Co ja tu wyprawiam?

Obserwuję, notuję, komentuję. Potrafię ostro przyłożyć, ale nie robię tego notorycznie. Pistacjowy blog jest moją osobistą odtrutką na polityczno-obyczajowe niestrawności. Piszę głównie dla siebie, ale Wasze wizyty cieszą mnie niezwykle. Wpadajcie o każdej porze, pogadamy :))

niedziela, 29 maja 2011

sobota, 21 maja 2011

Jak nie worek kości to żywa słonina

Cokolwiek by to było jest warte akurat tyle, ile ktoś zechce zań zapłacić.

Subiektywizm w odbiorze wrażeń estetycznych zamyka drzwi do sensownej polemiki.

Pojęcia piękna i brzydoty są względne do znudzenia.

Poprawność polityczna jest potrzebna, aby móc ją świadomie przekroczyć.

PRZEKRACZAM:
I co to niby ma być? Udawanie, że można żreć bez ograniczeń i bez konsekwencji???... (kliknij)

piątek, 20 maja 2011

Niezastąpiona Manuela

" Dzisiaj jest w Polsce regularny psychiatryk. W jednej izolatce, oddziale izolującym od realnego świata, wielbiciele telenowel jadą na swojej codziennej dawce uspokajających bzdetów. Inne skrzydło zajmują nabuzowani widzowie kanałów informacyjnych. Sentymentaliści albo frustraci. Ale najczęstszy przypadek polski to kompletna mitomania. Spójrz na Smoleńsk. Te wszystkie teorie spiskowe, zamachy. Cały świat wie, że namiętność polityczna doprowadziła do śmierci blisko stu osób, a u nas szaleje mitomania. Przed chwilą w Radiu Maryja słyszałam o książce, w której ktoś udowadnia, że pasażerowie prezydenckiego lotu przeżyli. Kraj łgarzy i łazarzy. (...)
Manuela Gretkowska, Viva, 12 maj 2011.

środa, 18 maja 2011

Biblioteka Narodowa w oparach śmieciowiska

Biblioteka Narodowa w Alejach Niepodległości 213 w Warszawie zniknie niedługo pod stosem publicznego śmieciowiska z którym sąsiaduje. Tych, którzy nie znają tego miejsca informuję, że przed wejściem do gmachu biblioteki znajduje się ładny park. Spacerując alejką czujemy dzisiaj zapach kwitnących kasztanów wymieszany z ohydnym smrodem rozkładających się odpadów. A to dopiero początek wiosny! Możecie sobie wyobrazić co się zaczyna dziać wraz ze wzrostem temperatury...

W bibliotece znajduje się restauracja, w parku jest również kilka małych knajpek. Już samo połączenie: biblioteka, park, restauracja i śmieciowisko nie wymaga dodatkowego komentarza.

Zamierzam odwiedzić kilka urzędów w tej sprawie, a kiedy mnie odpalantują odmownie, napiszę do tvn24.

Już nic nie rozumiem: przyzwoity kiosk z prasą warszawskim władzom przeszkadza, a publiczne zsypisko śmieci pomiędzy parkiem i Biblioteką Narodową jest OK? Tylko tak dalej.

poniedziałek, 9 maja 2011

Gilotyna talentów

Na castingi "mających i talent i x-faktor i tylko muzykę" zgłaszają się często bardzo zdolni, bezpretensjonalni ludzie, których słucha się i ogląda z przyjemnością. I wystarczy, że banda "profesjonalnych" speców od show-biznesu dorwie ich w swoje toporne łapska, żeby wszystko co było dobre szlag trafił.

Aroganckie i nadęte towarzystwo niespełnionych artystycznie szmirusów: życzę wam bezrobocia.

sobota, 7 maja 2011

Kto mieczem wojuje...

Obejrzałem i wysłuchałem w stacji CNN kilka debato-opinii medialnie znanych postaci na temat akcji likwidacji Osamy bin Ladena i oczywiście polemika dotyczyła słowa SUKCES. Zdaniem poprawnych politycznie oratorów, główna gwiazda świata terrorystów powinna mieć uczciwy proces, a następnie wyrok skazujący. To co się stało jest zniżeniem się Stanów Zjednoczonych do metod tych właśnie terrorystów i niektórzy mądrale twierdzą, że to skandal i wstyd.

Osobiście tych opinii nie podzielam, choć o sukcesie bym zbyt głośno nie miauczał, bo na to jest o kilka lat za późno. Siła terroryzmu pochodząca ze świata religii muzułmańskich wobec świata religii chrześcijańskiej polega między innymi na wierze i przekonaniu dotyczących wartości życia pojedynczego człowieka i jego śmierci. Wobec filozofii przywódców Al Kaidy, stosowanie zasad religii chrześcijańskiej w powiązaniu z konstytucyjną praworządnością, nie daje nam żadnych szans na przetrwanie.
A tak?
Zastanówmy się tylko, przecież Osama bin Laden znajduje się obecnie w krainie wiecznej szczęśliwości, jeśli wierzyć jego przekonaniom...

Nie walę nikogo po pysku z własnej inicjatywy, ale też nie podsuwam go nikomu do ponownego ciosu. I jeśli ceną za ocalenie oka czy zębów będzie oddanie rzęsistej piąchy, to nie zawaham się ani chwili. Sorry.

piątek, 6 maja 2011

A gdyby śmierć nie była karą?

Gdybym miał umierać, to szybko i z zaskoczenia. Jeszcze może nie dzisiaj, ale skoro ma być z zaskoczenia, to i tak nie mam nic do gadania :)))

Jesteśmy przyzwyczajeni obawiać się śmierci jako czegoś najgorszego, co może nas spotkać. Najsroższym wymiarem kary bywa przecież kara śmierci i oczekiwanie na nią musi być straszne.

Śmiem twierdzić, że szybka, "bezbolesna" śmierć jest szansą i wybawieniem. I jeśli nie jest karą, to może jest właśnie nagrodą? Boimy się jej, bo stanowi dla nas wielką niewiadomą, ale może boimy się zupełnie niepotrzebnie? Może karą jest nasze życie na Ziemi, a na śmierć trzeba sobie odpowiednio zasłużyć?

W świetle takiego rozumowania, wiele spraw wygląda inaczej...

poniedziałek, 2 maja 2011

Dobrze wiecie

Cały świat oglądał ślub pary książęcej, a potem beatyfikację Karola Wojtyły, a mnie to kompletnie nie interesuje.
Nudny jestem, wiem.
Zachwyca mnie zieleń i puste Łazienki. Zmarzłem, przyznaję, ale było przepięknie. A wiewiórki, to całkiem osobny temat. Że co? Że się nie wysiliłem? A o czym mam pisać? O wiośnie? Przecież sami wiecie, jak jest.