Co ja tu wyprawiam?

Obserwuję, notuję, komentuję. Potrafię ostro przyłożyć, ale nie robię tego notorycznie. Pistacjowy blog jest moją osobistą odtrutką na polityczno-obyczajowe niestrawności. Piszę głównie dla siebie, ale Wasze wizyty cieszą mnie niezwykle. Wpadajcie o każdej porze, pogadamy :))

poniedziałek, 25 lipca 2011

Nasza wspólna porażka

Człowiek, który zbyt długo czuje się ofiarą, często sam staje się katem.

Aby zracjonalizować i uwiarygodnić swoje działanie wobec innych, stwarza sobie kombinezon ochronny w postaci jakiejś ideologii. I prawie zawsze znajdzie swoich zwolenników lub obrońców. To się zdarza zarówna wśród polityków, wodzów, okrutnych kaprali na szkoleniach wojskowych, nauczycieli, dozorców więziennych, jak i wśród religijnych przywódców (sekty) czy partyjnych guru. Takimi są również pozornie przykładowi ojcowie i mężowie, dręczący swoich najbliższych w zaciszu prywatnych domostw.

Czujność obowiązuje nas wszystkich od samego początku, bo już małe dzieci stają się katami i terroryzują słabszych od siebie. Nasza obojętność i brak reakcji stwarzają atmosferę przyzwolenia dla szerzącej się przemocy i agresji.

W Norwegii ciągle nieznana jest definitywna liczba ofiar piątkowej egzekucji.

W Stanach Zjednoczonych, uczestnik przyjęcia urodzinowego strzela i zabija kilka osób, po czym sam popełnia samobójstwo.

A u nas?

W Krakowie młody człowiek podłożył ostatnio kilka bomb w prywatnych rezydencjach, bo "czuł się skrzywdzony."

Analizowanie ideologii jest, moim zdaniem, sprawą drugorzędną. Jedynie szczegółowa analiza osobistej historii ofiary-kata może wyjaśnić jego postępowanie. Taka wiedza pomaga opracować programy zapobiegawcze.

Prewencja jest procesem powolnym, ale skutecznym. Szkoda, że powszechnie bagatelizowanym.

Kolejna tragedia. Kolejny szum medialny. Do następnego.

wtorek, 19 lipca 2011

Podsumowanie żenujących wydarzeń 2010

Dla poprawy nastroju (tym co tego potrzebują) proponuję podsumowanie prasowe za rok 2010:

http://basiablog.net/218,baska-blog-odcinek-061-zenua-roku/

analiza wydarzeń: pani Barbara Kwarc.

niedziela, 10 lipca 2011

Ja po (Jacku) Kurskim płakał nie będę

Widzę, że się spodobało Jacusiowi za granicą. Dobrze.
Świetnie to sobie wyreżyserował, te płacze żony i inne pierdółki. Jak nie wiadomo o co chodzi, to znaczy że...to wina Platformy Obywatelskiej, he he.

Cwany ten Jacuś, łoj cwany: http://m.wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,106024,9921286,Rodzina_Kurskiego_emigruje___Mobbing_Platformy_.html

Szerokiej drogi. Może by tak pan Jacuś Z. Ziobrę przy okazji namówił, co?
Bez szans, ale pomarzyć zawsze można, bo to żona świeżo poślubiona + dziecko w drodze = teren przygotowany na objęcie władzy w Polsce (jeśli O.Tadeusz pobłogosławi).
No dobra.
Kto następny?