Co ja tu wyprawiam?

Obserwuję, notuję, komentuję. Potrafię ostro przyłożyć, ale nie robię tego notorycznie. Pistacjowy blog jest moją osobistą odtrutką na polityczno-obyczajowe niestrawności. Piszę głównie dla siebie, ale Wasze wizyty cieszą mnie niezwykle. Wpadajcie o każdej porze, pogadamy :))

czwartek, 11 marca 2010

EURO 2012 przyniesie Polsce szkody

Byłem i jestem przeciwny organizowaniu "EURO 2012" w Polsce. Nie stać nas na to. Mamy wiele dużo ważniejszych spraw do załatwienia, niż budowa piekielnie kosztownych stadionów, które następnie niewykorzystane, popadną w ruinę. Kiedy Michel Platini otworzył kopertę i odczytał "la Pologne", Michał Listkiewicz szalał z radości gotowy wyściskać nawet Tomasza Lipca (ówczesnego ministra sportu, z którym był wtedy w jakimś ostrym konflikcie.)

Ja żadnej radości nie odczuwałem, wprost przeciwnie. Taka impreza jest korzystna dla krajów prawdziwie cywilizowanych, z rozwiniętą infrastrukturą i pewnym poziomem zamożności obywateli. My ciągle nie mamy odpowiednich dróg, a te które są, na miano dróg nie zasługują. Brakuje hoteli i restauracji o zróżnicowanych cenach, brakuje parkingów, ubikacji, sprawnie funkcjonującego pogotowia ratunkowego. Wszyscy o tym podobno wiedzą, i co? Nawet pozornie inteligentni ludzie ekscytują się jak dzieci, a u nas podstawowe sprawy sięgają poziomu epoki kamienia łupanego. W dodatku podejrzewam, że to nie był losowy przypadek i nasz udział w sławetnym EURO 2012 został ustawiony. Ustawia się mecze, tak czy nie???

KTOŚ & co., miał/ma na tym zarobić wielkie pieniądze kosztem naiwnych miłośników piłki nożnej. Dorzućmy flagę i hymn narodowy i przepis na "sukces" gotowy!

Przypuśćmy jednak, że się mylę.
I przypuśćmy, że jakimś cudem uda się wybudować najważniejsze stadiony. Czy znajdzie się z kolei KTOŚ, kto będzie potrafił całą imprezę skoordynować, zorganizować, zapewnić masie ludzi bezpieczeństwo? Naszych drogowców "niespodziewanie" zaskakuje każda kolejna zima, pociągi i autobusy kursują w zależności od nastroju... I my niby mamy zorganizować "EURO 2012"?

W Portugalii likwiduje się właśnie stadiony wybudowane specjalnie na ówczesne "igrzyska", z braku pieniędzy na ich dalsze utrzymanie. Rozumiem, że nas to nie dotyczy, bo MY wiemy lepiej. Jak zwykle.

11 komentarzy:

  1. A ja się nie zgadzam. Uważam że Euro 2012 to jest wielki sukces! Przez to Euro mamy ogólne "przyspieszenie" w projektach związanych z Euro. Poza tym, Polska nigdy na Euro nie była, to chociaż tylnymi drzwiami wejdziemy. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem pewnie jedyny, który uważa to całe przedsięwzięcie za idiotyczne (w naszej sytuacji). To bardzo niepopularna opinia, zdaję sobie z tego sprawę, ale tak właśnie uważam i nic na to nie poradzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Och kolejny temat, który zupełnie mnie nie zajmuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mogę się przyczepić? Tylko nie miej mi za złe. Co znaczy "generalny poziom zamożności"??

    OdpowiedzUsuń
  5. Możesz się przyczepić, a nawet czepiaj się jak najczęściej :) Chodziło mi o pewien powszechny, godny standard życia dla każdego uczciwie pracującego człowieka. Bardzo przepraszam za mętne i niezręczne określenie. Jeśli już wiesz o co mi chodzi, to proszę, pomóż i napisz, jak to sformułować jasno i poprawnie. Będę wdzięczny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Poprawiłem na "powszechnie wystarczającym poziomem zamożności obywateli." - czy lepiej?

    OdpowiedzUsuń
  7. Och, dobrze, że się Kosmita nie obraził, bo ludzie nie lubią jak się ich poprawia. Myślę, że to już lepiej brzmi, ale najlepiej byłoby "pewnym poziomem zamożności obywateli". Nie precyzować dokładnie jakim. Wiadomo, że chodzi o poziom zamożności krajów, do których ludzie emigrują w poszukiwaniu lepiej płatnej pracy. Przynajmniej tak mi się wydaje, ale mogę się mylić. Bardzo mi miło, że ktoś się liczy z moim zdaniem ;) Pisz więcej ;) Miłego dnia ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dziękuję, już poprawiłem i polecam się na przyszłość! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Wskaźnik "satysfakcji życiowej" z Diagnozy Społecznej byłby odpowiedni lub współczynnik Ginniego :) Ale mierniki nie mają aż takiego znaczenia, ponieważ poruszyłeś tutaj kilka wątków.
    Odnosząc się do pierwszego z brzegu: jest to skumulowany interes pewnych grup ("nacisku"), których macki sięgają wszędzie, ponieważ tak naprawdę jest to jedno i to samo, a granice państwa stwarzają tylko pozory pewnej autonomii. Być może militarnej tak, ponieważ autonomia ekonomiczna nie istnieje - a to ona ma największy wpływ na nasze życie. To znaczy - ona je kształtuje...
    Po drugie: stan polskich dróg, obiektów sportowych, sieci noclegowej, publicznych toalet, środków komunikacji itp. jest "mierny" (żeby nie nadużywać słów). Ostatnio musiałem wysiąść z pociągu (nie będę opisywał swoich wrażeń z jazdy polskimi pociągami, ponieważ byłby to zdecydowanie jednostronny opis...) w jakiejś miejscowości w odległości 80 km od Krakowa... tylko 80 km, ale dotarcie do Krakowa zajęło mi ponad 4 godziny !!
    Jak to mawiał mój nauczyciel od wf-u w szkole średniej: "Panowie, nie jest źle, jest tragicznie".
    Słowa... tego nie opiszą, co czuję - myśląc o tym :)

    OdpowiedzUsuń