Co ja tu wyprawiam?

Obserwuję, notuję, komentuję. Potrafię ostro przyłożyć, ale nie robię tego notorycznie. Pistacjowy blog jest moją osobistą odtrutką na polityczno-obyczajowe niestrawności. Piszę głównie dla siebie, ale Wasze wizyty cieszą mnie niezwykle. Wpadajcie o każdej porze, pogadamy :))

niedziela, 13 września 2009

Tradycyjne jądra utraciły berło i koronę

Cała (prawie) gawiedź polska szaleje z radochy, bo siatkarze zdobyli złoty medal, a ja to mam w d.. głębokim poważaniu, bo tam właśnie mam wszelakie wyczyny sportowe.

Na portalu Kontrowersje.net zakończyła się debata dotycząca wyboru tytułu konkursu na najlepszy tekst roku 2009. Miałem pomysł na "Vers kontra Wers - 2009", ale dałem sobie spokój, bo dyskusja była już wystarczająco rozgrzana i bez moich "3 groszy".

Chciałem tworzyć swoje "dzieło" na temat konieczności zmian w programie i formie edukacji dzieci i młodzieży w naszym współczesnym świecie, ale zniechęcenie mnie ogarnia coraz bardziej. Kogo to właściwie obchodzi?

Obejrzałem 2 część "Prawdziwej historii Marii Montessori" i powiem tak: o ile mój podziw i sympatia dla tej kobiety wzrosły jeszcze bardziej, o tyle straciłem chęć na zmianę czegokolwiek.

Warto jedynie uzmysłowić sobie, jak olbrzymi krok do przodu zrobiły kobiety od tamtego czasu (koniec XIX) w kwestii swoich praw, niezależności, obalenia uprzedzeń i stereotypów.

Kobieta w ławach uniwersyteckich, a potem praktykująca jako lekarz, była zjawiskiem niespotykanym. Wychowująca samotnie nieślubne dziecko - była wręcz nie do zaakceptowania.

Jednak do dzisiaj - kobieta dzierżąca władzę jest zaledwie tolerowana i na ogół przyjmowana mało entuzjastycznie. To się wolniutko zmienia. Nadchodzi epoka wpływowych, silnych kobiet na całym świecie.

Panowie, gacie w trok i jazda za kulisy. Myśmy się już przeterminowali i zanieczyszczamy smrodliwie atmosferę. Ster należy przekazać najlepszym, a tacy coraz rzadziej emanują swoją energią jądrową usytuowaną (tradycyjnie) poniżej pasa. Najistotniejsze rozgrywa się dużo wyżej.

4 komentarze:

  1. może jednak się by udało razem z facetami?...:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mi napiszesz, co konkretnie rozumiesz pod określeniem "facet", to się wtedy ustosunkuję. Na razie to dla mnie czysta abstrakcja.
    P.S.
    Nie zapominaj, że jestem nie z tej Ziemi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyjdz do mnie, a już ja ci pokaze co to prawdziwy facet. Ty chyba lezba jesteś, ze takie glupoty wypisujesz, kurwo!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! Prawdziwy facet! Czy każdy prawdziwy facet to ANONIM ? Ale, co tam, to drobiazg. Najważniejsze, że jak przyszedł prawdziwy facet, to natychmiast zrobiła się miła atmosfera. I zostałem okrzyknięty "lezbą" i "kurwą" jednocześnie. Pan Anonim uzyskał zapewne tytuł profesora z psychologii - pozwólcie, że zgadnę - na uniwersytecie: Princeton? Harvard? Gratuluję!

    OdpowiedzUsuń