Pomyślicie pewnie, że ja coś mam osobiście do tych "zawodowych krytyków filmowych". Słowo daję, że nie mam nic, a jednego to nawet 35 lat temu trochę znałam i lubiłam. Tak prywatnie. I to on właśnie znowu mnie wkurzył, bo w piątkowej GW: www.cjg.gazeta.pl, naskrobał: " (...) wybitne dzieło, to, niestety, nie jest. (...) reżyser niepotrzebnie próbuje film rozhuśtać emocjonalnie, zbliżając się niebezpiecznie do granic kiczowatego melodramatu. Ma też, jako reżyser, dość ciężką rękę i zdarza mu się popadać w ilustracyjność. Wydaje się, że był tu materiał na coś znacznie ciekawszego i bardziej przejmującego, a skrojono konfekcję."
No, ludzie! Ten sam mądrala zachwycał się "kunsztem" pani Szumowskiej na podstawie sfastrygowanej na kolanie etiudki filmowej pt "33 dni z życia." No, cóż, jeden lubi zupę pomidorową, a drugi - szczawiową.
"Kobieta w Berlinie" trwa 2 godziny 10 minut. Historia jest ciężka i trudna. Mimo przerażenia, wstrętu i wzmagającego się uczucia buntu, siedziałam do końca z "zapartym tchem". To był niezwykle trudny film do zrealizowania. Z powodów historycznych, obyczajowych, psychologicznych, estetycznych, moralnych i diabli wiedzą jakich jeszcze. A jednak ta "banalna" i ludzko-nieludzka historia została sfilmowana tak, jakby rzeczywiście narratorka jedynie obrazowo wszystko opowiadała.
To jak z tą zupą pomidorową... Pan krytyk dopatrzył się melodramatu, ja natomiast dramatu o skomplikowanym i bardzo ludzkim podłożu psychologicznym.
Rozrywkowy ten film nie jest. Ważny i potrzebny - z pewnością. A problem jest stary jak świat i niestety, ciągle aktualny. Pewnie dlatego "panowie" wolą w nim dostrzec melodramat raczej, niż obnażone do żywego, swoje mało chwalebne ... słabości.
Obsada świetna, zagrane znakomicie. Bardzo dobry film. Muzyka zwyczajnie oscarowa.
Dymek: Smartfony poszły w ruch
-
Gdyby „Wiadomości” z 17 grudnia były samodzielnym dziełem kinowym, to wielu
filmowych postmodernistów mogłoby już zawiesić buty na kołku.
7 lat temu
Mnie tez sie podobal ale nie uwazam ze gwalt na kobietach jest skutkiem meskiej "slabosci" dlatego ze nie ma to nic wspolnego z seksem. Jest przejawem skrajnej agresji a w wypadku wojny jest po prostu narzedziem terroru wobec podbitej ludnosci.
OdpowiedzUsuńZgoda. Gwałt czy molestowanie w stosunku do kogokolwiek nie jest aktem seksualnym tylko aktem przemocy. W tym filmie pokazano kilka rodzajów agresji, a wszystkie są (statystycznie) przeważająco dokonywane przez mężczyzn (choć istnieją agresywne zbrodniarki w trakcie wszystkich chyba wojen świata). Pisząc o męskich słabościach, nie tylko gwałt miałem na myśli.
OdpowiedzUsuńgwałt...to nie wiem, czy pooglądam:(
OdpowiedzUsuńIntuicja = ważny wskaźnik. Jeśli tak czujesz, to daj sobie spokój. Naprawdę trudny film.
OdpowiedzUsuńZ Twoich komentarzy i wpisów wynika, że psychologia nie jest Ci znajoma jedynie z babskich poradników, ale tak bardziej zawodowo. Z tego powodu, mógłby Cię interesować. Jednak słuchaj głosu swojej intuicji (zawsze :))
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Czy ja dostane ten film w Sajgonie lub w Bangkoku ?
OdpowiedzUsuńDwa dni temu kupilem na DVD "Elite Squad" z Brazylii. No, ale ten film lyknal niedzwiadzia w Berlinie. ( bez nagrod ciezko zaistniec roznym kinomatografia ) Moze krytycy pomagaja ?
Biorąc pod uwagę asortyment "disponible" w Bangkoku o jakim pisałeś na swoim blogu, to powinieneś go dostać bezproblemowo.
OdpowiedzUsuńNamiary: Anonyma - Eine Frau in Berlin.
Reżyseria: Max Farberbock
Aktorzy: Nina Hoss, Jewgienij Sidikchin
Produkcja polsko-niemiecka, 2008
Co do krytyków, to jest to szeroki temat. Pomagają i szkodzą jednocześnie. To zależy. Od wielu czynników. Choć bardzo możliwe, że w ogólnym rozrachunku, bilans jest pozytywny. Na ich korzyść :)))
OdpowiedzUsuń