Obserwuję, notuję, komentuję. Potrafię ostro przyłożyć, ale nie robię tego notorycznie. Pistacjowy blog jest moją osobistą odtrutką na polityczno-obyczajowe niestrawności. Piszę głównie dla siebie, ale Wasze wizyty cieszą mnie niezwykle. Wpadajcie o każdej porze, pogadamy :))
piątek, 23 kwietnia 2010
A może śmierć nie jest karą?
Gdyby przyjąć hipotezę, że śmierć nie jest żadną karą, to wiele zagadnień nabrałoby zupełnie nowego sensu. Wszystko (?) jest kwestią interpretacji.
Uwazam ze smierc nie powinna byc kara przede wszystkim z punktu widzenia filozoficznego ale rowniez z wielu innych powodow, m.in moralnych -- dlatego ze nie jest "rozdawana" rowno (dobra reprezentacja prawna ma wieksze szanse wybronic tych ktorych na takowa stac). Ponadto jest udowodnione ze kara smierci nie zapobiega popelnianiu zbrodni. Kara smierci jest przede wszystkim wyrazem zemsty, czym powinnismy sie brzydzic.
Pozwól, że się podroczę: Bóg się jakoś nie brzydzi. My (podobno) jesteśmy stworzeni na Jego podobieństwo. No to niby dlaczego mielibyśmy się brzydzić, my ;)?
NIe mowie o administracji smierci jako wyraz zemsty, czym Bog sie nie zajmuje o ile mi wiadomo. Natomiast jestem "za" smiercia w wypadku np. decyzji smiertelnie chorego pacjenta, proszacego o pomoc w zakonczeniu meki.
Chodziło mi o to, że na skutek katastrofy pod Smoleńskiem, wiele ludzi próbowało sobie to jakoś wytłumaczyć. W potocznym rozumowaniu często się słyszy, że "śmierć, to najgorsze zło, kara za grzechy, czemu dobry Bóg zabiera często dobrych i potrzebnych nam ludzi, a zostawia na długi żywot łobuzów i złodziei itd..." Idąc tym tropem pomyślałem, że może mylnie interpretujemy zjawisko śmierci. Dlatego postawiłem sobie pytanie: a może śmierć nie jest karą? Nie myślałem w tym momencie o "karze śmierci" jako decyzji administracyjno-sądowej, bo to już osobny temat. Chodzi mi o postrzeganie śmierci jako takiej, chociaż postawiona przeze mnie hipoteza redukuje automatycznie logiczny sens stosowania jej jako wymiar kary.
Brunea pisze "Ponadto jest udowodnione ze kara smierci nie zapobiega popelnianiu zbrodni. Kara smierci jest przede wszystkim wyrazem zemsty, czym powinnismy sie brzydzic" zazdroszczę tak niezachwianych poglądów choć źródło takiej wiedzy pozostaje dla mnie tajemnicą. Wydaje mi się że jest to myśl, która utożsamia własne sądy na dany temat przydając im walor faktu, z rzeczywistością, która może choć nie musi taka być. W USA w ostanim dziesięcioleciu zrobiono szereg badań dotyczących odstraszającej roli kary śmierci i wyniki wcale nie potwierdzają tezy o bezużyteczności odstraszającej roli ks-u, wyniki tych badań są dostępne na łamach "New York Times", który trudno uznać za medium stronnicze w tym wypadku (generalnie są przeciwni karze śmierci). Teza o zemście przyjmuje założenie że mamy tu do czynienia z prymitywnym instynktem realizowanym w kostiumie "wymiaru sprawiedliwości" wobec tego trzeba przyjąć że sędzia podlega tym samym emocjom co bliscy ofiary a cały dobytek stuleci namysłu nad państwem i jednostką nie jest wart funta kłaków. Jeżeli przyjmiemy że rolą Państwa nie jest obrona społeczności i zapewnienie bezpieczeństwa wewnątrz i na zewnątrz to wysyłanie żołnierzy do Afganistanu po 13-września z rozkazem walki w tym zabijania członków Al-Kaidy było również tylko prymitywnym aktem zemsty kierującej się imperialną pychą. Jednym słowem można zabić wroga zewnętrznego ale wewnętrzny jest to co innego. Autor tego komentarza nie jest zwolennikiem kary śmierci. paweł
Niepoprawny marzyciel i buntownik, ceniący wolność, niezależność, przygodę i żart. Większość życia spędził na emigracji. Polskie klimaty skutecznie go wykańczają.
Dymek: Smartfony poszły w ruch
-
Gdyby „Wiadomości” z 17 grudnia były samodzielnym dziełem kinowym, to wielu
filmowych postmodernistów mogłoby już zawiesić buty na kołku.
Uwazam ze smierc nie powinna byc kara przede wszystkim z punktu widzenia filozoficznego ale rowniez z wielu innych powodow, m.in moralnych -- dlatego ze nie jest "rozdawana" rowno (dobra reprezentacja prawna ma wieksze szanse wybronic tych ktorych na takowa stac). Ponadto jest udowodnione ze kara smierci nie zapobiega popelnianiu zbrodni. Kara smierci jest przede wszystkim wyrazem zemsty, czym powinnismy sie brzydzic.
OdpowiedzUsuńPozwól, że się podroczę: Bóg się jakoś nie brzydzi. My (podobno) jesteśmy stworzeni na Jego podobieństwo. No to niby dlaczego mielibyśmy się brzydzić, my ;)?
OdpowiedzUsuńNIe mowie o administracji smierci jako wyraz zemsty, czym Bog sie nie zajmuje o ile mi wiadomo. Natomiast jestem "za" smiercia w wypadku np. decyzji smiertelnie chorego pacjenta, proszacego o pomoc w zakonczeniu meki.
OdpowiedzUsuńChodziło mi o to, że na skutek katastrofy pod Smoleńskiem, wiele ludzi próbowało sobie to jakoś wytłumaczyć. W potocznym rozumowaniu często się słyszy, że "śmierć, to najgorsze zło, kara za grzechy, czemu dobry Bóg zabiera często dobrych i potrzebnych nam ludzi, a zostawia na długi żywot łobuzów i złodziei itd..." Idąc tym tropem pomyślałem, że może mylnie interpretujemy zjawisko śmierci. Dlatego postawiłem sobie pytanie: a może śmierć nie jest karą? Nie myślałem w tym momencie o "karze śmierci" jako decyzji administracyjno-sądowej, bo to już osobny temat. Chodzi mi o postrzeganie śmierci jako takiej, chociaż postawiona przeze mnie hipoteza redukuje automatycznie logiczny sens stosowania jej jako wymiar kary.
OdpowiedzUsuńBrunea pisze "Ponadto jest udowodnione ze kara smierci nie zapobiega popelnianiu zbrodni. Kara smierci jest przede wszystkim wyrazem zemsty, czym powinnismy sie brzydzic" zazdroszczę tak niezachwianych poglądów choć źródło takiej wiedzy pozostaje dla mnie tajemnicą. Wydaje mi się że jest to myśl, która utożsamia własne sądy na dany temat przydając im walor faktu, z rzeczywistością, która może choć nie musi taka być.
OdpowiedzUsuńW USA w ostanim dziesięcioleciu zrobiono szereg badań dotyczących odstraszającej roli kary śmierci i wyniki wcale nie potwierdzają tezy o bezużyteczności odstraszającej roli ks-u, wyniki tych badań są dostępne na łamach "New York Times", który trudno uznać za medium stronnicze w tym wypadku (generalnie są przeciwni karze śmierci).
Teza o zemście przyjmuje założenie że mamy tu do czynienia z prymitywnym instynktem realizowanym w kostiumie "wymiaru sprawiedliwości" wobec tego trzeba przyjąć że sędzia podlega tym samym emocjom co bliscy ofiary a cały dobytek stuleci namysłu nad państwem i jednostką nie jest wart funta kłaków.
Jeżeli przyjmiemy że rolą Państwa nie jest obrona społeczności i zapewnienie bezpieczeństwa wewnątrz i na zewnątrz to wysyłanie żołnierzy do Afganistanu po 13-września z rozkazem walki w tym zabijania członków Al-Kaidy było również tylko prymitywnym aktem zemsty kierującej się imperialną pychą.
Jednym słowem można zabić wroga zewnętrznego ale wewnętrzny jest to co innego.
Autor tego komentarza nie jest zwolennikiem kary śmierci.
paweł