Co ja tu wyprawiam?

Obserwuję, notuję, komentuję. Potrafię ostro przyłożyć, ale nie robię tego notorycznie. Pistacjowy blog jest moją osobistą odtrutką na polityczno-obyczajowe niestrawności. Piszę głównie dla siebie, ale Wasze wizyty cieszą mnie niezwykle. Wpadajcie o każdej porze, pogadamy :))

wtorek, 29 stycznia 2013

Jazgot poślicy

Jedyną konkurencją dla pani Krystyny Pawłowicz (tutaj) mogła być nieodżałowana Hanka Bielicka (tutaj).

A myślałem, że już nikt z naszych posłów mnie nie zaskoczy...

niedziela, 27 stycznia 2013

Pani Halinka

Już dawno się tak nie obśmiałem. Proszę, zerknijcie. Ten blog Was wciągnie i będziecie rechotać jak żaby:

http://www.pani-halinka.pl/


wtorek, 22 stycznia 2013

International Book Giving Day


“International Book Giving Day is a volunteer initiative aimed at increasing children’s access to and enthusiasm for books. International Book Giving Day’s focus is on encouraging people worldwide to give a book to a child on February 14th.
We invite individuals to
1) give a book to a friend or family member,
2) leave a book in a waiting room for children to read, or
3) donate a gently used book to a local library, hospital or shelter or to an organization that distributes used books to children in need internationally.
In addition, we encourage people to support the work of nonprofit organizations (i.e. charities) that work year round to give books to children.”  If you or other people you know even want ideas on how to contribute further, there are some great ideas listed here

wtorek, 15 stycznia 2013

Nieziemskie trociny

Krzysztof Varga napisał "Trociny" opublikowane przez wydawnictwo Czarne w maju 2012, a ja to olałem, bo od powrotu do Polski (czyli od blisko 7 lat) tkwię we wtórnym analfabetyzmie. Ktoś mnie nawet namawiał do przeczytania (Zuzu?), ale znudzony jej nieustająco żywym zainteresowaniem historią np. Warszawy lub tradycji węgierskich, nawet nie potraktowałem sprawy poważnie.

I tkwiłbym w swoim sosie ogólnej frustracji z domieszką rozgoryczenia, gdyby nie program Xięgarnia w tvn24. Patrzyłem tępo w ekran z obelgą na ustach (jeszcze jeden literat!) gdy nagle coś mnie tknęło i napisałem do MfOR czyli  do mojego fantastycznego osobistego recenzenta... Dalej wszystko potoczyło się klasycznie: na ulicy Puławskiej już  trociny wyszły (ciekawe dokąd sobie poszły?) i dopiero uprzejma pani z kwiaciarnianej księgarni na Placu Unii zamówiła ostatni (!) egzemplarz w hurtowni.

Czytając Trociny brakuje mi tchu. Mam uczucie, że autor śledzi mnie i moje myśli, a potem przemienia wszystko w pędzące słowa najwspanialszej literatury naszych czasów. Ta książka jest jak długi, ale kończący się (niestety!) felieton. Ktoś gdzieś napisał, że czytając miał surrealistyczne wrażenie, iż Krzysztof Varga pisał siedząc cały czas w jego głowie. Jestem przekonany, że siedział również w mojej.

Trociny zadziałały terapeutycznie.  Znowu mam ochotę czytać i wierzyć w ludzi i ludziom. Chyba, że...eeeee, nie. To niemożliwe... A jeśli?