Moja 80-letnia Mama planuje kolację wigilijną i pieczoną kaczkę na drugi dzień Świąt. Wczoraj mnie pogoniła, bo się wlokłem zgarbiony zamiast maszerować "jak człowiek" (patrz: prężnie jak Ona).
Ojciec, 88 lat, pochorował sobie trochę, ale obeszło się bez antybiotyku i już się dopomina o makowiec i o ciasto drożdżowe. I że pogoda ma się polepszyć, bo musi sobie wyjść na spacer. I po zakupy.
Ciocia po 70-siątce przylatuje do nas z wizytą i wszyscy się cieszą jak małe dzieci.
Mała dziewczynka wybudziła się ze śpiączki w klinice "Budzik", a Władimir Putin ułaskawił (?) swojego osobistego więźnia.
Ludzie mają różne powody do radości i nich im będzie jak najlepiej.
Tylko, że na świecie jest coraz więcej cierpienia. Bardzo proszę Św. Mikołaja, żeby temu jakoś zaradził. W formie prezentu np. pod choinką albo w kominie.
piątek, 20 grudnia 2013
środa, 27 listopada 2013
Nieprzewidywalny Premier Tusk
Za drobne niedopatrzenie zdymisjonował znakomitego ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ćwiąkalskiego, aby na jego miejsce mianować nieudacznego Andrzeja Czumę. Niezwykle kulturalną i wykształconą ekonomistkę obarczył ministerstwem sportu, a Bogdana Zdrojewskiego zafascynowanego ministerstwem obrony, mianował ministrem kultury i dziedzictwa narodowego. Joanna Mucha przeszła istną gehennę sprawując odpowiedzialną funkcję w zupełnie dla niej obcym środowisku, a kiedy zdobyła w końcu odrobinę poważania ze strony swoich wszechwiedzących, szowinistycznych kolegów, została odrzucona jak niepotrzebny śmieć. Nieprzewidywalność Donalda Tuska jest zadziwiająca, bo z kolei mądrym posunięciem wydaje się być nominacja nowego ministra finansów. Specjaliści twierdzą, ze jest znakomitym fachowcem bez zaplecza politycznego, co osobiście uważam za wielki plus. Podobno jednak, była to decyzja totalnie spontaniczna i wymyślona na parę godzin przed jej ogłoszeniem. Dziwny ten premier, doprawdy.
piątek, 15 listopada 2013
Stary dowcip
Urzędnik państwowy zwraca się do kolegi:
- Jutro są urodziny mojego syna. Nie mam pomysłu na prezent. Co mu kupić?
- Może książkę?
- Książkę to on już ma.
(wersja wspólczesna):
- Kij baseballowy i bluzę z kapturem?
- Tylko w jakim kolorze...
- Tęczowym?
- Jutro są urodziny mojego syna. Nie mam pomysłu na prezent. Co mu kupić?
- Może książkę?
- Książkę to on już ma.
(wersja wspólczesna):
- Kij baseballowy i bluzę z kapturem?
- Tylko w jakim kolorze...
- Tęczowym?
piątek, 18 października 2013
Plaża, dzika plaża
Desperacja i zniechęcenie. Wsiadłem do pociągu i pojechałem nad morze. Było cicho, skromnie i czysto. Wioska biedna, poza sezonem sprawia wrażenie wymarłej. Lasy pachnące, plaże długie i szerokie. Wrzaski białych mew. I morze. Inny świat.
wtorek, 8 października 2013
Żółta kartka dla PO
W niedzielę idę zagłosować za odwołaniem Hanny Gronkiewicz Waltz.
Chcę, żeby PO sobie UŚWIADOMIŁO, że za dwa lata mamy kolejne wybory parlamentarne, a ja nie mam ochoty na pisowski harmider i demolkę.
Chcę, żeby PO sobie UŚWIADOMIŁO, że za dwa lata mamy kolejne wybory parlamentarne, a ja nie mam ochoty na pisowski harmider i demolkę.
wtorek, 20 sierpnia 2013
Czarny wtorek kosmity
Upadłość dewelopera. Sąd wyznaczył dzień Zgromadzenia Nabywców na wrześniowy wtorek. Będzie głosowana uchwała. Liczy się głos większości. Kosmita do niej nie należy. Oszczędności całego życia przepadną definitywnie. Podobno to tylko pieniądze. Będę czekał cierpliwie, aby móc na wszystko gwizdnąć. Teraz mi nie wychodzi.
czwartek, 27 czerwca 2013
Warszawa się budzi
Podpisałem się pod referendum za odwołaniem Pani Gronkiewicz Waltz. Będę głosował za Rozenkiem z Ruchu Palikota. Mądry i utalentowany facet. Liczę, że zrobi porządek i ukróci administrację w Ratuszu. PiS mnie nieustannie śmieszy.
środa, 29 maja 2013
Spal żółte pamiętniki
Nie wiem jeszcze co zrobię. Z jednej strony wścibskość popycha mnie do zakupu, z drugiej strony grzebanie komuś po szufladach uważam za wysoce niewłaściwe.
Wdowa po Witoldzie Gombrowiczu miała zapewne formalne prawo do zarządzania jego spuścizną twórczą i materialną, była mu niezwykle bliska i oddana do samego końca. Nie oceniam zatem jej kontrowersyjnej* decyzji, bo nie czuję się ani kompetentny, ani upoważniony.
Pozwalam sobie jedynie na prosty wybór: a) kupić i przeczytać "Kronosa" (kliknij) akceptując tym samym garażową wyprzedaż gombrowiczowskiej intymności, b) uszanować czyjeś prawo do prywatności, hołdując zasadzie: "nie wszystko na sprzedaż".
Nie ukrywam, że ciekawość mnie zżera.
* http://invisible-bend.blogspot.com/2013/05/ujawnienie-kronosa.html
Wdowa po Witoldzie Gombrowiczu miała zapewne formalne prawo do zarządzania jego spuścizną twórczą i materialną, była mu niezwykle bliska i oddana do samego końca. Nie oceniam zatem jej kontrowersyjnej* decyzji, bo nie czuję się ani kompetentny, ani upoważniony.
Pozwalam sobie jedynie na prosty wybór: a) kupić i przeczytać "Kronosa" (kliknij) akceptując tym samym garażową wyprzedaż gombrowiczowskiej intymności, b) uszanować czyjeś prawo do prywatności, hołdując zasadzie: "nie wszystko na sprzedaż".
Nie ukrywam, że ciekawość mnie zżera.
* http://invisible-bend.blogspot.com/2013/05/ujawnienie-kronosa.html
środa, 8 maja 2013
Walka z bezprawiem
Układ zamknięty to już nie tylko film Bugajskiego, ale synonim bezprawia panoszącego się w naszej rzeczywistości. Wiadomo, że ujadanie w samotności nie przynosi nic poza frustracją, dlatego rozważam dołączenie do tych, którzy również mają już dość:
http://www.niepokonani2012.pl/
Czy to się może udać?
http://www.niepokonani2012.pl/
Czy to się może udać?
piątek, 3 maja 2013
Konstytucja 3 Maja
Właśnie czytam >>>
(...) Władza sądownicza nie może być wykonywana ani przez władze prawodawczą, ani przez króla, lecz przez magistratury na ten koniec ustanowione i wybierane. Powinna zaś być tak do miejsc przywiązana, żeby każdy człowiek bliską dla siebie znalazł sprawiedliwość, żeby przestępny widział wszędzie groźną nad sobą rękę krajowego rządu. (...)
Dobre, podoba mi się, he he...
(...) Władza sądownicza nie może być wykonywana ani przez władze prawodawczą, ani przez króla, lecz przez magistratury na ten koniec ustanowione i wybierane. Powinna zaś być tak do miejsc przywiązana, żeby każdy człowiek bliską dla siebie znalazł sprawiedliwość, żeby przestępny widział wszędzie groźną nad sobą rękę krajowego rządu. (...)
Dobre, podoba mi się, he he...
środa, 1 maja 2013
Rocznica strajku robotników w Chicago
Mało kto dzisiaj wie, że 1 Maja - Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy - został wybrany jako święto robotnicze przez kongres założycielski II Międzynarodówki, obradujący w Paryżu w 1890 roku. Data 1 maja miała uczcić rocznicę strajku robotników w Chicago w 1886 roku, brutalnie stłumionego przez policję.>>>
Dziś mija 127 rocznica.
Dziś mija 127 rocznica.
niedziela, 14 kwietnia 2013
Niezawodna skarpeta
Asystując mamie, byłam mimowolnym świadkiem reklamacji składanej przez klientkę Banku PKO przy sąsiednim stanowisku. Kobieta poprosiła o wyciąg ze swojego konta lokacyjnego założonego w 2003 roku, ale dowiedziała się, że na skutek zmian "systemu" o koncie ślad przepadł. Pani starała się zachować spokój, ale jej wzburzenie było odczuwalne i uważam - całkiem uzasadnione. Przyszła pani kierownik, przyszła naczelna księgowa. Każda tłumaczyła się zmianą systemu. Odnalazły ślad klientki w nowym systemie, ale bez pieniędzy. Kobieta argumentowała, że ona nie musi się znać na rodzajach wprowadzanych systemów i prosi o jakiś dokument zaświadczający historię jej konta. Bank nie mógł jej tego udostępnić. Wyszłyśmy i nie wiem czym się wszystko skończyło, ale to zdarzenie spotęgowało u mnie strach i ogólny brak zaufania, które mnie ostatnio nie odstępują.
wtorek, 9 kwietnia 2013
Polska jest najważniejsza. Doprawdy?
Na świecie dzieją się ważne rzeczy, które mogą doprowadzić do światowej katastrofy, ale Polska ma ważniejsze problemy. Jakiś poseł został wyproszony ze swojej partii, a katastrofa smoleńska nie była katastrofą i tylko to nas interesuje. Jesteśmy narodem wyjątkowym.
niedziela, 3 marca 2013
Jesteś hetero, możesz robić co chcesz
Politycy tacy jak Jacek Kurski, Zbigniew Ziobro, Stefan Niesiołowski lub John Godson są przeciwni związkom homoseksualnym, które podobno zagrażają chrześcijańskim tradycjom polskiej rodziny.
W internecie aż trzeszczy od doniesień o molestowaniu i katowaniu dzieci w całej Polsce, ale politykom to nie przeszkadza, bo oprawcami są najczęściej pijani w sztok heteroseksualiści, bogobojni katolicy, tradycyjni rodzice.
Parę miesięcy temu sąsiedzi nagrali bandycką jatkę w wykonaniu pijanego tatusia.
http://polskalokalna.pl/wiadomosci/kujawsko-pomorskie/news/o-krok-od-tragedii-sasiedzi-nagrali-jak-ojciec-bije-syna,1867229
Scena jest bardziej przerażająca od tych ze "Szklanej pułapki", ale po namyśle, sąd odesłał skatowane dzieci do ojca, bo nie było wystarczających powodów, aby je pozbawiać domu (wczorajszy reportaż w tvn24 >>>tutaj).
Według prawicowych parlamentarzystów, ustawa zapobiegająca przemocy wobec kobiet też miała zagrażać modelowi tradycyjnej polskiej rodziny.
Posłanka Krystyna Pawłowicz i jej koleżanki podniecają się wrzaskliwie seksualnością gejów, ale już pijackie burdy i krwawa przemoc w rodzinach, nie robią na nich żadnego wrażenia. Polska, katolicka tradycja.
W internecie aż trzeszczy od doniesień o molestowaniu i katowaniu dzieci w całej Polsce, ale politykom to nie przeszkadza, bo oprawcami są najczęściej pijani w sztok heteroseksualiści, bogobojni katolicy, tradycyjni rodzice.
Parę miesięcy temu sąsiedzi nagrali bandycką jatkę w wykonaniu pijanego tatusia.
http://polskalokalna.pl/wiadomosci/kujawsko-pomorskie/news/o-krok-od-tragedii-sasiedzi-nagrali-jak-ojciec-bije-syna,1867229
Scena jest bardziej przerażająca od tych ze "Szklanej pułapki", ale po namyśle, sąd odesłał skatowane dzieci do ojca, bo nie było wystarczających powodów, aby je pozbawiać domu (wczorajszy reportaż w tvn24 >>>tutaj).
Według prawicowych parlamentarzystów, ustawa zapobiegająca przemocy wobec kobiet też miała zagrażać modelowi tradycyjnej polskiej rodziny.
Posłanka Krystyna Pawłowicz i jej koleżanki podniecają się wrzaskliwie seksualnością gejów, ale już pijackie burdy i krwawa przemoc w rodzinach, nie robią na nich żadnego wrażenia. Polska, katolicka tradycja.
niedziela, 24 lutego 2013
Książki z odzysku
Najbardziej lubię kupować nowe książki do których mogę wracać w każdej chwili, ale pieniędzy oraz miejsca w mieszkaniu coraz mniej. Na dodatek, w księgarni dostaję rozbieżnego zeza, bo co druga okładka uśmiecha się i kusi, jednak perspektywa kolejnego niewypału* wprowadza mnie w stan nerwowego niezdecydowania.
Dzięki wirtualnej znajomości z Lisem (tutaj) nabieram ostatnio śmiałości przy literackich zakupach. Polubiłem jego sposób myślenia, poczucie humoru i styl pisania. Stał się dla mnie Osobistym Recenzentem, czym się czuję niezwykle zaszczycony. Lis czyta z pasją, zawodowo i dla przyjemności i każdy zaoszczędzony grosz wydaje na książki. Zastanawiam się, co z nimi robi? Gdzie je przechowuje? Czy posiada specjalne hale? Podziemia?
Co robić gdy miejsca brak?
Można oczywiście komuś przekazać lub sprzedać za symboliczne grosze w antykwariacie, albo z odrobinę lepszym zyskiem wystawić na Allegro. Pomyślałem, że ludzie, którzy czytają namiętnie, mogliby wystawiać swoje książki na sprzedaż. Takie hurtowe wyprzedaże istnieją już zapewne w sieci, ale najciekawiej byłoby kupować od ludzi, których opinie cenimy i którzy sami potrafią dowcipnie coś na temat danej książki napisać.
Dobrze by było mieć możliwość wymiany lub okazyjnej odsprzedaży książek, które nas rozczarowały, bo jak wiadomo " śmietnik jednego może być skarbem drugiego" czy coś w tym rodzaju. Księgarnie podobno teraz cienko przędą i mogłyby wprowadzić dział komisowy. Ja bym korzystał.
* z ufnością nabyłem ostatnią książkę Juliusza Machulskiego (tutaj), a po przeczytaniu stwierdzam, że wystarczyło ją wypożyczyć z biblioteki i bardzo szybko zwrócić. Marniutka. I nad czym te zachwyty, Pani Holland?
Dzięki wirtualnej znajomości z Lisem (tutaj) nabieram ostatnio śmiałości przy literackich zakupach. Polubiłem jego sposób myślenia, poczucie humoru i styl pisania. Stał się dla mnie Osobistym Recenzentem, czym się czuję niezwykle zaszczycony. Lis czyta z pasją, zawodowo i dla przyjemności i każdy zaoszczędzony grosz wydaje na książki. Zastanawiam się, co z nimi robi? Gdzie je przechowuje? Czy posiada specjalne hale? Podziemia?
Co robić gdy miejsca brak?
Można oczywiście komuś przekazać lub sprzedać za symboliczne grosze w antykwariacie, albo z odrobinę lepszym zyskiem wystawić na Allegro. Pomyślałem, że ludzie, którzy czytają namiętnie, mogliby wystawiać swoje książki na sprzedaż. Takie hurtowe wyprzedaże istnieją już zapewne w sieci, ale najciekawiej byłoby kupować od ludzi, których opinie cenimy i którzy sami potrafią dowcipnie coś na temat danej książki napisać.
Dobrze by było mieć możliwość wymiany lub okazyjnej odsprzedaży książek, które nas rozczarowały, bo jak wiadomo " śmietnik jednego może być skarbem drugiego" czy coś w tym rodzaju. Księgarnie podobno teraz cienko przędą i mogłyby wprowadzić dział komisowy. Ja bym korzystał.
* z ufnością nabyłem ostatnią książkę Juliusza Machulskiego (tutaj), a po przeczytaniu stwierdzam, że wystarczyło ją wypożyczyć z biblioteki i bardzo szybko zwrócić. Marniutka. I nad czym te zachwyty, Pani Holland?
wtorek, 29 stycznia 2013
Jazgot poślicy
Jedyną konkurencją dla pani Krystyny Pawłowicz (tutaj) mogła być nieodżałowana Hanka Bielicka (tutaj).
A myślałem, że już nikt z naszych posłów mnie nie zaskoczy...
A myślałem, że już nikt z naszych posłów mnie nie zaskoczy...
niedziela, 27 stycznia 2013
Pani Halinka
Już dawno się tak nie obśmiałem. Proszę, zerknijcie. Ten blog Was wciągnie i będziecie rechotać jak żaby:
http://www.pani-halinka.pl/
http://www.pani-halinka.pl/
wtorek, 22 stycznia 2013
International Book Giving Day
“International Book Giving Day is a volunteer initiative aimed at
increasing children’s access to and enthusiasm for books. International
Book Giving Day’s focus is on encouraging people worldwide to give a
book to a child on February 14th.
We invite individuals to
1) give a book to a friend or family member,
2) leave a book in a waiting room for children to read, or
3) donate a gently used book to a local library, hospital or shelter or
to an organization that distributes used books to children in need
internationally.
In addition, we encourage people to support the work of nonprofit
organizations (i.e. charities) that work year round to give books to
children.”
If you or other people you know even want ideas on how to contribute
further, there are some great ideas listed here.
wtorek, 15 stycznia 2013
Nieziemskie trociny
Krzysztof Varga napisał "Trociny" opublikowane przez wydawnictwo Czarne w maju 2012, a ja to olałem, bo od powrotu do Polski (czyli od blisko 7 lat) tkwię we wtórnym analfabetyzmie. Ktoś mnie nawet namawiał do przeczytania (Zuzu?), ale znudzony jej nieustająco żywym zainteresowaniem historią np. Warszawy lub tradycji węgierskich, nawet nie potraktowałem sprawy poważnie.
I tkwiłbym w swoim sosie ogólnej frustracji z domieszką rozgoryczenia, gdyby nie program Xięgarnia w tvn24. Patrzyłem tępo w ekran z obelgą na ustach (jeszcze jeden literat!) gdy nagle coś mnie tknęło i napisałem do MfOR czyli do mojego fantastycznego osobistego recenzenta... Dalej wszystko potoczyło się klasycznie: na ulicy Puławskiej już trociny wyszły (ciekawe dokąd sobie poszły?) i dopiero uprzejma pani z kwiaciarnianej księgarni na Placu Unii zamówiła ostatni (!) egzemplarz w hurtowni.
Czytając Trociny brakuje mi tchu. Mam uczucie, że autor śledzi mnie i moje myśli, a potem przemienia wszystko w pędzące słowa najwspanialszej literatury naszych czasów. Ta książka jest jak długi, ale kończący się (niestety!) felieton. Ktoś gdzieś napisał, że czytając miał surrealistyczne wrażenie, iż Krzysztof Varga pisał siedząc cały czas w jego głowie. Jestem przekonany, że siedział również w mojej.
Trociny zadziałały terapeutycznie. Znowu mam ochotę czytać i wierzyć w ludzi i ludziom. Chyba, że...eeeee, nie. To niemożliwe... A jeśli?
I tkwiłbym w swoim sosie ogólnej frustracji z domieszką rozgoryczenia, gdyby nie program Xięgarnia w tvn24. Patrzyłem tępo w ekran z obelgą na ustach (jeszcze jeden literat!) gdy nagle coś mnie tknęło i napisałem do MfOR czyli do mojego fantastycznego osobistego recenzenta... Dalej wszystko potoczyło się klasycznie: na ulicy Puławskiej już trociny wyszły (ciekawe dokąd sobie poszły?) i dopiero uprzejma pani z kwiaciarnianej księgarni na Placu Unii zamówiła ostatni (!) egzemplarz w hurtowni.
Czytając Trociny brakuje mi tchu. Mam uczucie, że autor śledzi mnie i moje myśli, a potem przemienia wszystko w pędzące słowa najwspanialszej literatury naszych czasów. Ta książka jest jak długi, ale kończący się (niestety!) felieton. Ktoś gdzieś napisał, że czytając miał surrealistyczne wrażenie, iż Krzysztof Varga pisał siedząc cały czas w jego głowie. Jestem przekonany, że siedział również w mojej.
Trociny zadziałały terapeutycznie. Znowu mam ochotę czytać i wierzyć w ludzi i ludziom. Chyba, że...eeeee, nie. To niemożliwe... A jeśli?
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)

