Co ja tu wyprawiam?

Obserwuję, notuję, komentuję. Potrafię ostro przyłożyć, ale nie robię tego notorycznie. Pistacjowy blog jest moją osobistą odtrutką na polityczno-obyczajowe niestrawności. Piszę głównie dla siebie, ale Wasze wizyty cieszą mnie niezwykle. Wpadajcie o każdej porze, pogadamy :))

niedziela, 30 sierpnia 2009

Kończy się lato

Chcę jakoś zatrzymać ten czas, bo zimna i pluchy nie znoszę, szczególnie w wystarczająco już szarej i brzydkiej Warszawie.

Ostatnie podrygi lata, ostatnie promyki ciepła. Idę na 12:00 do Łazienek posłuchać choć przez chwilę koncertu chopinowskiego.

Na blogu @telemacha, kolejny rewelacyjny wpis:

"W miasteczku S. jest dwóch fryzjerów. Pierwszy z nich jest człowiekiem pod każdym względem zaangażowanym w sprawy społeczności lokalnej a przede wszystkim prawdziwym patriotą. Drugi umie strzyc..."

Miłej niedzieli!

P.S. Godzina 18:00.
Recital był fantastyczny. Grała Tokiko Kobayakawa z Japonii i takiej wirtuozerii nie słyszałam już od dawien dawna. Technika mistrzowska do perfekcji, a głębia interpretacyjna przeskoczyła była chyba oczekiwania samego kompozytora. Cudowne przeżycie w plenerowej scenerii, przy dodatkowym efekcie szumu drzew poruszanych jesiennym już wiatrem. Dzięki takim wzruszeniom życie nabiera kolorów i nieskończenie estetycznego blasku. Wspaniałe uczucie, bliskie szczęśliwego spełnienia. Polecam.

czwartek, 27 sierpnia 2009

Kawał czasu, co?

" jesteś z profila do goryla,
z przodu do małpiego rodu " - napisał mi w pamiętniku zakochany Jacuś K. we wczesnej podstawówce.

Ja będę mniej okrutna, bo zakochana nie jestem :)

" na górze Róże, na dole Fijołki,
kochajmy się razem, jak dwa aniołki" - z najlepszymi życzeniami urodzinowymi dla psyjaciółki z lat szkolnych i nie tylko.

" Niech Ci gwiazdka pomyślności nigdy nie zagaśnie,
a kto z nami nie wypije Simi, niech go piorun trzaśnie."

środa, 26 sierpnia 2009

Zakończmy żenujący wyścig plemników

Już czas najwyższy, aby płeć tzw piękna spróbowała swoich sił jako głowa państwa. Na stanowisko premiera też sobie kogoś znajdziemy, nie ma strachu. Najbliższe wybory są jednak prezydenckie. Chwilowo znalazłam dwie kompetentne kandydatki, ale pomyślę nad kolejnymi. Jeśli macie jakieś sugestie - zapraszam do dyskusji.

http://www.kontrowersje.net/node/3986

środa, 19 sierpnia 2009

Nauka i praca mogą być pożyteczną zabawą - realizacja

Nie uciekam od tematu, drogi @Wilku, ale od kilku dni szamoczę się głupio, bez ładu i składu, martwiąc się idiotycznie, że wakacje dobiegają końca, a ja nic, tylko marzę o niebieskich migdałach.

Wracając do sedna: napisałaś słusznie, że fajnych pomysłów powstają tysiące, ale zawsze szwankuje realizacja. Oto mój "plan".

Proponuję na początek stworzyć projekt (bardzo ogólnikowy) nowego programu nauczania, aby powstał wystarczający materiał do dyskusji.

Zorganizować cykl konferencji z udziałem wykładowców, pedagogów, socjologów, dzieci, młodzieży, zainteresowanych rodziców, a także dyrektorów i menadżerów ważnych przedsiębiorstw i ośrodków zawodowych. Niech odniosą się wszyscy do projektu, a cała impreza stanie się początkiem debaty publicznej. Komitet organizacyjny będzie miał za zadanie monitorować całość i zbierać dokumentację. Po upływie roku nastąpi opracowanie projektu z uwzględnieniem uwag i pomysłów zewsząd zebranych. Będzie on przedstawiony na zamykającym całość cyklu konferencji, poświęconym nowej wersji projektu.

Powołać grupe fachowców do opracowania ostatecznego projektu programowego.

Doprowadzić do zatwierdzenia przez kompetentne organy (w tym momencie nastąpi zapewne droga przez mękę czyli przebijanie się przez urzędniczy żelazobeton i zwyczajowe procedury.)

P.S.
"Pistacjowe" pomysły programowe postaram się rozwinąć w następnych odcinkach.
P.S.S.
Wasze propozycje i krytyka są niezmiennie mile widziane/czytane.

wtorek, 11 sierpnia 2009

Inicjatywa godna uwagi

Zapraszamy na kontrmanifestację 15 sierpnia

sierpień 7, 2009

15 sierpnia – w dniu koncertu Madonny – inicjatywa Armia Wyzwolenia Madonny zaprasza wszystkich chętnych na kontrmanifestację przed bramą wejściową. Inicjatywa ma być odpowiedzią na protesty Ruch Suwerenności Narodu Polskiego.

W protest AWM zaangażowało się oddolnie kilkanaście osób – głównie studentów. Wojciech Przedoniak – społeczny koordynator akcji – podkreśla, że protest nie jest wymierzony w katolików: Chcemy pokazać tylko, że symbole religijne są częścią kultury i nie mogą być zawłaszczane przez dominujące w państwie wyznanie. Nawet w sklerykalizowanym średniowieczu w sztuce, poezji czy architekturze swobodnie nawiązywano do motywów religijnych. Zwalczanie obiegu idei w kulturze – do czego namawia Ruch Suwerenności Narodu Polskiego – jest już niebezpieczną formą cenzury.

madonna

http://wyzwoleniemadonny.wordpress.com/

sobota, 8 sierpnia 2009

Pedagogika Marii Montessori - ważny przełom XX wieku

Maria Montessori

"Maria Montessori (1870-1952), włoska lekarka i pedagog. Jedna z największych reformatorek wychowania przedszkolnego. Twórczyni "metody Montessorii", która kładzie nacisk na umożliwienie dziecku swobodnej aktywności oraz kształcenie jego zmysłów. M. Montessori krytykowała współczesną sobie szkołę, której symbolem była dla niej "szkolna ławka" - wyrażająca bezruch i tłumienie aktywności dzieci. "
>>> dalej


"Głównym zadaniem pedagogiki Montessori (kliknij) jest wspieranie spontanicznej i twórczej aktywności dzieci oraz danie im szansy na wszechstronny rozwój fizyczny, duchowy, kulturowy i społeczny. Cele te są realizowane między innymi poprzez rozwijanie w dziecku samodzielności i wiary we własne siły, pracę nad osiąganiem długotrwałej koncentracji nad wykonywanym zadaniem, wypracowanie postaw posłuszeństwa opartego nie na zewnętrznym przymusie, a na samokontroli."
Metody pedagogiczne Marii Montessori stanowią niezwykle istotny przełom w dziedzinie wychowania i edukacji dzieci i młodzieży. Warto o nich wiedzieć i z nich korzystać. Nie jestem jednak zwolennikiem dosłownego odtwarzania Jej programu, w szczególności co do wychowania religijnego. W naszym kraju byłoby ono bezpowrotnie zdominowane przez "panujący" nam kościół katolicki. Dlatego właśnie w szkole proponuję zamienić "religię" na "religioznawstwo", a wychowanie katolickie pozostawić w sferze prywatno- indywidualnego wyboru.
c.d.n

czwartek, 6 sierpnia 2009

Nauka i praca mogą być pożyteczną zabawą

Wszystkiemu "winny" jest "socjoblog", bo mnie natchnął jego ostatni wpis -->kliknij
http://gholub.blogspot.com/2009/08/co-dzieci-powinny-studiowac-w-polsce.html

Będziecie mogli sobie jeździć po mnie do woli, bo ani belfrem nie jestem, ani dzieci pobierających obecnie nauki w szkole nie posiadam. A jednak bez żenady się wypowiem. Otóż pod zacytowanym wyżej wpisem, wymieniliśmy z "socjoblogiem" parę komentarzy (proszę sobie kliknąć, bo nie będę tutaj cytował). Było o pasji zawodowej i braku dlań konsyderacji, oraz o częstym braku sprecyzowanych zainteresowań (jakie studia, jaki zawód?) u nastolatków.

Jestem zdania, że "praca wykonywana z pasją, za którą przy okazji dostaje się jeszcze (ze zdziwieniem) godne wynagrodzenie" jest jednym z największych (a dla mnie największym, bo tzw miłość, dom, pieluchy zawsze mnie mierziły) skarbów w życiu człowieka współczesnego. Dlatego zamiast wkuwać na pamięć miliony nieprzydatnych informacji (w razie potrzeby można po nie sięgnąć, wystarczy nauczyć człowieczka jak i gdzie szukać) trzeba stworzyć młodzieży możliwość praktycznego dostępu do różnych dziedzin zawodowych. Częściowo w roli obserwatora, a tam gdzie możliwe - w roli stażysty/praktykanta. Urozmaicać - miesiąc tu, miesiąc tam, wszystko: układanie puszek w supermarkecie, obserwowanie próby w teatrze z przynoszeniem kawy aktorom, salowy/wa w szpitalu, jako pomocnik w przedszkolu itd... Tam gdzie nie można się wkręcić "praktycznie", przynajmniej odwiedzić w małych grupach: fabryki, kopalnie, wieżę kontrolną na lotnisku. Za moich czasów szkolnych byliśmy, pamiętam, w fabryce Wedla oraz w jakiejś innej, przy produkcji szklanej waty (?), ale to były bardziej "jaja" i radość ze zwolnienia z normalnych lekcji, niż prawdziwie dydaktyczne doświadczenie.

Obecnie, trzeba by pomysł rozpowszechnić, ustalić z instytucjami, żeby opracowały i przewidziały na miejscu odpowiednie struktury, i system zacznie funkcjonować.

Przebyte praktyki, mogłyby się kończyć oceną wystawioną przez pracownika-opiekuna + relacją zredagowaną i zaprezentowaną w klasie przez ucznia. Podobnie robimy na wyższych uczelniach, a możemy śmiało zacząć już w starszych klasach szkół podstawowych. Dla maluchów - kółka zainteresowań, w których równolegle przebiega nauka + pierwsze zajęcia w języku obcym. Kółka zmieniamy co semestr, żeby oswajać dzieci z różnorodnością możliwości. Zaangażować rodziców i młodzież - starszych braci i siostry. Będzie doskonałe ćwiczenie z postawy społeczno-obywatelskiej, a także - współczesnej formy patriotyzmu. Nasze dzieci stanowią przyszłość naszego kraju. Dzisiejsze powstańcze barykady, to także wspólna opieka nad nimi. Łatwo o tym zapominamy, grzebiąc się bezustannie w historycznej przeszłości.

W szkołach średnich i podstawowych wywalamy niepotrzebne "pamięciowe" bzdury i uczymy sukcesywnie (kolejność przypadkowa, nie czepiać się):

a) języka polskiego - poprawna polszczyzna w mowie i piśmie, z załączeniem ćwiczeń dykcyjnych, umiejętności przeprowadzania publicznej prezentacji tematycznej, oraz zwięzłej i sensownej analizy tekstu (literackiego i naukowego)
b) szkolenia z korzystania z nowoczesnych środków dydaktycznych i nowoczesnej techniki
c) języki obce c.d,
d) matematyka, statystyka, wykresy, podstawy budżetu
e) zajęcia z logiki + podstawy filozofii
f) zajęcia praktyczne - podstawowe pojęcie o wymianie/wciśnięciu korka elektrycznego, przetkanie zlewu, sklejenie poręczy fotela itp...
g) planowanie rodziny
h) zajęcia z wykwalifikowanym seksuologiem
i) zamiast religii (won ze świeckiej szkoły!) religioznawstwo
j) sport z możliwością uczęszczania na rytmikę, balet, zajęcia tańca współczesnego
k) lekcje "savoir-vivre'u" + wprowadzenie do światowych obyczajów kulturowych
.
.
.
i wreszcie: zaprośmy DZIECI do współtworzenia programu nauczania, i dajmy wszystkim szansę uczyć się i bawić jednocześnie!

Uwrażliwiajmy nasze pociechy na piękno sztuki poprzez muzykę, malarstwo, teatr itd... a także dajmy możliwość odkrycia i rozwijania ich własnych talentów poprzez (obowiązkowe?) uczestnictwo w grupach artystycznych (programy zakończone uzyskaną oceną, traktowane jako przedmiot). Poczucie własnej wartości jest bazą dla równowagi psychicznej.

Najlepszych i najbardziej zapalonych uczniów szkół średnich, można by angażować jako 'prowadzących zajęcia' z najmłodszymi.

Moja hipoteza: po takiej edukacji szkolnej, przeważająca ilość młodzieży dokona świadomych wyborów życiowych z dużą szansą na "samo-spełnienie". Spełniony człowiek jest na ogół życzliwie nastawiony do świata, a jego organizm skuteczniej zwalcza ewentualne choroby i inne przeciwności losu. Nie będzie już tyle żółci, kompleksów, nienawiści.

Politycy, jeśli naprawdę zależy wam, aby Polakom żyło się lepiej, pomóżcie rodzicom stworzyć odpowiednie warunki dla szczęśliwego dzieciństwa i rozwoju przyszłej, dojrzale wolnej Polski.

P.S. No i dobrze, że patetycznie :P

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Do roboty i to już!

Na samym początku witam nowego gościa, czyli uroczą kotkę (Bea, może wyswatamy Gapcia???), a jeśli chcecie wiedzieć kto to Gapcio, to musicie zajrzeć na blog Beaty :) Kiciu Szara, nie mogę się zorientować, który blog jest Twój? Napisz, proszę.

Dzisiaj będzie o bandytach i złodziejach. Uważam, że więzienie z zawieszeniem, albo jakiś idiotyczny areszt, to żadna kara. Na dodatek poszkodowany podatnik, musi takiemu łobuzowi odbycie kary słono opłacić. Nóż się w kieszeni otwiera. Proponuję co innego: obozy pracy. Kamieniołomy, kopalnie węgla, wycinanie lasu, obieranie ryb, praca na roli. Okres czasu i rodzaj pracy - w zależności od popełnionego przestępstwa. Niech sami zarobią na michę i pryczę. Czy może być coś bardziej terapeutycznego niż ciężka praca?

Pijani wiecznie menele - to samo. Kuroń im renty, cholera, pozałatwiał i teraz zataczają się na wpółprzytomni, cuchnący na kilometr. Tak, ja wiem, nieładnie tak mówić, nie po chrześcijańsku, to przecież też ludzie itd. Mam to gdzieś. Jeśli z uczciwymi ludźmi borykającym się z prawdziwymi chorobami, inwalidztwem, upośledzeniem i mimo ciężkiej pracy - biedą - nasz system wsparcia społecznego sobie poradzi, to proszę bardzo. Możemy się wtedy zająć losem "biednych" pijusów i narkomanów. Priorytety chyba jakieś być jednak powinny, tak czy nie?

Bardzo jestem ciekawa co myślicie na ten temat i jakie są Wasze pomysły na rozwiązanie całej sytuacji. Napiszcie. Pozdrawiam.

P.S.
Socjoblogu, jesteś już "starym" znajomym, ale witaj na Pistacjowym :)

sobota, 1 sierpnia 2009

Godzina 17:00

Ryk syren. Ciarki mnie przechodzą. Uciekać się chce.