Co ja tu wyprawiam?

Obserwuję, notuję, komentuję. Potrafię ostro przyłożyć, ale nie robię tego notorycznie. Pistacjowy blog jest moją osobistą odtrutką na polityczno-obyczajowe niestrawności. Piszę głównie dla siebie, ale Wasze wizyty cieszą mnie niezwykle. Wpadajcie o każdej porze, pogadamy :))

niedziela, 15 marca 2009

Sprawa zapałek

Dla zwykłego klienta, zapałki to zapałki. Są, to dobrze, byleby się dobrze zapalały. Dzisiaj rano dowiedziałam się, jak ważna może być sprawa zapałek.

- Czy są zapałki?

- Tak, są. Życzy pani sobie pudełko czy cały kartonik?

- A które to są?

- Zwyczajne, drewniane.

- Ale chodzi mi o ścieralność. Czy mogłaby mi pani pokazać od strony siarki?

- Oczywiście, bardzo proszę.

- Acha, a nie ma pani innych?

- Mam jeszcze takie ( pokazuję).

- Aaaa, nie, tych nie lubię, poproszę o tamte. Jeden kartonik.

- Proszę bardzo.

- Ale czy mogłaby mi pani pokazać rysunek na pudełku?

- Proszę (rysunek jest bardziej niż zwyczajny).

- Tak, tak, to ten. Ile płacę?

- Trzy złote.

- To drogo.

- ...

- Trudno, wezmę jednak te zapałki. Właśnie o takie mi chodziło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz