i manipulanckiego PR u. Nie chodzi im bowiem wcale o oszczędności pieniędzy podatników (kilkadziesiąt milionów - to grosze według szejka-posła Suskiego), ale wyłącznie o pozbawienie PiS u środków do życia. I bardzo słusznie, panie Suski, bo ja na przykład mam w nosie głęboko ukryte pobudki rządu. Ważny jest efekt - kilkadziesiąt milionów zaoszczędzone i partia opętanych szkodników - ograniczona finansowo. Tak trzymać!
P.S.
Ciekawe jaka będzie frekwencja przy następnych debatach sejmowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz