Co ja tu wyprawiam?

Obserwuję, notuję, komentuję. Potrafię ostro przyłożyć, ale nie robię tego notorycznie. Pistacjowy blog jest moją osobistą odtrutką na polityczno-obyczajowe niestrawności. Piszę głównie dla siebie, ale Wasze wizyty cieszą mnie niezwykle. Wpadajcie o każdej porze, pogadamy :))

niedziela, 24 lutego 2013

Książki z odzysku

Najbardziej lubię kupować nowe książki do których mogę wracać w każdej chwili, ale pieniędzy oraz miejsca w mieszkaniu coraz mniej. Na dodatek, w księgarni dostaję rozbieżnego zeza, bo co druga okładka uśmiecha się i kusi, jednak perspektywa kolejnego niewypału* wprowadza mnie w stan nerwowego niezdecydowania.

Dzięki wirtualnej znajomości z Lisem (tutaj) nabieram ostatnio śmiałości przy literackich zakupach. Polubiłem jego sposób myślenia, poczucie humoru i styl pisania. Stał się dla mnie Osobistym Recenzentem, czym się czuję niezwykle zaszczycony. Lis czyta z pasją, zawodowo i dla przyjemności i każdy zaoszczędzony grosz wydaje na książki. Zastanawiam się, co z nimi robi? Gdzie je przechowuje? Czy posiada specjalne hale? Podziemia?

Co robić gdy miejsca brak?

Można oczywiście komuś przekazać lub sprzedać za symboliczne grosze w antykwariacie, albo z odrobinę lepszym zyskiem wystawić na Allegro. Pomyślałem, że ludzie, którzy czytają namiętnie, mogliby wystawiać swoje książki na sprzedaż. Takie hurtowe wyprzedaże istnieją już zapewne w sieci, ale najciekawiej byłoby kupować od ludzi, których opinie cenimy i którzy sami potrafią dowcipnie coś na temat danej książki napisać.

Dobrze by było mieć możliwość wymiany lub okazyjnej odsprzedaży książek, które nas rozczarowały, bo jak wiadomo " śmietnik jednego może być skarbem drugiego" czy coś w tym rodzaju. Księgarnie podobno teraz cienko przędą i mogłyby wprowadzić dział komisowy. Ja bym korzystał.

* z ufnością nabyłem ostatnią książkę Juliusza Machulskiego (tutaj), a po przeczytaniu stwierdzam, że wystarczyło ją wypożyczyć z biblioteki i bardzo szybko zwrócić. Marniutka. I nad czym te zachwyty, Pani Holland?

1 komentarz:

  1. książek mam rzeczywiście sporo - wiele z nich się po prostu kurzy, bo leżą w dziwacznych stosach w mieszkaniu. część mam w wersji elektronicznej na kompie - to praktyczne, ale dużo mniej przyjemne, choć tańsze. niektóre oddaję, inne sprzedaję, ot, jakoś się kręci. bardzo się cieszę mogąc być osobistym recenzentem ;-)

    OdpowiedzUsuń