Co ja tu wyprawiam?

Obserwuję, notuję, komentuję. Potrafię ostro przyłożyć, ale nie robię tego notorycznie. Pistacjowy blog jest moją osobistą odtrutką na polityczno-obyczajowe niestrawności. Piszę głównie dla siebie, ale Wasze wizyty cieszą mnie niezwykle. Wpadajcie o każdej porze, pogadamy :))

poniedziałek, 9 marca 2009

... siekierkę na kijek

Napisałam wcześniej, że "miewam chwile zwątpienia, iż w ogóle będzie (w Polsce) normalnie, uczciwie i praworządnie."
Telemach zapytał w swoim komentarzu (poniżej): - Normalnie? To znaczy jak? I dla kogo? - Odpisałam, że spróbuję sprostać i szerzej rozwinąć poruszone zagadnienie.
Nie będę uciekać od odpowiedzi przepisując np. ze słowników semantyczne definicje, chociaż wiem, że kryje się tu śliska skórka od banana. Spróbuję to wyjaśnić własnymi słowami.

Polska jest krajem europejskim. To prawda, że do Wspólnoty weszliśmy dopiero w 2004 roku, ale było to wstąpienie formalno-administracyjne, a nie geograficzne (?). Lata spędzone na emigracji w Europie i za oceanem zmieniły oczywiście moje kryteria dotyczące pojęcia o codziennej 'normalności', ale bez przesady. W końcu nie mamy do czynienia z przepaścią cywilizacyjną. Pisząc o normalności, miałam na myśli organizację polityczno-ekonomiczno-społeczno-administracyjną utworzoną pod kątem i dla obywateli. Żeby ludzie z inicjatywą mogli w prosty sposób otwierać swoje biznesy, inwestować w gospodarkę; żeby państwem zarządzali wybrani przez wyborców (a nie przez partie polityczne) fachowcy, którzy rzetelnie znają dziedzinę, którą się zajmują; żeby nepotyzm był tępiony, a nie popierany i usprawiedliwiany; żeby procedury i ustawy prawne były klarowne, logiczne i przemyślane; żeby sądy działały sprawnie i sprawiedliwie; żeby Polacy mogli żyć dostatnio z uczciwej pracy w poczuciu codziennego bezpieczeństwa i zaufania do władz, które sami wybierają, a w razie potrzeby - odwołują. Problemów w życiu nigdy nie da się uniknąć, a są one nawet w pewnym stopniu potrzebne. Ale jedynie w pewnym stopniu. Obywatele powinni być uwolnieni od lęków i wątpliwości związanych ze świadomą lub wręcz nieświadomą niekompetencją klasy rządzącej. Powinni się czuć ważni i potrzebni dla swojej Ojczyzny, jeśli Ojczyzna ma być naprawdę potrzebna i ważna dla nich. Tak właśnie rozumiem tą sławetną normalność, ja.

8 komentarzy:

  1. No to bardzo proszę wytłumacz mi jeden drobiazg. Giertychowie, Wierzejscy, Fotygi i reszta towarzystwa, z dużą dozą prawdopodobieństwa podpisali by się obiema rękoma pod Twym manifestem spragnionej normalności obywatelki.
    Wypływa z tego dla mnie dziwny wniosek, że z Fotygą powinno Ci być po drodze. Ty zaś ją z Twej normalności wykluczasz. Ona najprawdopodobniej, po zapoznaniu się z naszym światopoglądem uczyniła by dokładnie to samo.

    Jak wyjaśnić tę zagadkę?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie bardzo wiem, dlaczego wyciągasz wniosek, że po drodze jest mi z Fotygą. Zaliczam ją np. do 'nieświadomie niekompetentnych', bo nie kwestionuję jej szczerych chęci w działaniu dla dobra interesu Polski. Nepotyzmu nie uważam za rzecz normalną, a pani Fotydze, od 2005 roku, on bardzo się przydaje. Pani Fotyga służąc wiernie braciom i ideologii PiS u, ma zupełnie odmienne od mojego, wyobrażenie o normalności. Ja nie napisałam, że marzę o normalności rozumianej przez każdego obywatela Polski w identyczny sposób, co do przecinka. Zapytałeś bardzo słusznie: normalność dla kogo? Odpisałam: dla mnie, tak jak ja rozumiem pojęcie normalności dotyczące funkcjonowania demokratycznego państwa europejskiego w XXI wieku. Po to, żeby udowodnić ewidentną różnicę w tym co ja uważam za normalne, a wymienione przez Ciebie osoby, musiałabym napisać detaliczny program polityczno-ideologiczny. Porównując go do postulatów LPR, PSL, PiS, a być może do niektórych fragmentów PO i SLD, byłoby dużo zbieżności wyrażonych stereotypowymi zwrotami. Przykład: jestem za lustracją, PiS jest za lustracją, ale w ich "praktycznym" wykonaniu było to dla mnie tragiczne, dzikie, krzywdzące, niemoralne.
    PiS był za walką z korupcją, popieram walkę z korupcją. Walka z korupcją w zrozumieniu pana Ziobry i pana Kamińskiego, poprzez publiczną egzekucję doktora Garlickiego, jest dla mnie nie do przyjęcia. Pojęcie "normalności" jako takie, jest nie do obronienia. Prawie każdy mógłby inaczej opisać swoje pojęcie o normalności. Dla brutalnego pijaka, bicie żony i dzieci, jest często normalnością, mało tego, to się często staje normą dla tej żony i tych dzieciaków. Jeśli ludzie znajdują przyjemność we wzajemnym biciu, to tak długo jak wszyscy znajdują w tym szczęście, niech się nawalają do woli. Tu mamy do czynienia z pojęciem tolerancji, w tym wypadku z mojej strony. Jednak państwo powinno funkcjonować tak, ze w momencie gdy obywatel prosi o pomoc odpowiednie służby, bo nie zgadza się na bicie, to wtedy znajduje wsparcie i ochronę. Jeśli ktoś odrzuca możliwość samobójstwa lub rezygnacji z uporczywej terapii, to niech robi tak jak mu przekonanie nakazuje. Ale niech nie zabiera tej możliwości innym. Zagadkę można wyjaśnić bardzo prosto: Tobie przeszkadza fakt, że użyłam w swoim poście słowa "normalność". Zawsze można je niestety zrelatywizować i wszystko co się po tym napisało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Poślizg z piruetem na skórce był praktycznie nieunikniony. Spróbowałam, nie wyszło. Teraz mam rozkwaszoną buzię. Na szczęście nie boli, ale wygląda mało atrakcyjnie. Lepiej nie zaglądać do lustra przez jakiś czas :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Droga autorko: nie przejmuj się. Napisałaś po prostu, kierując się dobrymi intencjami jak sądzę, zdanie niebywale nieprecyzyjne i będące (czy chcemy tego, czy też nie) źródłem rozlicznych nieporozumień. Pokorciło mnie no i masz babo placek.
    A normalność? Zacznijmy od tego że nic mi nie przeszkadza. Pewne mechanizmy mnie bawią, chociaż jak tak głębiej się zastanowić to smutne one. Normalność każdy ma własną i wynika fakt ten z subiektywnego raczej przeświadczenia, że świat jest taki, jakim nam się jawi. Jeno jawi on nam się - niezależnie od nomenklatury - zupełnie odmiennie. Utożsamianie terminów z rzeczywistością przez nie opisywaną jest zjawiskiem częstym. KAZDY człowiek bez wyjątku jest zwolennikiem prawdy. Kazdy jest przeswiadczony o wyzszosci uczciwosci i normalnosci nad ich brakiem. Rezultat (widoczny) nie napawa jednak otuchą.
    A tak na marginesie: Fotygi również nie znoszę i jej zmartwychwstanie napawa mnie smutkiem. Tyle że oburzać się nie mam zamiaru. Z głupotą oburzeniem się nie wygra, ona boi się jedynie śmieszności.

    OdpowiedzUsuń
  5. Słowa są ograniczone limitem swojej umowności i zawsze "dobry stek" będzie oznaczał kilka bardzo rożnie przyrządzonych steków. Jednak każdy z nich ma szanse zgromadzić więcej niż jednego zwolennika. Tak samo jest z "pięknem", z "zaletami", z "wygodą"... Ludzie, którym "zasmakował ten sam stek", nie czują potrzeby relatywizowania sensu każdego słowa. Słowa oznaczają to co oznaczają, jeśli się tak się umówimy. Ważne jest to, co mamy w swoim bagażu doświadczeń. Znajomość świata w którym się poruszamy i dczuwanie emocji. Może się zdarzyć, że zrozumiemy się bez słów. Może się zdarzyć, że żadne słowo nam nie pomoże.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pewnie, że tak. Problem polega jednak na tym że obracamy się tutaj w sferze przekonań podlegających dowolnej interpretacji przez anonimowego odbiorcę. Znaczenie rodzi się w jego głowie - nie w Twojej. Czasem dobrze mu trochę pomóc aby nie obudzić się potem z ręką w nocniku wieloznaczności.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgoda, a 'ręka w nocniku wieloznaczności' rozłożyła mnie na łopatki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jeszcze w sprawie normalnosci i wybierania lub odwolywania politykow bezposrednio a nie poprzez partie -- jest to skomplikowane, bo wybory politykow lub polis w formie referendum (czyli plebiscytu) jest bardzo niebezpieczne, poniewaz zaklada rzady wiekszosci i prawa mniejszosci -- narodowych, wyznaniowych, seksualnych itd., nie sa wtedy w ogole brane pod uwage.

    Zgadzam sie z opiniami ze ogolnie w Polsce rzadzenie jest niepowazne, niedorosle i skorumpowane...epitety mozna ciagnac w nieskonczonosc. Ale, mimo ze nie jest wybierane przez referendum, czy nie jest ono odbiciem spoleczenstwa (swiadomie nie uzywam slowa "narodu")?

    OdpowiedzUsuń