Co ja tu wyprawiam?

Obserwuję, notuję, komentuję. Potrafię ostro przyłożyć, ale nie robię tego notorycznie. Pistacjowy blog jest moją osobistą odtrutką na polityczno-obyczajowe niestrawności. Piszę głównie dla siebie, ale Wasze wizyty cieszą mnie niezwykle. Wpadajcie o każdej porze, pogadamy :))

niedziela, 5 kwietnia 2009

Czy obecny był tłumacz?

Według przybocznych klakierów pana Prezydenta, premier Danii pan Rasmussen, wyjawił osobiście Lechowi Kaczyńskiemu, że ma zagwarantowane poparcie swojej kandydatury na szefa NATO przez premiera Donalda Tuska. Kłamstwa w tej sprawie nikomu zarzucić bym się nie odważyła, ale czy przy tej rozmowie był tłumacz? Pan Prezydent nabrał ostatnio tak wielkiej pewności we władaniu językiem angielskim (w czasie ostatniej konferencji prasowej stwierdził, że nie potrzebuje tłumaczenia zadanego mu po angielsku pytania), iż mógł się odrobinę, w interpretacji słów premiera Rasmussena, zagalopować. To się zdarza zawodowym tłumaczom, a co dopiero człowieczkowi stawiającemu swe pierwsze kroczki w tak zwanym "wielkim świecie". Spokojnie, może nadworny tłumacz musiał akurat ... przypudrować sobie nos?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz