Co ja tu wyprawiam?

Obserwuję, notuję, komentuję. Potrafię ostro przyłożyć, ale nie robię tego notorycznie. Pistacjowy blog jest moją osobistą odtrutką na polityczno-obyczajowe niestrawności. Piszę głównie dla siebie, ale Wasze wizyty cieszą mnie niezwykle. Wpadajcie o każdej porze, pogadamy :))

poniedziałek, 20 lutego 2012

Zagadkowy casting rządowy: część II

W rządzie Donalda Tuska, ministrem sprawiedliwości był kiedyś profesor prawa, Zbigniew Ćwiąkalski. Ze wszystkich stron dało się słyszeć bardzo pozytywne opinie, cieszył się zawodowym autorytetem, wystąpienia publiczne miał bardzo sensowne. Niespodziewanie, jeden z domniemanych oprawców Krzysztofa Olewnika popełnił samobójstwo w celi więziennej i profesor Ćwiąkalski stracił stanowisko. Zastąpił go niedoświadczony Andrzej Czuma.  Dlaczego?

Dzisiaj ministrem sprawiedliwości jest filozof i teolog, pan Jarosław Gowin...

Pani Ewa Kopacz, była minister zdrowia, dużo i głośno opowiadała o swoich rewolucyjnych ustawach dotyczących polskiej służby zdrowia. Zanim zdążyliśmy zapoznać się z tymi rewelacjami, pani minister awansowała na marszałka sejmu, ukryła się błyskawicznie pod parasolem ochronnym nowej funkcji i teraz najchętniej milcząco paraduje korytarzami w otoczeniu swojej pęczniejącej świty. Na temat bałaganu w służbie zdrowia taktownie się nie wypowiada.

Zastąpił ją Bartosz Arłukowicz, były polityk SLD, pełen zapału lekarz pediatra, który błyskawicznie wprowadził w życie buble prawne wyprodukowane kiedyś pod batutą obecnej pani marszałek, narażając tym własną karierę polityczna. Chęć szybkiego awansu była silniejsza. Dlaczego?

Pan Sławomir Nowak, zły duch premiera Tuska, znany głównie z niedyplomatycznych wypowiedzi, politycznej ściemy i nienagannych garniturów, odziedziczył po Cezarym Grabarczyku ministerstwo transportu i infrastruktury. Swoje ministrowanie rozpoczął stylizowaną sesją fotograficzną na budowie "chińskiej" autostrady i na tym koniec. Premier miał przecież pod ręką idealnego człowieka na miarę tak trudnego stanowiska w osobie koalicyjnego posła Piechocińskiego, jednak wybrał fotogenicznego ignoranta. Dlaczego?

Odpowiedzialny dzisiaj za ministerstwo cyfryzacji pan Michał Boni, był podobno od lat specjalistą od reform dotyczących świadczeń społecznych. Premier próbuje przeprowadzić reformy emerytalne. Dlaczego nie pomaga mu w tym człowiek, który się na tym zna?

Chodzą plotki, że premier uczy się teraz pilnie języka angielskiego (!) i stara się wypaść na prymusa w oczach Angeli Merkel ponieważ kariera polityczna na terenie Polski przestała go już interesować. Dlaczego...

sobota, 18 lutego 2012

Zagadkowy casting rządowy: część I

Napisałem kiedyś na portalu "Kontrowersje.net" (kliknij) o tym, że najwyższy czas, aby kobiety miały możliwość wykazania się swoimi kompetencjami na wysokich stanowiskach rządowych i dlatego teraz nie będę chował głowy w piasek.

Niefortunne obsadzenie pani dr. Joanny Muchy w roli ministra sportu i turystyki, spowodowało zamęt w głowach polskich wyborców, szaloną radość opozycji (PO sobie nie radzi!) oraz huragan szyderczego śmiechu wśród "sportowych specjalistów."

Wszyscy zainteresowani oglądali zapewne fragmenty 5,5 godzinnej Komisji Sejmowej do Spraw Sportu, gdzie pani minister wzbudzała autentyczną litość swoją nieporadnością i totalną nieznajomością tematu. Najwyraźniej pan premier Donald Tusk miał swoje strategiczne powody, aby zaproponować gigantyczną odpowiedzialność mało kompetentnej (w tej dziedzinie) osobie. Zaproponował, jego sprawa, prawdopodobnie zostanie z tego politycznie rozliczony.

Nie rozumiem jednak zupełnie, dlaczego tak inteligentna i wykształcona kobieta ową propozycję przyjęła?
Dlaczego nie odmówiła argumentując, że przydałaby się i sprawdziła dużo lepiej np. w organizacji służby zdrowia?

Przykro mi, kiedy prostacki exbramkarz wykrzykuje publicznie niewybredne dowcipy na temat pani minister. Przykro mi tym bardziej, że podejmując taką, a nie inna decyzję, sama poniekąd sprowokowała medialno -polityczny atak i krytykę.

Po co nam to było?