Co ja tu wyprawiam?

Obserwuję, notuję, komentuję. Potrafię ostro przyłożyć, ale nie robię tego notorycznie. Pistacjowy blog jest moją osobistą odtrutką na polityczno-obyczajowe niestrawności. Piszę głównie dla siebie, ale Wasze wizyty cieszą mnie niezwykle. Wpadajcie o każdej porze, pogadamy :))

piątek, 23 października 2009

Pedofilia, kazirodztwo - wczoraj i dziś

Oburzamy się bardzo często bez wiedzy i zrozumienia, zapatrzeni ślepo we fragment zdarzenia, obudowany elementami fikcyjnymi, ale zgodnymi z naszą wiarą, interpretacją i przekonaniami. Oburzać się wolno, dyskutować i protestować trzeba, ale warto chyba zmierzyć się przed tym z najbardziej nawet niewygodną i często trudną do zaakceptowania rzeczywistością.

http://blog.swojak.info/?p=85#comment-14498

http://kontrowersje.net/node/4321

http://archiwum.polityka.pl/art/drzace-ciala,426016.html

http://www.kontrowersje.net/node/4460


Artykuł Adama Krzemińskiego w "Polityce" polecam nie dla usprawiedliwienia czy zbanalizowania zjawiska kazirodztwa i pedofilii, ale dla poszerzenia perspektywy obyczajowo-historycznej ich występowania.

Czy taka perspektywa ma jakiekolwiek znaczenie przy obecnie toczącej się dyskusji wywołanej zatrzymaniem Romana Polańskiego? Ja uważam, że tak.

środa, 21 października 2009

PO wciąż prowadzi

Wystarczy poczytać i posłuchać - komentatorzy zachodzą w głowę. Afera tu, afera tam, a słupki Tuska & co., ciągle rosną. Jak to może być? Ano takto: nie ma alternatywy. Najchętniej człowiek by ich wszystkich przepędził jak najdalej, ale ktoś zarządzać musi. Gdyby to było możliwe, to zaproponowałbym kilka nowych kandydatur, ale nie mogę, bo jako zwykły obywatel, nie mam na to żadnego wpływu. Co mogę zrobić?

a) nie pójść na wybory i pomniejszyć frekwencję, dając jednocześnie przewagę żelaznemu elektoratowi
b) pójść na wybory, ale wrzucić "pusty" głos - podtrzymując frekwencję i dodając ułamek więcej szansy żelaznemu elektoratowi
c) zagłosować na kandydata PO - frekwencja i nokaut jednego głosu na korzyść Lecha, czyli w rzeczywistości - Jarosława Kaczyńskiego
d) zagłosować na kandydata PiS - wspierać siłę polityczną niekompetentnych bezmózgowców
e) zagłosować na kandydata SLD - jak wyżej
f) zagłosować na ewentualnego kandydata/tkę "X" - do poważnego rozważenia

Dlaczego nie chcę głosować na PiS?

Nie mogę słuchać ani patrzeć na ludzi, którzy tworzą to zgrupowanie, a głosując na nich skazuję siebie i cały kraj we władzę głupich, prostackich, zakompleksionych ludzi, nasączonych nieświadomie zaściankową mentalnością PRLu. Tu nie chodzi o program, bo PO i PiS jako dwie partie prawicowe, programowo niewiele różnią się od siebie. Tu chodzi o konkretne osoby: prezesa Kaczyńskiego, Joachima Brudzińskiego, Edgara Gosiewskiego, Zbigniewa Ziobrę, Beatę Kempę, Michała Kamińskiego, Jacka Kurskiego, Tadeusza Cymańskiego, pana Szczygłę, Karskiego, Mularczyka, Hoffmana, Stasiaka, panią Poseł Wróbel, panią Elżbietę Jakubiak, pana Macierewicza itd...
Ja i moi najbliżsi = 11 głosów i jesteśmy wszyscy na NIE.
Ktoś jeszcze?

wtorek, 20 października 2009

Swój swego

Pani Marczuk-Pazura zaczynała karierę w Polsce jako hostessa w klubach nocnych, co nie byłoby żadną rewelacją, gdyby nie określanie jej mianem "salonowej damy" (aluzja do licznych prasowo-internetowych komentarzy). Prawdziwa natura tłumaczy ewentualną słabość tej pani do męskich powabów pokroju agenta Tomasza: z tej samej gliny zostali oboje ulepieni.

http://www.kontrowersje.net/node/4701#comment-67794

Wiadomo przecież, że swój przyciąga swego - Jarosław Kaczyński wykurzył ze swego politycznego otocznia ludzi różniących się od niego wzrostem (sic!) i wychowaniem, no i mamy teraz chmarę gdakających klonów, nie mówiąc już o wodzireju nadmuchanych "afer" czyli o sfrustrowanym i rozchwianym emocjonalnie, Mariuszu Kamińskim.

Martwi mnie głównie to, że cała ta "genialna" strategio - podpucha CBA (Sawicka, Lepper, Marczuk-Pazura) pogłębi i tak już powszechny brak wzajemnego zaufania w społeczeństwie. Fabrykowanie afer poprzez nagminne stosowanie prowokacji jest chore i szkodliwe. Politycy, którzy temu przyklaskują są bezmyślni lub psychotyczni. Obywatele, którzy takich polityków popierają są ... a konkretne cyfry poznamy przy najbliższych wyborach.

http://www.kontrowersje.net/node/4711#comment-67895

poniedziałek, 19 października 2009

sobota, 17 października 2009

Romek, Tomek i Atomek

czyli podsumowanie prasowe dla zalatanych.

piątek, 16 października 2009

Interes Migalskiego (doktora)

Wsłuchując się w zachwyty pana (doktora!) Migalskiego dotyczące politykierskich (he he) talentów Jarosława Kaczyńskiego ("Piaskiem po oczach") wydawało mi się, że dostaję cały czas PiSkiem po uszach. Jako człowiek pragmatyczny, rozumiem doskonale pobudki pana Migalskiego - te achy i ochy leżą w jego interesie, a namacalne kupony już zaczął odcinać - jako (dobrze opłacona) pisowska wtyczka w Brukseli. Mnie natomiast nikt z PO nic fajnego nie załatwia, ba, nawet kawy na ulicy nie stawia za to, że ja PiSu organicznie nie cierpię. Oceniając zatem chłodno i obiektywnie - który z nas jest bardziej bezinteresowny i szczery: pan (doktor) Migalski czy Pistacjowy Kosmita?

Warto przeczytać:

http://www.kontrowersje.net/node/4673

środa, 14 października 2009

Zawiało cię śniegiem, Ojczyzno

Idealny dzień na gorącą herbatę przy kominku, z mruczącym kotem u boku. Można poczytać, można podumać. Pod kancelarią premiera zgromadziły się podobno jakieś oszołomy, żeby protestować przeciw odwołaniu szefa CBA, Mariusza Kamińskiego. Najwyraźniej towarzystwo poszło na całość, bo protestować w taką pogodę jak dziś, to trzeba być desperatem albo wariatem.

Ja tam uważam, że tego pana Kamińskiego z nieustannie cierpiącym wyrazem twarzy, należało usunąć zaraz po odejściu PiS u, skoro było to jednak proceduralnie niewykonalne (kadencyjność), lepiej teraz niż wcale. Rozśmieszyło mnie, gdy redaktor Rymanowski poinformował, że pan Prezydent był zszokowany wiadomością o odwołaniu Kamińskiego. Prezydent był z s z o k o w a n y! Coś pięknego.

Pan premier Tusk też ma nas za idiotów, ale okazuje to znacznie delikatniej. Na przykład na wieść o stenogramach z rozmów telefonicznych pana Chlebowskiego dotyczących niejasnych posunięć ministra Drzewieckiego i Schetyny, pan premier nie wybałuszał gał ze zdziwienia tylko swoje pionki na szachownicy błyskawicznie poprzestawiał. Widowiskowo rewelacyjnie, a swoje długi wobec dawnych kumpli i tak z nawiązką już pospłacał, bo w końcu przez dwa lata w rządzie siedzieli i szansę na sukces otrzymali. Jednak synapsy im z znienacka nawaliły i przestali kompletnie kontaktować, dlatego wynocha z pierwszego rzędu! Swoją wiochę możeta najwyżej kontynuować na dalszych strapontenach.

Premier Tusk jest politykiem niezwykłym. Chwytem poniżej pasa znokautował Włodzimierza Cimoszewicza używając rękawic Miodowicza i Jaruckiej i co? Nic.
Otacza się ludźmi o szemranych powiązaniach (Schetyna, Chlebowski, Drzewiecki), aparycji i manierach prostackich lowelasów (Sławomir Nowak), przelewających z pustego w próżnię (Pitera i Radziszewska), a jednak udaje mu się ciągle utrzymać elitarno - inteligencką reputację Platformy Obywatelskiej. Czy to nie cud?

Jeśli nowe nominacje rządowe niosą ze sobą profesjonalne kompetencje, to mogę jedynie panu premierowi pogratulować. Doświadczenie życiowe nakazuje mi jednak pewną powściągliwość. Od dawna krążą plotki o krótkiej ławce rezerwowych w PO i dlatego przypuszczam, że nowa obsada pochodzi z desperackiej łapanki. Co do starej gwardii - oni zbyt łatwo nie dadzą się odstawić od karmnika. Te wszystkie wygody, przywileje, te wywiady medialne, telewizyjne debaty. I jeszcze kącik sejmowy do czyszczenia butów - rzadko się korzysta, ale jest! Oni tego tak łatwo nie odpuszczą, jak znam życie.

Jako zwykły obywatel niewiele wiem i niewiele mogę. Mam tylko własną opinię, a intuicja mi podpowiada, że jedynie Joanna Mucha, Janusz Palikot, Kazimierz Kutz, Zbigniew Piesiewicz i Jacek Rostowski są politykami społecznikami z prawdziwego zdarzenia. Cała reszta to...

W najbliższych wyborach będę głosować za odsunięciem PiS u jak najdalej od sceny politycznej. Postaram się wybrać rozważnie. Mam tylko jeden głos i nie mam zamiaru go zmarnować. Howgh!

poniedziałek, 12 października 2009

Kurwik kurwikiem pogania

Oskarżam media, a w szczególności "Rzeczpospolitą" i "Wprost" o robienie celowej zadymy na scenie politycznej, o rozdmuchiwanie niedokładnie sprawdzonych informacji i wykorzystywanie wyrwanych z kontekstu zdarzeń do tendencyjnej nagonki na rząd. Mam na myśli ostatnie głośne sprawy: aferę hazardową, stoczniową i zdymisjonowanie szefa CBA. Żeby coś publicznie oceniać i krytykować, trzeba to móc na wstępie rzetelnie i prawdziwie przedstawić. Komentarz jest jedynie dodatkiem. Media dzisiaj zajmują się pyskówą i kreowaniem dodatkowych konfliktów pomiędzy klasą rządzącą i opozycją. A wszystko to, aby się lepiej sprzedać. Klasyczne kurewstwo zwane elegancko prostytucją.

P.S. "Wprost" musi zapłacić 2 mln córce Włodzimierza Cimoszewicza o zniesławienie. Nadrukowali niesprawdzonych głupot, niesłusznie oskarżyli ludzi i teraz słono zabulą. Zdecydowanie, pan redaktor Janecki spadł do rangi szefa brukowca odnajdując dla siebie właściwe miejsce na polskiej arenie medialnej. Proponuję nowy tytuł: 'Oczywista oczywistość na gorąco'.

czwartek, 8 października 2009

Premier Tusk robi czystkę

Po Drzewieckim poleciał Adam Szejnfeld, Sławomir Nowak (alleluja!) oraz Grzegorz Schetyna. Z ławki rządowej przesadzono ich na fotele sejmowe. Wróble ćwierkają, że moja "ulubienica", Julia Pitera również zostanie odsunięta z najbliższego "entourage", żeby nie psuć premierowi sławetnego "l'image".

Intuicja mi mówi, że wkrótce ujrzymy przeciwieństwo dotychczasowych grześko-sławko-ryśków. Cosik łagodnego, estetycznego, eleganckiego. Zmieni się język, ton, twarze. Na moment, a potem zacznie się ostra walka o fotel prezydencki. Ja tylko drżę na samą myśl o stanowisku premiera: kto niby miałby go zastąpić w wypadku wygranej? Podobno Cimoszewicz coś tam, coś tam, ale plotka niesie, że jednak nie. A gdyby tak moja ulubienica, Joanna Mucha? Na prezydenta panowie jej nie dopuszczą z pewnością, ale może na premiera? Już to widzę: sondaże PO strzelają pod niebo z siłą błyskawicy, premierzy z całego świata wykazują gwałtownie nasilone zainteresowanie naszym krajem, a opozycja spada na pysk przegrywając z kretesem wybory parlamentarne...
No, to jak będzie?

poniedziałek, 5 października 2009

Dymisje w rządzie

Mirosław Drzewiecki, minister sportu, podał się do dymisji na skutek ostatniej afery zwanej hazardową (nie opisuję szczegółów, bo wszystkie media o tym trąbią).
Dla swojej kariery pan minister zrobił znakomicie, bo wycofał się sprytnie z "politycznym honorem". Lada moment usłyszymy lament medialno-społeczny i grono kibiców sportowych zamieni się w korowód pogrzebowy, szlochający nad odejściem "znakomitego organizatora EURO 2012". Zapomnimy wszyscy "co, jak, dlaczego", bo usłyszymy, że pan Drzewiecki był niezastąpionym i cnotliwym managerem.

Pan premier Tusk od pięciu dni "się zastanawiał", bo dymisja ministra sportu była mu raczej nie na rękę. Nie zapomniał również swojego piramidalnego błędu ze zbyt pochopnym usunięciem byłego ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ćwiąkalskiego, dlatego teraz postanowił poczekać... Super, tyle, że Mirosław Drzewiecki inteligentnie decyzję premiera wyprzedził i odszedł sam. Komplementy już się posypały, a opozycja ostro zgrzyta zębami, bo teraz mają o jeden powód do pyskówy mniej. Dobra nasza. Jak dobrze pójdzie, to Zbigniew Chlebowski i Adam Szejnfeld również odpadną z gry, a za ciosem poleci jeszcze kilka innych zepsutych buraczków. Oby!

Nie lubię tego rządu, ale opozycja prezentuje się makabrycznie groteskowo, dlatego jestem za wyczyszczeniem i przemeblowaniem tego, co aktualnie szamocze się na tzw szczycie.

Wielkimi krokami nadchodzą wybory prezydenckie, a zaraz potem - parlamentarne. Najwyraźniej usłyszeliśmy już pierwsze, mocne dźwięki uwertury. Oj, będzie się działo.

niedziela, 4 października 2009

Jak jest w realu?

Ciekawi mnie bardzo czy sympatie i przyjaźnie zawiązywane wirtualnie mają szansę na przetrwanie w tak zwanych realnych kontaktach. Nie chodzi mi jedynie o flirty i randkowanie, bo to jakby osobny temat, choć zapewne równie intrygujący. Mam na myśli "przyjaźnie" i "sympatie" jakie się tworzą na blogach pod wpływem przeczytanych tekstów czy wymiany komentarzy. Dla mnie forma wirtualna jest idealna (jak na razie), ale czasem zastanawiam się, jacy są w rzeczywistości ludzie, z którymi komunikuję się na blogach i portalach od przeszło 9 miesięcy (okres donoszonej ciąży:)

Czy tych, których uważam za wyjątkowych, podziwiałbym dalej, czy może wprost przeciwnie? Czy ciekawie i błyskotliwie piszący autorzy są również fascynujący na spotkaniu "twarzą w twarz"? Nigdy mi się to jeszcze nie zdarzyło więc nie wiem. A Wy?

sobota, 3 października 2009

Bo sypialnie powinny być dwie

Dla fajnego seksu jedna i druga dla głębokiego snu. Dla zmiany krajobrazu. Dla zachowania intymności w razie choroby lub zmęczenia. Dla możliwości pobycia z samym sobą. Dla zachowania pewnej dozy dystansu. Dla komfortu i wygody. Dla lepszego związku.