Co ja tu wyprawiam?

Obserwuję, notuję, komentuję. Potrafię ostro przyłożyć, ale nie robię tego notorycznie. Pistacjowy blog jest moją osobistą odtrutką na polityczno-obyczajowe niestrawności. Piszę głównie dla siebie, ale Wasze wizyty cieszą mnie niezwykle. Wpadajcie o każdej porze, pogadamy :))

wtorek, 14 lutego 2012

Rutkowsky's style








23 komentarze:

  1. Zachodzę w głowę, na jakiej zasadzie ten człowiek podporządkowuje sobie media, manipuluje prawem, rozkochuje w sobie zakonnicę i zjednuje sympatię znacznej części społeczeństwa pomimo bezwzględnych metod swojej detektywistycznej działalności. Jest arogancki i buńczuczny. Czyżby właśnie dlatego?

    OdpowiedzUsuń
  2. Moze bo ludzie potrzebuja romantycznego brutala? Romantycznego = obronce slabszych i biednych. Taki swoisty Robin Hood.

    Kilka dni temu wyszedl z wiezienia - po 13 latach - facet, ktory kilkanascie bankow obrabowal.
    Cale Wegry mu kibicowaly, by go nie zlapali. Koszulki, czapki z jego portretem policyjnym sie pojawialy i schodzily na pniu.
    A dlaczego? Bo ilekroc poszedl do banku, mial ze soba roze. Dawal ja pani kasjerce, prosil by sie nie denerwowala i oglaszal, ze jest to napad na bank :) Nikomu krzywdy nie zrobil, dopiero przy ostatnim napadzie...
    I teraz wyszedl i stal sie znow celebryta - bo pamiec owczesna nie zaginela po nim, a i w wiezieniu ksiazke napisal, mature zdal i jeszcze (chyba) studia skonczyl.
    Co wiecej potrzeba sfrustrowanym ludziom zyjacym przed TV? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za przytoczenie tej historii. Przyznaję, że ja sam miałem od zawsze słabość do takich postaci i marzyło mi się, że jestem wysportowanym Zorro ratującym ludzi z opresji, albo Markiem Perepeczką w przebraniu Janosika...

      Nie wiedziałem tylko, że podświadomie chciałem być detektywem Rutkowskim! Ale plama...

      Usuń
    2. Kosmito, wyczuwam sarkazm :)

      Usuń
  3. O! to ja w takim towarzystwie jestem:)

    Kochany Pistacjowy, przykro mi, że nie ma u ciebie śniegu, jesli ty za nim tęsknisz, ale ja wolałabym być u ciebie, bo mam sniegu po dziurki w nosie.
    Może Rutkowski go porwie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Beata wyrwała moje słowa z kontekstu. Nie tęsknię za śniegiem, to totalne pomówienie

      Usuń
  4. A na jakiej zasadzie Lepper uwiodl 10% wyborcow w pewnym momencie?
    To ten sam mechanizm.
    Co do zakonnicy, to bardzo mnie ciekawi z jakiego zgromadzenia zbiegla, bo habit i nakrycie glowy nie kojarza mi sie z zadnym dzialajacym w Polsce zakonem.
    O ile to w ogole zakonnica byla;)

    AA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z mediów wiem (?), że po ukończeniu liceum, Luiza wstąpiła do klasztoru karmelitanek.

      Czyli działa mechanizm "słodkiego brutala"?

      Usuń
  5. nie wiem czym się uwodzi zakonnicę, ale powiem ci czym rutkowski zdobywa moją sympatię - pomimo wielu wad, które rzucają się nie tylko w oczy, ale wręcz do gardła. na tle systemu, w którym nic się nie dzieje i nikomu nie zależy, a jak zależy, to nie może bo prawo wiąże mu ręce, on działając na granicy prawa - coś robi. lepiej/gorzej, ale coś. nie pozostawia spraw machinie biurokratycznej, która miażdży ofiary nie rzadko dużo mocniej niż sprawcę - on nie. właśnie za to przymykam oczy na arogancję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zapominaj jednak, że Rutkowski prowadzi swoją działalność gospodarczą czyli biznes. To jakby porównać skuteczność i szybkość działania prywatnej kliniki "Damiana" na Służewcu i państwowej przychodni czy szpitala.

      Pan Rutkowski reklamuje swój biznes nie licząc się ze środkami, słowami, ludzkimi uczuciami, niczym.

      Jeśli momentami udało mu się zakwestionować skuteczność działań policji, to bardzo dobrze i w tym upatruję jego jedyny sukces. Może cały ten medialny spektakl spowoduje jakieś zmiany na lepsze w całym systemie.

      Usuń
    2. ja wcale nie zapominam, że medialny cyrk jest częścią jego działalności, ale to jakoś zupełnie na mnie nie działa. przywykłam. nie on jeden tak walczy o swoją markę.

      natomiast uważam, że trzeba porównywać działania prywatnych biznesów i państwa - dla naszego wspólnego dobra. skoro prywatny może, znaczy, że państwo też - to nie jest tylko kwestia środków, ale przede wszystkim sposobu zarządzania i mentalności. tacy rutkowscy są potrzebni do uwierania systemu.

      Usuń
    3. Zgadzam się, bo mi zdrowy rozsądek tak nakazuje ;)

      Usuń
  6. Kosmito, nie wiem, czy Lepper i Rutkowski to casus slodkiego brutala (serio? slodki?).
    Wiem natomiast, ze oni obaj to czystej wody demagodzy. A ludzie to lubia. Bo lubia proste odpowiedzi na trudne pytania. Nawet jesli sa to odpowiedzi nieprawdziwe.
    No i to o czym wspomnial lis powszedni: nie jest wazne, czy sie cos robi, wazne, by to wszystkim wokol oglosic, pokazac, jak najbardziej efektownie.
    Dla mnie Rutkowski to hochsztapler, bezczelny oszust z duzym talentem medialnym. I mysle, ze lis zmienilby zdanie na temat rzekomej "efektywnosci" (bo to raczej efektownosc) Rutkowskiego, gdyby znalazl sie w kregu jego dzialan i gdyby padl ofiara jego metod.
    Wowczas nawet lis zatesknilby do biurokratycznej machiny panstwowej, ktora choc powolna, choc czesto na jalowym biegu, ale jednak pod kontrola przepisow prawa.

    AA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AA, ja za Lisa odpowiadać nie mogę, ale mogę w swoim imieniu zagrać adwokata diabła, odwrócić ostatnie zdanie w powyższym komentarzu i zapytać:

      Czy nawet AA nie zatęskniłby do burackiego detektywa, gdyby biurokratyczna machina państwowa, która wolno i na jałowym biegu, szuka bezskutecznie zaginionego dziecka/bliskiej osoby (wszystko pod kontrola prawa)?

      Usuń
  7. A stroj karmelitanek wyglada inaczej:
    http://www.karmelitanki.pl/pl/zgromadzenie/stroj
    No to do jakiego zgromadzenia nalezala?

    AA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, mam tylko informacje medialne. Nie znam Luizy osobiście. Być może media bzdury opowiadają, a w rzeczywistości Luiza tańczyła na rurze. Być może, wcale nie chciała odebrać sobie życia, a jedynie prasa nakręca to wszystko dla lepszej sprzedawalności, bo sensacyjne newsy sprzedają się najlepiej. Wszystko jest możliwe.

      Usuń
  8. Google powiadaja, ze ta pani byla nowicjuszka u karmelitanek, po czym zrezygnowala, jakos w 2004 r., z nowicjatu (zatem zakonnica nigdy nie byla) i wyjechala za granice. Po powrocie spiknela sie z Rutkowskim co zaowocowalo najwyrazniej romansem i sesja fotograficzna (aktualna, patrzac na stan fryzury tego "slodkiego brutala") na potrzeby ktorej zalozyla habit (dawno nie majac nic wspolnego z jakimkolwiek zakonem) blizej nieokreslonego zgromadzenia, wazne ze wystarczajaco twarzowy. Uderza brak krucyfiksu na biuscie. Byc moze byloby to za daleko posuniete oszustwo i nawet Rutkowski sie nie odwazyl.
    Jest to mom zdaniem pisana przez Rutkowskiego medialna opera mydlana, ktora zapewnia mu gratisowo stala obecnosc w mediach.

    Co do Twego pytania, zapewniam Cie, ze Rutkowski jest w mojej opinii ostatnia osoba do ktorej mozna sie zwrocic o pomoc w tak powaznej sprawie.
    Casus Iwony Wieczorek czy mlodego Olewnika jest chyba wystarczajacy?
    Bo chyba nie powiesz, ze sukcesem bylo uprowadzenie polskiego dziecka z norweskiej rodziny zastepczej?
    Jest w naszym kraju wielu profesjonalnych detektywow, ktorzy pracuja w ciszy, bez fleszy i kamer. Ale publika takich fachowcow nie uznaje. Publika woli glosno ryczace krowy, tylko potem jest zdzwiona, ze mleka cos malawo.

    AA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AA, publika jest żądna igrzysk, to nic nowego.

      Jednak zgodnie z moim pierwszym komentarzem, ciągle zastanawiam się, dlaczego akurat w takim stylu, bo przecież spektakle bywają też inne

      Usuń
  9. Bo gusta ludzi pikuja w dol.
    To i styl ludowego bohatera denny.

    A tu historia czlowieka, ktory padl ofiara tego hochsztaplera Rutkowskiego:
    http://wyborcza.pl/1,87648,11147389,Rykoszety_Rutkowskiego.html

    AA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może to nieprawda? W końcu historię tego człowieka też opisują media. Skąd wiemy, że tak było rzeczywiście?

      Usuń
  10. Są media i media.
    Jednym z zasady nie mozna wierzyc, drugim mozna, oczywiscie przy zachowani zdrowej dawki sceptycyzmu.
    A jak odroznic jedne od drugich? Pomoc moze przesledzenie historii procesow o znieslawienie oraz historii pogrozek, ze takie procesy zostana wytoczone (a nie zostaly, z uwagi na oczywisty brak szans na wygrana).

    AA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest takie proste, ponieważ bardzo często tzw. plotkarskie brukowce opisują zdarzenia prawdziwe, ale obłożone dla "smaku" całą masą sensacyjnych dodatków. Z drugiej strony, całkiem poważne media wypuszczają nie do końca sprawdzone informacje. Trudno jest dziennikarzom zachować pełną neutralność polityczną, co nie pozostaje bez wpływu na całość tekstów.

      Rozumiem o czym piszesz. Dyskutuję z Tobą rozszczepiając włos na czworo jedynie po to, aby poddać w wątpliwość zbyt skrajne założenia.

      Usuń