Co ja tu wyprawiam?

Obserwuję, notuję, komentuję. Potrafię ostro przyłożyć, ale nie robię tego notorycznie. Pistacjowy blog jest moją osobistą odtrutką na polityczno-obyczajowe niestrawności. Piszę głównie dla siebie, ale Wasze wizyty cieszą mnie niezwykle. Wpadajcie o każdej porze, pogadamy :))

wtorek, 27 stycznia 2009

Czy warto wracać?

Właśnie otrzymałam mejla od swojego jedynego czytelnika z zarzutem, że się lenię, bo przez ostatnie dni nic nowego nie napisałam. A może by tak czytelnik pstryknął jakimś komentarzem?
To, że nikt nas nie czytuje jest może przykre, ale jednocześnie, dodaje odwagi w szczerym wyrażaniu swoich najbardziej kontrowersyjnych opinii.

Byłam milcząca, bo czekałam na wiadomość w sprawie ewentualnej pracy. Niestety panuje głuche milczenie.
Tak jest od dwóch lat. Wysłałam swoją kandydaturę ponad 150 razy i nigdy nie otrzymałam nawet potwierdzenia odbioru. Nic, cisza. W mojej drugiej ojczyźnie, o dobrą pracę też trzeba było się bardzo postarać. Jednak na 10 wysłanych listów dostawałam średnio 8 odpowiedzi (kwestia obyczaju). Jeden na 20 kończył się uzyskaniem interview. Po 3 - 4 miesiącach udawało mi się znaleźć pracę, przynajmniej częściowo związaną z posiadanym wykształceniem. Tutaj o takiej nawet nie marzę.
Czy warto więc wracać? To zależy. Jeśli jest się fachowcem lub specjalistą w jakiejś dziedzinie, to najlepiej nawiązać kontakty zawodowe i kandydować, będąc jeszcze na emigracji. To dobrze wygląda z polskiej perspektywy i jest znacznie bezpieczniejsze. Zapewnienia jednego czy drugiego rządu o oferowanej pomocy dla reemigrantów, są czysto propagandową manipulacją. Liczyć można wyłącznie na siebie, swoje prywatne kontakty i ewentualne wsparcie rodziny. Jest jeszcze kwestia wieku i trzeba być już absolutnym wariatem, żeby wracać do Polski po blisko 30 latach emigracji, bez odpowiedniego zaplecza finansowego, mając na karku ponad 50 lat. Chyba, że decyzja o powrocie nie łączy się z żadną ambicją natury zawodowo-finansowej. W takim wypadku, zawsze warto wrócić.

Spotkałam niedawno trzech, młodych górali z Zakopanego. Wracali pociągiem z Gdyni do domu. Byli niezwykle schludni, uśmiechnięci, kulturalni. Okazało się, że pracują wszyscy na budowie w Norwegii. Na moje banalne pytanie, jak im się tam żyje i czy bardzo tęsknią odparli, że tak najbardziej, to chcieliby przenieść do Polski czystość, porządek, organizację i stosunek urzędników do obywateli (czytaj: DLA obywateli).
Podróże kształcą i poszerzają horyzonty. Będzie u nas coraz więcej młodych ludzi, którzy dzięki swoim wyjazdom i kontaktowi ze światem zaczną ustanawiać nowe standardy i zmieniać panującą mentalność. Za jakiś czas nie będzie w Polsce człowieka, który po wizycie np. w Japonii oświadczy odkrywczo i pogardliwie, że panują tam zupełnie inne obyczaje niż u nas, nie mówiąc już o jedzeniu i o restauracjach... Za jakiś czas, bo chwilowo taki człowiek jest naszym Prezydentem.

2 komentarze:

  1. Moj komentarz: jest bardzo ciezko zyc na emigracji, nawet w przypadkach calkowitej asymilacji z krajem-gospodarzem. Przypuszczam ze proces odnalezienia sie w Ojczyznie po dlugiej nieobecnosci jest podobnie ciezki -- ZWLASZCZA gdy asymilacja byla sukcesem. I w jednym i w drugim wypadku tkwi sie do konca jedna noga po tej drugiej stronie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dear ~brunea, dzięki za inaugurację. Liczę na Twój aktywny udział. Witaj na pistacjowym blogu!

    OdpowiedzUsuń