Mam pretensję do redaktora Rymanowskiego (TVN24), że swoim programem "Kawa na ławę" funduje darmową kampanię reklamową bardzo małej gromadce polityków. Pan Ryszard Kalisz, pan Jacuś Kurski (a ten tu niby na co? niech siedzi w Brukseli, a wolnym czasie - nauka języków, aż się prosi), pan Sławomir Nitras ( radziadzia do kwadratu, zalecenia identyczne jak dla poprzednika), pan profesor Niesiołowski (wskazany odpoczynek wśród trawek i muszek), pan Tadzio Cymański (to po co było się pchać do europarlamentu, kiedy tylko po polsku potrafi się "jako tako" palcem przed nosem rozmówców wymachiwać?), pan poseł Kłopotek (samo nazwisko znakomicie odzwierciedla istotę problemu) itd...itp...
Panie Rymanowski, skończ Waść z tymi niedzielnymi spotkaniami towarzystwa wzajemnych adoracji oraz przewidywalnych debat. Ja chcę, choć trochę, poznać INNYCH polityków, być może mądrzejszych, ciekawszych, ładniejszych? pochowanych po licznych urzędach, niedopuszczanych, nie wiedzieć czemu, do szkła. W czym problem? Boi się pan o słupki oglądalności? Że niby bez stałych Muppets runie panu Show? Trochę odwagi i fantazji, panie Rymanowski. Ludzi można powolutku przyzwyczajać np. zaprosić 4 Głównych Gwiazdorów i 2 Nowości. Po jakimś czasie Nowości dochrapią się rangi Gwiazdorów, pan przestanie być podejrzewany o sekciarski lans (to ja jestem ten podejrzliwy), a my, obywatele, poznamy osobiście cały skład sejmu, senatu i nareszcie zrozumiemy, na kogo następnym razem NIE GŁOSOWAĆ pod żadnym pretekstem (bo to kompletny idiota, np.) Nie mówiąc już o jakimś pozytywnym zaskoczeniu, bo i takiego wykluczyć całkowicie nie można.
Jak łatwo dostrzec, prostymi środkami, zafundowałem panu pomysł na program sięgający poziomem MISJI PUBLICZNEJ, ale w telewizji 100% PRYWATNEJ. Kosmici górą!
P.S. Redaktor Rymanowski gra mi na nerwach od dawna, czas od niego odpocząć: http://syndrompistacjowegokosmity.blogspot.com/2009/02/poszaleli-z-tym-marcinkiewiczem.html
Dymek: Smartfony poszły w ruch
-
Gdyby „Wiadomości” z 17 grudnia były samodzielnym dziełem kinowym, to wielu
filmowych postmodernistów mogłoby już zawiesić buty na kołku.
7 lat temu
Załapałem jedynie końcowy kawałek dzisiejszej powtórki. Z pierwszej ligi: niezmordowany profesor od muszek i poseł-kłopotek. Pojawił się czarny koń z Pałacu prezydenckiego i niedoszły naukowiec, ale całkiem doszły pisowski klakier, pan dr. Marek Migalski. Nazwanie tego niespodzianką, byłoby dużym nadużyciem, ale JAKAŚ zmiana w dotychczasowej obsadzie, to zawsze lepiej niż nic.
OdpowiedzUsuńhm...a może on ma takie preferencję po prostu:)
OdpowiedzUsuńJasne. Tyle, że ja nie muszę tego oglądać :)
OdpowiedzUsuń