Nie uciekam od tematu, drogi @Wilku, ale od kilku dni szamoczę się głupio, bez ładu i składu, martwiąc się idiotycznie, że wakacje dobiegają końca, a ja nic, tylko marzę o niebieskich migdałach.
Wracając do sedna: napisałaś słusznie, że fajnych pomysłów powstają tysiące, ale zawsze szwankuje realizacja. Oto mój "plan".
Proponuję na początek stworzyć projekt (bardzo ogólnikowy) nowego programu nauczania, aby powstał wystarczający materiał do dyskusji.
Zorganizować cykl konferencji z udziałem wykładowców, pedagogów, socjologów, dzieci, młodzieży, zainteresowanych rodziców, a także dyrektorów i menadżerów ważnych przedsiębiorstw i ośrodków zawodowych. Niech odniosą się wszyscy do projektu, a cała impreza stanie się początkiem debaty publicznej. Komitet organizacyjny będzie miał za zadanie monitorować całość i zbierać dokumentację. Po upływie roku nastąpi opracowanie projektu z uwzględnieniem uwag i pomysłów zewsząd zebranych. Będzie on przedstawiony na zamykającym całość cyklu konferencji, poświęconym nowej wersji projektu.
Powołać grupe fachowców do opracowania ostatecznego projektu programowego.
Doprowadzić do zatwierdzenia przez kompetentne organy (w tym momencie nastąpi zapewne droga przez mękę czyli przebijanie się przez urzędniczy żelazobeton i zwyczajowe procedury.)
P.S.
"Pistacjowe" pomysły programowe postaram się rozwinąć w następnych odcinkach.
P.S.S.
Wasze propozycje i krytyka są niezmiennie mile widziane/czytane.
Dymek: Smartfony poszły w ruch
-
Gdyby „Wiadomości” z 17 grudnia były samodzielnym dziełem kinowym, to wielu
filmowych postmodernistów mogłoby już zawiesić buty na kołku.
8 lat temu
Pistacjowy...za tydzień wracam do szkoły, teraz nie powiem NIC! wybacz
OdpowiedzUsuńTo ja przepraszam, za niewakacyjny temat :(
OdpowiedzUsuńAle kto ma sie zajac organizacja tych konferencji? To sa szalenie wyzywajace organizacyjnie i budzetowo propozycje! Sa profesjonalne firmy ktore specjalizuja sie w organizacji konferencji/PR/etc., ale to sa duze pieniadze...Jezeli ma byc jako "grass roots", czyli robienie samo-organizacyjnie, to pare osob mialoby zajecie na pelny etat. Czy to mozliwe?
OdpowiedzUsuńMoja świnka-skarbonka już stoi w kącie. Na razie mam niewiele, ale w końcu uzbieram :)
OdpowiedzUsuńnakreśliłeś bardzo luźny i idealistyczny plan - za idealizm uważam debatę. widziałam naprawdę sporo debat i żadnej, której efekt miałby merytoryczną wartość - jeśli debatują fachowcy, często nie biorą pod uwagę innego niż własny punkt widzenia. jeśli debatują fachowcy z laikami - jest wojna, bo laik chce manny z nieba, a jak slyszy że nie można, to uderza w płacz, że jest beton urzędniczy/korporacyjny etc. zaznaczam, że odnosi się to do debat w polsce. jak w innych krajach wygląda poziom dyskusji - nie widziałam, ale spodziewam się, że uwarunkowania kulturowe mają niemały wpływ.
OdpowiedzUsuńchętnie poczytam jak chciałbyś to rozwinąć, więc twórz swe dzieło.
Z "dzieła" robi się klops. Będę dalej jeszcze bredził na ten temat, bo mi siedzi na wątrobie. Wygadam się i będzie spokój.
OdpowiedzUsuńP.S. Bez debaty publicznej nie da się nic zrobić. To nie idealizm, to konieczność:(
PRZECZYTAJ KONIECZNIE "OBŁOMOWA". GONCZAROW ONEGDAJ NAPISAŁ.
OdpowiedzUsuńKażdy kto ma takie pomysły jak Ty powinien przeczytać. Jeśli Ci po lekturze nie przejdzie - znaczy dobry pomysł. Ot, taki test.
Ten komentarz jest wbrew pozorom dowodem życzliwości. Poważnie.
pozdr
t.
niestety debata publiczna kojarzy mi się z kłóceniem, ostatnio wole czasami totalitaryzm w podejmowaniu decyzji, zdecydowanie mono :) jeden za miliony:)
OdpowiedzUsuń@telemachu, nigdy nie wątpiłem w Twoją życzliwość :) Poleconą lekturę postaram się przeczytać jak najszybciej, aby uzdrowić, nadwątloną już niestrawnymi pomysłami, wątrobę :(
OdpowiedzUsuń@Bea, dobiegam do mety w bredzeniu. @telemach przybył na ratunek i już wkrótce postaram się napisać coś ciekawszego i na radykalnie inny temat. Bardzo się postaram.
OdpowiedzUsuń