Co ja tu wyprawiam?

Obserwuję, notuję, komentuję. Potrafię ostro przyłożyć, ale nie robię tego notorycznie. Pistacjowy blog jest moją osobistą odtrutką na polityczno-obyczajowe niestrawności. Piszę głównie dla siebie, ale Wasze wizyty cieszą mnie niezwykle. Wpadajcie o każdej porze, pogadamy :))

poniedziałek, 28 marca 2011

Redaktor "Playboya" i trzej muzykanci

Mieli dać popalić premierowi i pokazać jaki zeń głupek, ale wyszło odwrotnie. Robiło wrażenie, że redaktor Meller zaprosił do rozmowy trzech kompanów od zadymionych wieczorów, żeby mu pomogli wymóc na Tusku legalizację marihuany. Rozpacz! Bo to my już ważniejszych kłopotów nie mamy, prawda? Pan premier ganiający na tych swoich zakrzywionych nóżkach do grona moich sympatii nie należy, ale żeby reprezentację polskich artystów wybierać takie egzemplarze jak Hołdys, Kukiz i Lipiński, to trzeba być idiotą, albo w totalnej desperacji.

Argumentów na zaszachowanie premiera nie brakuje, ale okazuje się, że nie wystarczy być mocnym w pysku wśród nawalonych kumpli, żeby inteligentnie i celnie skrytykować rząd na oczach milionów obywateli.

Premier najwidoczniej zlekceważył to spotkanie i przyszedł kompletnie nieprzygotowany, za co stawiam mu pałę na szynach. Pan redaktor z "Playboya" udowodnił po raz kolejny, że niewiele potrafi, a trzej muzykanci zaprezentowali świetnie pewien margines społeczny, niezwykle oddalony od kultury i sztuki.

piątek, 25 marca 2011

Ostatni krzyk mody

Pojawiły się nowe trendy. Jeśli chcesz być elitarnie "na czasie", to deklaruj przewrotnie swoje poparcie w wyborach na PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Taka postawa da ci pozory samodzielnego myślenia, bez toksycznych wpływów uzależnionych od władzy mediów. Z błyskiem w oku zacytuj telewizję "Trwam" i wystaw z torebki lub teczki "Gazetę Polską". Im większy z ciebie wykształciuch, tym skuteczniej podziała na otoczenie. Przyklej sobie na twarz dobrotliwy uśmiech i wyrażaj zadowolenie z własnego życia. Zacznij się uczyć czegoś kompletnie niepotrzebnego i podkreślaj ogrom przyjemności jaką ci to daje na co dzień.

Powodzenia.

czwartek, 24 marca 2011

Mam własne zdanie i już

Tak sobie przeglądam analizę polityczną polskich internautów i widzę jedną powtarzającą się tendencję: zwolennicy jakiejkolwiek partii opozycyjnej starają się obrzydzić czytelnikom partię rządzącą na wszystkie możliwe sposoby i vice versa. Na mnie takie pyskówy nie działają, a najwyżej mogą sprowokować efekt odwrotny. Tak już mam: im gorsze recenzje powypisują tzw. zawodowi krytycy sztuki, tym bardziej taka zjechana impreza mnie interesuje. Od małego gnoja podstawiałem głowę w obronie słabszych lub niesprawiedliwie osądzanych. Nie znaczy to jednak, że automatycznie każdego kogo uważam za ofiarę, popieram lub lansuję na lidera tylko dlatego, że krzywda mu się dzieje.

Przeciwnicy Donalda Tuska usiłują mnie czyli czytelnika zaszantażować, że niby medialna nagonka na Jarosława Kaczyńskiego i jego partię jest bezlitosnym i niesprawiedliwym waleniem w bęben i dlatego jeśli pragnę dobra Polski, to powinienem głosować na obrzydliwie zniekształcony medialnie obraz,  jakże uczciwego w rzeczywistości patrioty, Jarosława Kaczyńskiego. 

Otóż mnie pan Jarosław Kaczyński & otaczająca świta zdołali siebie obrzydzić SAMI. Obserwowałem ich poczynania gdy doszli do władzy, oglądałem regularnie wystąpienia sejmowe i partyjne zjazdy oraz konferencje prasowe. Wyrobiłem sobie własne zdanie i mogę powiedzieć tak: nie znam pana Prezesa na tyle, aby mieć jakąkolwiek pewność, ale odnoszę wrażenie, że nie jest zainteresowany władzą dla korzyści materialnych. Jest (według mnie) chorobliwie zakompleksiony, dlatego "korona na głowie i tyłek na tronie" przy nieustających oklaskach otoczenia są mu potrzebne jak powietrze i woda. Oceniam go jako niezrównoważonego psychicznie człowieka, otaczającego się nieudolnymi miernotami, od których wymaga właściwie tylko jednego: zaślepionej lojalności i uwielbienia. Nie chcę, aby tego typu człowiek rządził mną i moim krajem.

Dlatego w najbliższych wyborach NIE zagłosuję na PiS bo, mi się PO nie podoba.
W najgorszym wypadku  nie zagłosuję na nikogo.

niedziela, 20 marca 2011

Sobotnie wieczory

Kosmita spędza przed telewizorem. Lubi obserwować zachowania ludzi przed kamerami. Polityków, dziennikarzy, przechodniów, a ostatnio jurorów. Talenty muzyczne również takie, które szukają inspiracji u innych artystów. Plagiaty ? Cienka sprawa...

http://www.youtube.com/watch?v=QojFysbjYAE&feature=related


 http://www.youtube.com/watch?v=18Ihck2WFdI&feature=related

uuuups! Polsat zablokował dostęp, to zapukamy do konkurencji, bo chłopina tam fajnie zaśpiewał:


http://www.youtube.com/watch?v=GJYo2iHhUnU


Ale to już było:  http://www.youtube.com/watch?v=7qHlBhbhHQc&NR=1 

Ciekawe, co się będzie działo dziś wieczorem...bo dla mnie najlepiej śpiewała ONA (kliknij)

Edit: godzina 23:07.

No i dobrze. Maja Sablewska jest naprawdę ładna, a oba jurorskie chłopaki, jurorskie, że ha. Tyle, że mnie najbardziej ubawił Andrzej Poniedzielski jako gość w "Spadkobiercach" (kliknij).

wtorek, 15 marca 2011

Akcja likwidacji zniczy

Akcja likwidacji zniczy z przed Pałacu Prezydenckiego zorganizowana przez warszawskie służby porządkowe (kliknij) była kolejnym błędem obecnych władz. Taka prymitywna riposta zniża się dokładnie do poziomu rozhisteryzowanych pół-mózgowców, które te znicze z uporem maniaka zapalają. Mamy podobno wolny kraj i jeśli ktoś ma ochotę zapalić świeczkę w imię czyjejś pamięci, to jaka z tego może wynikać szkodliwość dla nas wszystkich? Jak się nie podoba ten cyrk, to najzwyczajniej go zignorować. Wszelkie (niezręczne) próby powstrzymania takich manifestacji dodają im jedynie nowego bodźca. Obojętność jest najskuteczniejszym lekarstwem, ale do was, to jak grochem o ścianę (kliknij).

niedziela, 13 marca 2011

JAPONIA

Podziwiam godność i dyscyplinę Japończyków wobec straszliwego kataklizmu. Niewyobrażalne.



http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/japonia;prosi;rosjan;o;pomoc;o;gaz;i;wegiel,92,0,792924.html

Daje ostro do myślenia.

czwartek, 10 marca 2011

Dajmy każdemu po kawałku i będzie spokój

Proponuję, żeby po najbliższych wyborach, wszystkie partie, które się zakwalifikują do Parlamentu, otrzymały procentowy udział w rządzie. Będą wtedy płynęli WSZYSCY na tej samej tratwie i może to ich w końcu zmusi do wiosłowania w jednym kierunku. Ministerstwa obejmą najbardziej wykwalifikowani (?) bez względu na przynależność partyjną, a program ma być wspólny: dbałość o rozwój państwa i dobro podatnika. Za każde uchybienie osoby odpowiedzialne ponoszą konsekwencje finansowe lub zostają skazane na roboty społeczne. ŻADNYCH odpraw, ani ciepłych etatów na pocieszenie. Zasady jak w normalnej instytucji. Wtedy by się pewnie okazało, że kandydatów na listach wyborczych brak, he he...

 Dajmy każdemu po kawałku, to się zatkają i może będzie spokój.