Co ja tu wyprawiam?

Obserwuję, notuję, komentuję. Potrafię ostro przyłożyć, ale nie robię tego notorycznie. Pistacjowy blog jest moją osobistą odtrutką na polityczno-obyczajowe niestrawności. Piszę głównie dla siebie, ale Wasze wizyty cieszą mnie niezwykle. Wpadajcie o każdej porze, pogadamy :))

niedziela, 26 lipca 2009

"Wojna polsko ruska"

Książka Doroty Masłowskiej była dla mnie nieczytelna i bez obrazowa. Film Xawerego Żuławskiego wszystko mi przetłumaczył i namalował. Okrzyknięte autorytety z dziedziny znawstwa literatury oceniły książki pani Doroty jako "genialne", "nowatorskie", " znakomite", cóż mi pozostaje? Ogon pod siebie i gęba na kłódkę. Nie wypada napisać, że "jest to dla mnie niezrozumiały bełkot", chociaż rzeczywiście jest.
Film natomiast, obejrzałam do samego końca z dużym zainteresowaniem i uważam, że młody reżyser potwierdził nim swą niekłamaną znajomość warsztatu filmowego. Nie będę tutaj po plotkarsku dochodzić "a skąd on to ma", bo o wyssaniu z mlekiem ojca trochę mi pisać niezręcznie. Co do szczegółów niektórych scen i obsady, zastrzeżenia drobne mam, bom widz zadziorny i przemądrzały. Domyślam się jednak, że twórca sam już pomyłki swe dostrzegł i ocenił, a Szanowny Pan Ojciec w "zacisznej alejce" własne refleksje potomkowi wygarnął.
Co do jednego nie mam najmniejszych wątpliwości: Xawery Żuławski posiada wielki talent, który powinien szlifować bezustannie jak diament, aby przy kolejnym filmie móc przeistoczyć się w unikalny brylant. W tym konkretnym przypadku: practice makes perfect.

Ojciec o twórczości syna (kliknij)

1 komentarz:

  1. Nareszcie znalazłam kogoś, kto też nie "zaskoczył" przy Masłowskiej!
    o dzieki!
    a na film pójdę, jeśli Ty zachwalasz!

    OdpowiedzUsuń