"Tatarak" Andrzeja Wajdy dowodzi, że jak się przez całe długie życie reżyseruje filmy, to amatorem się w końcu przestaje być. Andrzej Wajda jest zawodowcem, co nie znaczy, że jest wybitnym reżyserem. Nie kręci dla widzów, kręci wyłącznie dla siebie i dlatego jego filmy są nudne jak flaki z olejem. Jedynym, odwiecznym talentem naszego filmowego guru jest umiejętność doboru odpowiedniej obsady, czyli casting. Gdyby nie nagła śmierć Edwarda Kłosińskiego, nie byłoby autobiograficznych monologów Krystyny Jandy. Gdyby nie te monologi, film byłby banalną historią osobistego zauroczenia reżysera nieudacznym aktorsko, bardzo młodym chłopcem.
Edward Kłosiński zrobił zamieszanie swoim odejściem i zupełnie niechcący odegrał rolę pierwszoplanową w "Tataraku". I był w tym doskonały. Krystyna Janda nie pozwoliła Mu odejść bez pożegnania, które poprzez "Tatarak" nieustannie trwa. Historia napisana przez Iwaszkiewicza stała się już tylko tłem lub pretekstem dla niespodziewanie innego wątku. Dla narratorki - wątku najważniejszego.
Dymek: Smartfony poszły w ruch
-
Gdyby „Wiadomości” z 17 grudnia były samodzielnym dziełem kinowym, to wielu
filmowych postmodernistów mogłoby już zawiesić buty na kołku.
7 lat temu
nie wiem czy obejrzeć Tatarak... cenię Krystynę Jandę, ale chyba bardziej w teatrze niz w kinie, w kinie ona mi gra ciągle jak w Człowieku z marmuru :( te same środki wyrazu, cała ona, owszem, ale zawsze ta sama, w teatrze jakos to łagodnieje, zawsze jest w tle z innymi :)
OdpowiedzUsuńPodzielam w 100% Twoją opinię. To aktorka teatralna. Ja Ją niezwykle cenię za stworzenie Teatru Polonia. To niebywałe osiągnięcie.
OdpowiedzUsuńW "Tataraku" ma kilka bardzo dobrych scen, właśnie tych teatralnych. Filmowe są takie jak je określiłaś niezwykle trafnie : marmurowe.
jo, derh!
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że to kaszubskie potakujące kiwnięcie głową?
OdpowiedzUsuń