Książka Doroty Masłowskiej była dla mnie nieczytelna i bez obrazowa. Film Xawerego Żuławskiego wszystko mi przetłumaczył i namalował. Okrzyknięte autorytety z dziedziny znawstwa literatury oceniły książki pani Doroty jako "genialne", "nowatorskie", " znakomite", cóż mi pozostaje? Ogon pod siebie i gęba na kłódkę. Nie wypada napisać, że "jest to dla mnie niezrozumiały bełkot", chociaż rzeczywiście jest.
Film natomiast, obejrzałam do samego końca z dużym zainteresowaniem i uważam, że młody reżyser potwierdził nim swą niekłamaną znajomość warsztatu filmowego. Nie będę tutaj po plotkarsku dochodzić "a skąd on to ma", bo o wyssaniu z mlekiem ojca trochę mi pisać niezręcznie. Co do szczegółów niektórych scen i obsady, zastrzeżenia drobne mam, bom widz zadziorny i przemądrzały. Domyślam się jednak, że twórca sam już pomyłki swe dostrzegł i ocenił, a Szanowny Pan Ojciec w "zacisznej alejce" własne refleksje potomkowi wygarnął.
Co do jednego nie mam najmniejszych wątpliwości: Xawery Żuławski posiada wielki talent, który powinien szlifować bezustannie jak diament, aby przy kolejnym filmie móc przeistoczyć się w unikalny brylant. W tym konkretnym przypadku: practice makes perfect.
Ojciec o twórczości syna (kliknij)
Dymek: Smartfony poszły w ruch
-
Gdyby „Wiadomości” z 17 grudnia były samodzielnym dziełem kinowym, to wielu
filmowych postmodernistów mogłoby już zawiesić buty na kołku.
8 lat temu
Nareszcie znalazłam kogoś, kto też nie "zaskoczył" przy Masłowskiej!
OdpowiedzUsuńo dzieki!
a na film pójdę, jeśli Ty zachwalasz!