Chcę jakoś zatrzymać ten czas, bo zimna i pluchy nie znoszę, szczególnie w wystarczająco już szarej i brzydkiej Warszawie.
Ostatnie podrygi lata, ostatnie promyki ciepła. Idę na 12:00 do Łazienek posłuchać choć przez chwilę koncertu chopinowskiego.
Na blogu @telemacha, kolejny rewelacyjny wpis:
"W miasteczku S. jest dwóch fryzjerów. Pierwszy z nich jest człowiekiem pod każdym względem zaangażowanym w sprawy społeczności lokalnej a przede wszystkim prawdziwym patriotą. Drugi umie strzyc..."
Miłej niedzieli!
P.S. Godzina 18:00.
Recital był fantastyczny. Grała Tokiko Kobayakawa z Japonii i takiej wirtuozerii nie słyszałam już od dawien dawna. Technika mistrzowska do perfekcji, a głębia interpretacyjna przeskoczyła była chyba oczekiwania samego kompozytora. Cudowne przeżycie w plenerowej scenerii, przy dodatkowym efekcie szumu drzew poruszanych jesiennym już wiatrem. Dzięki takim wzruszeniom życie nabiera kolorów i nieskończenie estetycznego blasku. Wspaniałe uczucie, bliskie szczęśliwego spełnienia. Polecam.
Dymek: Smartfony poszły w ruch
-
Gdyby „Wiadomości” z 17 grudnia były samodzielnym dziełem kinowym, to wielu
filmowych postmodernistów mogłoby już zawiesić buty na kołku.
8 lat temu
pamiętam, że w stolicy wrzesień zawsze był ładny, nawet letni powiedziałabym:)
OdpowiedzUsuńA ja nie lubię upałów, źle to znoszę - najlepsza pora roku to złota jesień, niedeszczowa oczywiście :)
OdpowiedzUsuńAjjaj! złota polska jesień...:)
OdpowiedzUsuńNabylam niedawno satyryczny "podrecznik" pt. "Jak nie byc starym". Wiekszosc sugestii jest bardzo trafna (i smieszna), jedna z nich to aby nie pokazac ze sie czlowiek robi gramolem, nie mozna lubic jesieni. Lato (upaly) sa dla mlodych, no bo plaza, gole ciala, etc. Zima tez, bo narty, party etc., wiosna jako tako bo niedlugo koniec roku -- natomiast jesien, z ubraniem ktore maskuje niedobory wygladu i kubkiem herbaty, jest dla starych. Ja rowniez lubie jesien (oraz 75% innych przeciwskazan z tej ksiazeczki) :)
OdpowiedzUsuńJa kocham ciepło, bo jest mi bez przerwy zimno, a nienawidzę ubierania się na "cebulę". Do tego uwielbiam zieleń i kwitnące kwiaty (nie w doniczkach :)
OdpowiedzUsuńNie odcinam się kategorycznie od lata, wiosny i zimy - nie faworyzuję także jesieni. Ale tu upały... Mi jest cały czas gorąco, zimą nie muszę się ubierać na cebulę :)
OdpowiedzUsuńPrawdziwym poetom wystarczy marny szaliczyna wokół wychudzonej szyjki. Natchnienie rozpala im zmysły i zimna nie czują. A mnie się marzy kominek, kocyk i mruczący pod pachą kot...
OdpowiedzUsuń