Bez obrazy, ale co mnie to właściwie obchodzi? Na randkę z żadnym z nich się nie wybieram.
Istotne jest dla mnie zachowanie w Sejmie, na konferencjach prasowych, wiedza, skuteczność w podejmowaniu ważnych decyzji, umiejętność poprawnego wyrażania się, doskonała znajomość języka polskiego (!) oraz przynajmniej poprawna znajomość dwóch języków obcych, schludny, elegancki wygląd, kultura osobista. Marzy mi się abstynencja w godzinach pracy, 100% obecności na sali sejmowej, wzajemny szacunek do siebie posłów i posłanek, ponadpartyjna współpraca wszystkich w autentycznym interesie naszego państwa...
Czy dożyję czasów, kiedy rząd polski, parlament i wszyscy urzędnicy państwowi zaakceptują fakt, że ich pracodawcą jest polski podatnik?
Prezydent i premier nie są niezależnymi władcami panoszącymi się w swych prywatnych królestwach, każdy otoczony osobistą świtą. Identycznie jak zwykły pracownik jakiejkolwiek instytucji, powinni być rozliczani z efektów swojej pracy, a w razie popełnionych błędów czy nadużyć - pociągnięci do odpowiedzialności.
Bezkarność naszych polityków jest skandaliczna, a bezsilność obywatela - beznadziejna.
My, jako naród, nie powinniśmy dawać na taką sytuację przyzwolenia.(...)
Tak napisałem w styczniu 2009 roku i stwierdzam z przykrością, że wpis jest niezmiennie bardzo aktualny.
I właściwie wystarczy sobie poczytać wpisy od początku powstania bloga, żeby stwierdzić, że to już wszystko było.
I ciągle jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz