Ogolony na zero facet około 50 przyszedł do kiosku domagając się zwrotu pieniędzy za kartę telefoniczną "Era", którą ponoć nabył poprzedniego ranka, a dzisiaj poczuł się nagle bestialsko oszukany. Chciał zadzwonić do narzeczonej do Londynu, a licznik na koncie pokazał mu język. Jego zdaniem winna jest oszukańcza karta. I ja. Nie pomogły tłumaczenia, żeby spróbował wbić kod ponownie, gdyż jest mało prawdopodobne, aby karta była fałszywa. Nie. Facet chciał zwrotu pieniędzy i basta. W miarę toczącej się dyskusji, najwyraźniej coraz bardziej się podkręcał i coraz agresywniej łomotał w metalową mini-ladę przed okienkiem. W rezultacie spasowałam, oddałam mu pieniądze i poprosiłam, żeby już więcej do złodziejskiego kiosku nie wracał. W odpowiedzi usłyszałam, że jestem k...ą pie......ą, i on mnie p......i, a ten cały kiosk podpali i będę miała g....o, a nie pracę. Po prostu cudo, klasa. Sam urok i wdzięk. Przez 30 lat emigracji tego typu historia nie spotkała mnie ani razu. Wróciłam do Ojczyzny i od razu dowiedziałam się kim jestem "naprawdę" od szarmanckiego rodaka. I pomyśleć, że tak długo żyłam w nieświadomości.
nie przyszło ci do głowy zadzwonić po policję?
OdpowiedzUsuńTaka była moja pierwsza myśl, ale odradzili mi okoliczni ludzie/klienci. Twierdzili, że to pogorszy sprawę, bo policja nic nie pomoże, a jeszcze bardziej rozwścieczony facet będzie się potem dodatkowo mścił :((
OdpowiedzUsuńwątpię czy gość spisany za burdę pod kioskiem będzie chciał ryzykować areszt za rozpierduchę. policja zwykle studzi zamiary. choć zdaję sobie sprawę, że z tym to potrafi być różnie - nigdy nie wiesz, na jakiego czuba trafisz
OdpowiedzUsuńZ policją różnie bywa, ale warto spróbować. Natomiast wdzięk i szyk to chyba nasza cecha narodowa ;). W zasadzie na co dzień można się o tym przekonać. Kosmito, dobrze mieć na podorędziu odstresowywacz podręczny.
OdpowiedzUsuńCo to takiego, ten odstresowywacz podręczny? Kij basballowy?
OdpowiedzUsuń:) A toś mię ubawiła! Nie, nie, może to być np. czekoladka, albo maskotka do bicia. Kupujesz najpaskudniejszą maskotkę w sklepie i bijasz ją, kiedy masz ochotę przyłożyć bliźniemu. Kij to mocny argument jednak. Nie wiem, czy moje sposoby z nim wygrają... ;)
OdpowiedzUsuńAaaaaaa, rozumiem, no to my mamy w kiosku takie "gniotki anty stresowe", żółte, mięciutkie piłeczki. To pewnie coś w tym rodzaju, tak?
OdpowiedzUsuń